Na pierwszym planie znajdują się dwie główne postacie, klęczący syn i pochylający się nad nim ojciec. Syn ma ogoloną głowę, zaś twarz jest słabo widoczna, gdyż przyciska ją do piersi ojca. Wywnioskować jednak można, iż wyraża smutek, żal, ból, skruchę za popełnione błędy i grzechy. Młodzieniec ubrany jest w stare podarte łachmany, a na nogach ma rozpadające się buty. Ojciec zaś w kwestii ubioru jest przeciwieństwem syna. Przyodziany w bogate szaty zamożnie zdobione. Na jego twarzy widać uśmiech, ulgę i radość, wynikającą z faktu, iż syn powrócił do domu. Dłonie ojca są symbolicznie różne. Lewa jest szersza, twarda i spracowana - męska, zaś prawa bardziej delikatna, smuklejsza - kobieca.
Na drugim planie, za ojcem i synem widać trzy postacie, dwóch mężczyzn i kobietę. Jednym z mężczyzn jest zapewne drugim synem, tym wiernym, który nie opuścił ojca. Dwie pozostałe osoby są pewnie sługami. Na twarzy wiernego syna maluje się zdziwienie, iż ojciec wybaczył jego bratu roztrwonienie połowy majątku. Na obliczach tych trzech osób, które obserwują całe zajście, panuje nastrój zadumy, refleksji i zdziwienia wobec zachowania głowy rodziny. Dlatego właśnie obraz otoczony jest specyficzną aurą duchowości.
Tło w obrazie nie istnieje, ponieważ malowidło jest bardzo ciemne i nie ma na nim zbyt dużo światła, przez co nie można jednoznacznie wywnioskować gdzie dokładnie owa scena ma miejsce. Według mnie obraz "Powrót syna marnotrawnego" doskonale odzwierciedla przesłanie, które niesie przypowieść, ponieważ patrząc na niego możemy od razu domyśleć się o czym jest mowa w biblijnej przypowieści. Z jednej strony dzieło urzekło mnie swym pięknem i niezwykłym ciepłem, a z drugiej fascynuje tą ponurością i nutą tajemniczości. Myślę, iż Rembrandt malując ów obraz, wykonał na prawdę świetną robotę, gdyż płótno w bardzo znaczący sposób oddaje nastrój skruchy i przebaczenia. Dzieło skłania patrzących do przemyśleń nad postępowaniem zarówno swoim jak i nad postawą ludzi wobec innych osób. Zachęca także do refleksji nad błędami, które popełniliśmy.
Na pierwszym planie znajdują się dwie główne postacie, klęczący syn i pochylający się nad nim ojciec. Syn ma ogoloną głowę, zaś twarz jest słabo widoczna, gdyż przyciska ją do piersi ojca. Wywnioskować jednak można, iż wyraża smutek, żal, ból, skruchę za popełnione błędy i grzechy. Młodzieniec ubrany jest w stare podarte łachmany, a na nogach ma rozpadające się buty. Ojciec zaś w kwestii ubioru jest przeciwieństwem syna. Przyodziany w bogate szaty zamożnie zdobione. Na jego twarzy widać uśmiech, ulgę i radość, wynikającą z faktu, iż syn powrócił do domu. Dłonie ojca są symbolicznie różne. Lewa jest szersza, twarda i spracowana - męska, zaś prawa bardziej delikatna, smuklejsza - kobieca.
Na drugim planie, za ojcem i synem widać trzy postacie, dwóch mężczyzn i kobietę. Jednym z mężczyzn jest zapewne drugim synem, tym wiernym, który nie opuścił ojca. Dwie pozostałe osoby są pewnie sługami. Na twarzy wiernego syna maluje się zdziwienie, iż ojciec wybaczył jego bratu roztrwonienie połowy majątku. Na obliczach tych trzech osób, które obserwują całe zajście, panuje nastrój zadumy, refleksji i zdziwienia wobec zachowania głowy rodziny. Dlatego właśnie obraz otoczony jest specyficzną aurą duchowości.
Tło w obrazie nie istnieje, ponieważ malowidło jest bardzo ciemne i nie ma na nim zbyt dużo światła, przez co nie można jednoznacznie wywnioskować gdzie dokładnie owa scena ma miejsce.
Według mnie obraz "Powrót syna marnotrawnego" doskonale odzwierciedla przesłanie, które niesie przypowieść, ponieważ patrząc na niego możemy od razu domyśleć się o czym jest mowa w biblijnej przypowieści. Z jednej strony dzieło urzekło mnie swym pięknem i niezwykłym ciepłem, a z drugiej fascynuje tą ponurością i nutą tajemniczości. Myślę, iż Rembrandt malując ów obraz, wykonał na prawdę świetną robotę, gdyż płótno w bardzo znaczący sposób oddaje nastrój skruchy i przebaczenia. Dzieło skłania patrzących do przemyśleń nad postępowaniem zarówno swoim jak i nad postawą ludzi wobec innych osób. Zachęca także do refleksji nad błędami, które popełniliśmy.