Dziś rano stało się coś bardzo dziwnego. Obudziłam się na bezludnej wyspie. Ostatnie co pamiętam to ogromny sztorm na morzu i nasz wypadek. Na wyspie byłam sama. Bez rodziców i znajomych. Bardzo się przestraszyłam tym widokiem. Na początku zaczęłam krzyczeć i płakać, jednak zrozumiałam że to mi w niczym nie pomoże. Ogarnęłam się i zabrałam do pracy. Oglądałam wiele filmów o rozbitkach wiec wiedziałam co powinnam zrobić aby przetrwać. Zaczęłam zbierać patyki z których ułożyłam SOS dość grubo aby były widoczne i wybrałam się na poszukiwanie schronienia. Nigdy dotąd nie widziałam tak pięknego widoku. Drzewa i krzewy były oszałamiające. Rosły tam kwiaty, których nigdy dotąd nie widziałam. Zauważyłam także bardzo miłą małpkę skakającą po drzewie. Po drodze spostrzegłam idealne drzewo na domek. W głębi serca cieszyłam się że mam starszego brata któremu pomagałam budować domek u nas. Czy kiedykolwiek go jeszcze zobaczę? Na tą myśl znów popłynęły mi łzy po policzkach. Znalazłam kilka idealnych kołków położyłam je na drzewie przywiązałam do gałązek i obłożyłam liśćmi. Czy od teraz tak będzie wyglądał mój dom? Wielokrotnie kłóciłam się z rodzicami ile teraz bym dała by ich zobaczyć. Na drzewie przynajmniej byłam bezpieczna ale na jak długo. Co będzie w nocy. Zaczęłam się robić głodna ale na szczęście urocza małpka przyniosła mi trzy banany. Zjadłam je i siedziałam na moim domku przez jakiś czas a potem ze zmęczenia i wielu wrażeń zasnęłam.
Pewnego dnia, mianowicie 12 lipca 2013 roku wybrałam się na rejs statkiem wraz z rodzicami i rodzeństwem. Początek wydawał się fajny, świeciło słońce, nie padał deszcz. Po paru godzinach rejsu pogoda zaczeła się zmieniać. Rozpętała się burza, zaczął padać deszcz, ruszyły się wiatry. Statek bujał się na wszystkie strony.Musiałam uderzyć się o coś głową, ponieważ obudziłam się sama na brzegu wyspy. Nie wiedziałam co się tak naprawde stało, nie było nikogo obok mnie, żadnej żywej duszy.Dobrze tylko, że burza już mineła. Po pewnym czasie postanowiłam przejść się po brzegu wyspy, żeby się przekonać czy faktycznie jestem tu sama. Niestety nie było nikogo, ani moich rodziców, ani rodzeństwa. Nie wiedziałam co się stało z nimi, modliłam się tylko, żeby się odnaleźli moi bliscy. Usiadłam, na brzegu i krzyczałam, z całych sił. Niestety nikt nie odpowiedział na moje pytania. Zaczełam płakać, ale po pewnym czasie postanowiłam pójść zwiedzić resztę wyspy. Gdy weszłam w jej głąb, zauważyłam palące się ognisko. Były tam moje rzeczy, moich rodziców i rodzeństwa. Okazało się, że zrobili mi psikusa. Nasz statek w ogóle się nie rozbił, owszem była burza, a ja się przwróciłam i straciłam przytomność. Dowiedziałam się jeszcze jednego. Ta wyspa była własnością mojego taty.
Dziś rano stało się coś bardzo dziwnego. Obudziłam się na bezludnej wyspie. Ostatnie co pamiętam to ogromny sztorm na morzu i nasz wypadek. Na wyspie byłam sama. Bez rodziców i znajomych. Bardzo się przestraszyłam tym widokiem. Na początku zaczęłam krzyczeć i płakać, jednak zrozumiałam że to mi w niczym nie pomoże. Ogarnęłam się i zabrałam do pracy. Oglądałam wiele filmów o rozbitkach wiec wiedziałam co powinnam zrobić aby przetrwać. Zaczęłam zbierać patyki z których ułożyłam SOS dość grubo aby były widoczne i wybrałam się na poszukiwanie schronienia. Nigdy dotąd nie widziałam tak pięknego widoku. Drzewa i krzewy były oszałamiające. Rosły tam kwiaty, których nigdy dotąd nie widziałam. Zauważyłam także bardzo miłą małpkę skakającą po drzewie. Po drodze spostrzegłam idealne drzewo na domek. W głębi serca cieszyłam się że mam starszego brata któremu pomagałam budować domek u nas. Czy kiedykolwiek go jeszcze zobaczę? Na tą myśl znów popłynęły mi łzy po policzkach. Znalazłam kilka idealnych kołków położyłam je na drzewie przywiązałam do gałązek i obłożyłam liśćmi. Czy od teraz tak będzie wyglądał mój dom? Wielokrotnie kłóciłam się z rodzicami ile teraz bym dała by ich zobaczyć. Na drzewie przynajmniej byłam bezpieczna ale na jak długo. Co będzie w nocy. Zaczęłam się robić głodna ale na szczęście urocza małpka przyniosła mi trzy banany. Zjadłam je i siedziałam na moim domku przez jakiś czas a potem ze zmęczenia i wielu wrażeń zasnęłam.
Pewnego dnia, mianowicie 12 lipca 2013 roku wybrałam się na rejs statkiem wraz
z rodzicami i rodzeństwem. Początek wydawał się fajny, świeciło słońce, nie padał deszcz.
Po paru godzinach rejsu pogoda zaczeła się zmieniać. Rozpętała się burza, zaczął padać deszcz, ruszyły się wiatry. Statek bujał się na wszystkie strony.Musiałam uderzyć się o coś głową, ponieważ obudziłam się sama na brzegu wyspy. Nie wiedziałam co się tak naprawde stało, nie było nikogo obok mnie, żadnej żywej duszy.Dobrze tylko, że burza już mineła. Po pewnym czasie postanowiłam przejść się po brzegu wyspy, żeby się przekonać czy faktycznie jestem tu sama. Niestety nie było nikogo, ani moich rodziców, ani rodzeństwa. Nie wiedziałam co się stało z nimi, modliłam się tylko, żeby się odnaleźli moi bliscy. Usiadłam, na brzegu i krzyczałam, z całych sił. Niestety nikt nie odpowiedział na moje pytania. Zaczełam płakać, ale po pewnym czasie postanowiłam pójść zwiedzić resztę wyspy. Gdy weszłam w jej głąb, zauważyłam palące się ognisko. Były tam moje rzeczy, moich rodziców i rodzeństwa.
Okazało się, że zrobili mi psikusa. Nasz statek w ogóle się nie rozbił, owszem była burza, a ja się przwróciłam i straciłam przytomność. Dowiedziałam się jeszcze jednego. Ta wyspa była własnością mojego taty.
Licze na naj ... :d