Z relacji Marka Edelmana dowiadujemy się, że istniał tzw. Zarząd, na którego czele stał Adam Czerniakow. Był on prezesem całej gminy żydowskiej. Proponował on nawet Żydom przesiedlenie. Za bochenek chleba ludzie wyjeżdżają pociągiem i wtedy zauważono, że tory się rozwidlają i dochodzą do Treblinki. Zaczęto prowadzić propagandę. Ludzie jednak w to nie chcieli uwierzyć, bo kto zmarnowałby tyle chleba. Edelman był pewien, że uwierzyliby Czerniakowi. Jedna z rzeczy których bali się była nieefektowna śmierć. Bali się, że ludzie za murami getta nie będą nic wiedzieli o ich śmierci z powodu głośnej muzyki. W getcie mieli swoje fabryki np. fabrykę szczotek, szpital, szkołę pielęgniarek, drukarnię. Żydzi mieli własną policję. Największym problemem w getcie był głód. Był on zjawiskiem powszechnym i główną przyczyną śmierci. Lekarze prowadzili nawet badania nad głodem. Edelman nazywał ludzi materiałem do badań. Dochodziło z tego powodu do prawdziwych scen dantejskich. Dzieci wyrywały na ulicy przechodniom paczki z rąk w nadziei, że tam jest chleb i natychmiast wszystko zjadały; matka - Rywka Umman odgryzła kawałek swojego dziecka, zmarłego poprzedniego dnia z głodu. Prawdziwym rarytasem w getcie nie było złoto, lecz chleb. Niemcy nie mieli problemu, aby zgromadzić ludzi na Umschlag Platz. Dawali każdemu po 3 kg chleba, a później wywozili Żydów do Treblinki. Żydzi chcieli godnie umrzeć, chcieli "zdążyć przed Panem Bogiem", bali się, że ich śmierci może nikt nie zauważyć. Ważną rzeczą były numerki na życie, było ich 40 tys. Nikt nie chciał podjąć się ich rozdawania, bo nikt nie chciał sądzić życia ludzkiego.
Likwidacja szpitala - lekarze truli chorych i dzieci, aby im oszczędzić cierpienia, była to litość. Jedna z pielęgniarek oddała swój cyjanek dzieciom.
Kiedy data likwidacji getta zbliżała się początkowo traktowano to jako propagandę antyniemiecką. Uważano, że trzeba utworzyć w getcie organizację, która zajęłaby się obroną (ŻOB) - na początku 500 osób. Organizacja ta współpracowała z Armią Ludową, potem z AK. Komendantem zostaje 21 - letni Anielewicz, a zostaje wybrany tylko dlatego, że chciał. Za cel postanowiono sobie pokazanie swojej śmierci. Wszyscy Żydzi z getta usiedli na murze i kiedy Niemcy zaczęliby strzelać wszystko byłoby widać na zewnątrz.
18 IV zebrała się grupa dowództwa. Wcześniej już istniały liczne pomysły, a chodziło o to, aby nie umrzeć cicho i niezauważonym. Podzielono getto na 5 części. Edelman relacjonuje pierwszy dzień i ich walki nie uważał za wielkie bohaterstwo, mówi o tym, jako o rzeczy normalnej. Edelman do 6 V nie pamięta liczb, dat dziennych, nie wie, w którym dniu było jakie wydarzenie. Dla niego to nie ma znaczenia, bo to przeszłość. Edelman czuje się winny za śmierć ludzi, których nie dało się wciągnąć do kanałów.
Mam nadzieję że pomogłam :D
Liczę na naj :*
15 votes Thanks 24
doncoperone
miał być obraz powstania a nie obraz życia w getcie
Z relacji Marka Edelmana dowiadujemy się, że istniał tzw. Zarząd, na którego czele stał Adam Czerniakow. Był on prezesem całej gminy żydowskiej. Proponował on nawet Żydom przesiedlenie. Za bochenek chleba ludzie wyjeżdżają pociągiem i wtedy zauważono, że tory się rozwidlają i dochodzą do Treblinki. Zaczęto prowadzić propagandę. Ludzie jednak w to nie chcieli uwierzyć, bo kto zmarnowałby tyle chleba. Edelman był pewien, że uwierzyliby Czerniakowi. Jedna z rzeczy których bali się była nieefektowna śmierć. Bali się, że ludzie za murami getta nie będą nic wiedzieli o ich śmierci z powodu głośnej muzyki. W getcie mieli swoje fabryki np. fabrykę szczotek, szpital, szkołę pielęgniarek, drukarnię. Żydzi mieli własną policję. Największym problemem w getcie był głód. Był on zjawiskiem powszechnym i główną przyczyną śmierci. Lekarze prowadzili nawet badania nad głodem. Edelman nazywał ludzi materiałem do badań. Dochodziło z tego powodu do prawdziwych scen dantejskich. Dzieci wyrywały na ulicy przechodniom paczki z rąk w nadziei, że tam jest chleb i natychmiast wszystko zjadały; matka - Rywka Umman odgryzła kawałek swojego dziecka, zmarłego poprzedniego dnia z głodu. Prawdziwym rarytasem w getcie nie było złoto, lecz chleb. Niemcy nie mieli problemu, aby zgromadzić ludzi na Umschlag Platz. Dawali każdemu po 3 kg chleba, a później wywozili Żydów do Treblinki. Żydzi chcieli godnie umrzeć, chcieli "zdążyć przed Panem Bogiem", bali się, że ich śmierci może nikt nie zauważyć. Ważną rzeczą były numerki na życie, było ich 40 tys. Nikt nie chciał podjąć się ich rozdawania, bo nikt nie chciał sądzić życia ludzkiego.
Likwidacja szpitala - lekarze truli chorych i dzieci, aby im oszczędzić cierpienia, była to litość. Jedna z pielęgniarek oddała swój cyjanek dzieciom.
Kiedy data likwidacji getta zbliżała się początkowo traktowano to jako propagandę antyniemiecką. Uważano, że trzeba utworzyć w getcie organizację, która zajęłaby się obroną (ŻOB) - na początku 500 osób. Organizacja ta współpracowała z Armią Ludową, potem z AK. Komendantem zostaje 21 - letni Anielewicz, a zostaje wybrany tylko dlatego, że chciał. Za cel postanowiono sobie pokazanie swojej śmierci. Wszyscy Żydzi z getta usiedli na murze i kiedy Niemcy zaczęliby strzelać wszystko byłoby widać na zewnątrz.
18 IV zebrała się grupa dowództwa. Wcześniej już istniały liczne pomysły, a chodziło o to, aby nie umrzeć cicho i niezauważonym. Podzielono getto na 5 części. Edelman relacjonuje pierwszy dzień i ich walki nie uważał za wielkie bohaterstwo, mówi o tym, jako o rzeczy normalnej. Edelman do 6 V nie pamięta liczb, dat dziennych, nie wie, w którym dniu było jakie wydarzenie. Dla niego to nie ma znaczenia, bo to przeszłość. Edelman czuje się winny za śmierć ludzi, których nie dało się wciągnąć do kanałów.
Mam nadzieję że pomogłam :D
Liczę na naj :*