Odwołaj się do całej powieści Michaiła Bułhakowa " Mistrz i Małgorzata", napisz jak autor przedstawił system radziecki. ( dodatkowo otrzymałam fragment, gdzie mam podać narratora, kto występuje i świat przedstawiony. Ma to być model odpowiedzi, nie wypracowanie!)
Oto tekst:
Ale w tym czasie, tzn. w sobotę o świcie, nie spało całe piętro w pewnej moskiewskiej instytucji, a jego okna wychodzące na wielki, zalany asfaltem plac, który specjalne, powoli i z dudnieniem jeżdżące samochody czyściły szczotkami, jarzyły się pełnią światła, które przebiło się przez blask wschodzącego słońca.
Całe piętro zajęte było śledztwem w sprawie Wolanda i w dziesiatkach gabinetów przez cała nas nie gasly lampy.
Prawde mowiac, cala sprawa stala sie jasna juz od wczoraj, tzn. od piatku, kiedy to wypadło zamknac Varietes z powody zawieruszenia sie calej administracji teatralnej oraz za przyczyną szeregu skandali, ktore mialy miejsce w wigilię tego dnia, w czasie osławionego seansu czarnej magii. Rzecz w tym jednak, ze nieustannie, bez najmniejszej przerwy, do czuwajacych gabinetow naplywal wciac nowy material.
Teraz ci, ktorzy prowadzili sledztwo w tej dziwnej sprawie - najwyrazniej zatracajacej diabelstwem i, jakby tego bylo nie dosc, jakimis hipnotycznymi sztuczkami i wyraznym kryminalem - starali sie te wszystkie roznorakie i splatane wydarzenia zlepic w jedna sesnowna calosc.
Pierwszym, ktoremu wypadło odiwedzic rozjasnione elektrycznym swiatlem bezsenne pietro, byl Arkadiusz Apołłonowicz Siemplejarow, przewodniczacy komisji akustycznej.
W piatek po obiedzie w jego mieszkaniu w kamienicy przy Kamiennym Moście rozlegl sie dzwonek i mieski gllos poprosil do telefonu Arkadiusza Apołłonowicza. Małzonka Arkadiusza, która podniosla sluchawke, odpowiedziala posepnie, że Arkadiusz niedomaga, spoczal własnie i nie moze podejsc do tel. Ale Arkadiusz Apołłonowicz musial mimo wszystko podejsc do telefonu. Na pytanie, kto chce rozmawiac z Arkadiuszem, głos w sluchawce odpowiedial nader zwieze, kto mianowicie.
- W tej sekundzie ... juz... za minute... - wyksztusila zazwyczaj niezmiernie wyniosla, malzonka przewodncizacego komisji akustycznej i pomknela do sypialni, by podniesc Arkadiusza z łoza, na ktorym spoczywal, cierpiac z meki piekielne na wspomnienie wczorajszego seansu i nocnego skandalu, towarzyszacego wygnaniu z mieszkania jego kuzynki z Saratowa.
Co prawda nie w tej sekundzie, ale tez i nie za minute, tylko dokladnie w cwierc minuty pozniej Arkadiusz w jednym pantoflu na lewej nodze i w samej bieliznie byl przy telefonie i jakał w słuchawkę:
- Tak, to ja... slucham, slucham...
Jego malzona, zapominajac w owej chwili o wszystkich wstretnych zbrodniach przeciwko wiernosci, ktore nieszczesnemu Arkadiuszowi ostaly udowodnione, z przerazona twarza wygladala przez drzwi na korytarz, dzurawila polbutem powietrze i szeptala:
- wloz pantofel... pantofel... nogi przeziebisz... Na co arkadiusz opedzajac sie od zony bosa stopa i robiac straszne oczy , mamrotal do sluchawki
- Tak,tak oczywiście ..rozumiem. juz jade. Caly wieczor Arkadiusz Apołonowicz spedzil na owym wlasnie pietrze, na ktorym toczylo sie sledztwo. Rozmowa byla przygnebiająca, doprawdy wyjatkowo nieprzyjemna rozmowa, ponieważ wypadlo szczerze i otwarcie opowiedziec nie tylko o obrzydliwym seansie i o awanturze w loży, ale też przy okazji - co było naprawdę konieczne-rowniez o Milicy z ulicy Jełochowskiej i o siostrzenicy z Saratowa , i o wielu jeszcze rzeczach. Opowiadanie o tym sprawialo przewodniczącemu niewypowiedziane kartusze.
Proszę pomozcie mi.
piekielna rzeczywistosc moskiewska jawi sie zatem poprzez szereg wymownych znaków.To miedzy innymi sklep,który nie jest sklepem,bo słuzy tylko uprzywilejowanym ,mieszkanie ,które nie jest mieszkaniem ,bo zostało skurpulatnie zapieczetowane ,stowarzyszenie literatów,którte nie jeststowarzyszeniem,bo zajmuje sie generalnie wszystkim ,najmniej czasu poswieca literaturze.To skrupulatnie obmyslony system arbitralnej władzy opartej na denuncjacjach ,aresztowaniach,odosobnieniu niewygodnych twórców w szpitalach psychiatrycznych i zmuszniu ich do uległosci.To świat łapówkarzy i donosicieli,którzy dla swych niecnych postepków potrafią znaleźć pseudologiczne wytłumaczenie typu: ''brałem ,ale nasze radzieckie...
lub''jak sie wychodzi z klozetu ,to trzeba gasic po sobie swiatło ,tyle pani powiem,Pelagio Pietrowna ,bo jak nie ,to wystapimy ,żeby panią wykwaterowali..."
to wreszcie rzeczywistość szara ,smutna i biedna .Nie bez powodu w trakcie kuglarskiego spektaklu Wolanda w teatrze Varietes moskwiczanki traca głowe dla wyczarowanych przez diabła przepieknych toalet.
Wymownym symbolem moskiewskiej rzeczywistosci staje sie bal Massolitu celowo zestawiony z balem szatanskim.