Gdy wychodzę przygotowany do szkoły widzę przed sobą swoje podwórko na którym widać stajnię. Wpierw przechodzę przez polę do lasu. W lesie napotykam się na różne zwięrzęta, ptaki. Po drodzę widzę wielki Dąb, chyba jest największym drzewem tego lasu. Wychodząc z lasu widzę kapliczkę z Maryją Boską. Wychodzę na ulicę i tam czasem nawet samochody sportowe jeżdżą. Idąc przez ulicę zawsze spotykam moich przyjaciół i dalszą drogę idziemy razem. Czasem widzimy jak inne dzieci idą do tej samej szkoły przez tą drogę co my. Nie daleko szkoły jest łąka na której są piękne konie. Czasem się nawet zatrzymujemy by je obejrzeć, ale niestety do szkoły trzeba iść. Przez następne parę metrów widzimy szkołę i nim się obejrzym zaraz staniemy na jej terenie.
Troszkę więcej zdań jest, trochę pofantazjowałem;]
Jak coś będzie nie tak to pozmieniaj żeby ci jedynki nie stwaiła
Gdy zadzwonił dzwonek kończący dzisiejszy dzień zajęć westchnęłam cicho. I znów będę wracać w tym tłoku jeżeli tak można było określić warunki panujące w autobusie szkolnym. Był to specyficzny pojazd, którego cały komfort zaczynał i kończył się na możliwości przejazdu. Jakość tej podróży określiłabym jako tortury, udręka i nie życzyłabym tego najgorszemu wrogowi. Wiosna i wczesnym latem atmosfera była okreslana jako mikrofalówka a zimą jako zamrażalka. Myślę, że te stwierdzenia w pełni oddają co mam na myśli.
Gdy już po godzinnej jeździe uda się pokonać dwadzieścia kilometrów do mojej miejscowości mam około jeszcze trzech by dojść do siebie. W cieplejszym okresie pieszo pokonuję lokalną drogę połozoną w krajobrazie pól i kilku domów. Zimą przyjeżdża po mnie mama lub tata samochodem.
I tak właśnie wygląda moja droga do domu ze szkoły. Jutro czeka mnie to samo...
***
na podstawie faktów :))) :)) na szczęście nie z mojego życia.
Gdy wychodzę przygotowany do szkoły widzę przed sobą swoje podwórko na którym widać stajnię. Wpierw przechodzę przez polę do lasu. W lesie napotykam się na różne zwięrzęta, ptaki. Po drodzę widzę wielki Dąb, chyba jest największym drzewem tego lasu. Wychodząc z lasu widzę kapliczkę z Maryją Boską. Wychodzę na ulicę i tam czasem nawet samochody sportowe jeżdżą. Idąc przez ulicę zawsze spotykam moich przyjaciół i dalszą drogę idziemy razem. Czasem widzimy jak inne dzieci idą do tej samej szkoły przez tą drogę co my. Nie daleko szkoły jest łąka na której są piękne konie. Czasem się nawet zatrzymujemy by je obejrzeć, ale niestety do szkoły trzeba iść. Przez następne parę metrów widzimy szkołę i nim się obejrzym zaraz staniemy na jej terenie.
Troszkę więcej zdań jest, trochę pofantazjowałem;]
Jak coś będzie nie tak to pozmieniaj żeby ci jedynki nie stwaiła
Gdy zadzwonił dzwonek kończący dzisiejszy dzień zajęć westchnęłam cicho. I znów będę wracać w tym tłoku jeżeli tak można było określić warunki panujące w autobusie szkolnym. Był to specyficzny pojazd, którego cały komfort zaczynał i kończył się na możliwości przejazdu. Jakość tej podróży określiłabym jako tortury, udręka i nie życzyłabym tego najgorszemu wrogowi. Wiosna i wczesnym latem atmosfera była okreslana jako mikrofalówka a zimą jako zamrażalka. Myślę, że te stwierdzenia w pełni oddają co mam na myśli.
Gdy już po godzinnej jeździe uda się pokonać dwadzieścia kilometrów do mojej miejscowości mam około jeszcze trzech by dojść do siebie. W cieplejszym okresie pieszo pokonuję lokalną drogę połozoną w krajobrazie pól i kilku domów. Zimą przyjeżdża po mnie mama lub tata samochodem.
I tak właśnie wygląda moja droga do domu ze szkoły. Jutro czeka mnie to samo...
***
na podstawie faktów :))) :)) na szczęście nie z mojego życia.
Pzdr liczę na naj