O czym jest film Stowarzyszenie umarłych poetów. (dojrzewanie )
matteo28
Do szkoły dla chłopców przybywa nowy nauczyciel angielskiego - charyzmatyczny John Keating. Jego niekonwencjonalne metody prowadzenia zajęć wnoszą pewien powiew świeżości do skostniałych murów i... umysłów. Umiejętnie i mądrze Keating nakłania swoich uczniów do poddawania się własnym pasjom i po prostu cieszenia się z każdego nowego dnia, który może przecież przynieść coś niezwykłego. Stowarzyszenie umarłych poetów to jeden z najbardziej błyskotliwych i uroczych filmów.
2 votes Thanks 2
karol321456
„Stowarzyszenie Umarłych Poetów” napisała N.H. Kleinbaum. Powieść ta opowiada o losach uczniów i ich nauczycieli w Akademii Welltona w stanie Vermont. Jest to jedna z najlepszych Amerykańskich szkół bardzo dobrze przygotowująca młodych chłopcówi do studiów. Jej adaptację na ekranie przedstawił nam Peter Weir. Scenariusz do tego filmu napisał Tom Schulman. Akcja tego dramatu obyczajowego amerykańskiej produkcji dzieje się w 1959 r. w USA. Główne role zagrali Robin Williams ( John Keating ) oraz uczniowie „Stowarzyszenia Umarłych Poetów” ( min. Robert Sean Leonard, Ethan Hawke i Josh Charles ). Film Petera Weir’a jest pierwszym, który podobał mi się bardziej niż książka. Z pewnością miały na to wpływ kilka elementów mianowicie gra aktorska, muzyka i akcja filmu. Główny bohater ( Robin Williams ) świetnie wcielił się w postać profesora Keatinga. Był pierwszym nauczycielem, który oderwał swoje metody nauczania od tych tradycyjnych ,panujących w szkole od samego początku jej istnienia. Keating w bardzo kontrowersyjny sposób przyswajał swoim uczniom wiedzę na temat poezji. Na każdych lekcjach mówił im mądre przysłowia, których celem było nauczenie tych młodych mężczyzn swojego interpretowania wierszy, własnego patrzenia na świat. Żeby widzieli go oczami, a nie przechodzili obok niego obojętni. Na pierwszej lekcji nauczył ich czym jest dla nas życie i że trzeba z niego korzystać póki można ale z umiarem. Na kolejnych uczył ich własnego patrzenia na życie. Własnej decyzji co z nim zrobią, kim będą. Robin Williams bardzo dobrze wcielił się w swojego bohatera lecz tylko w połowie. Na pierwszy rzut oka wydaje się być ideałem nauczyciela lecz zagłębiając się w jego metody nauczania możemy zobaczyć bardzo wiele wad. Aktor zagrał świetnego wychowawcę ale nie nauczyciela. W swoich metodach nauczania za bardzo zbliżał się do uczniów co w teraźniejszej szkole stawiłoby go na przegranej pozycji. Jego lekcje można by potraktować jako dodatkowe gdyż tylko część uczniów wynosiła „coś” z jego lekcji. Również aktorzy wcielający się w role chłopców należących do „Stowarzyszenia ...” swoje role dobrze odzwierciedlili. Każdy z nich znakomicie pokazał jak potrafili się zmienić pod wpływem nowego nauczyciela, nowego patrzenia na świat. Zrozumieli, że to ich życie i oni powinni o nim decydować, a nie ich rodzice. Ethan Hawke bardzo dobrze zagrał cichego, wstydliwego chłopca, który nagle staje się odważny, otwarty. Aktor wcielający się w rolę Charlie’go Dalton’a idealnie odtworzył rolę typowego przywódcy w „paczce” kolegów. Każdy z młodych Hollywoodzkich gwiazd w pełni odegrali swoje role. Był wśród nich taki uczeń, który wszystko wiedział oraz taki z ogromnymi problemami w nauce.
Kolejnym elementem, który utkwił mi w pamięci jest muzyka, którą skomponował Maurice Jarre. Jest ona żywa w odpowiednich momentach ale i smutna kiedy to wszyscy koledzy żegnali Neil’a Perry’ego. Jeśliby się wsłuchać to można usłyszeć słynne utwory znanych na całym świecie muzyków takich jak P. Czajkowski.
Akcja całego filmu toczy się w bardzo szybkim tempie mimo to można zauważyć jak bohaterowie zmieniają się. Jak zmieniają swoje poglądy. Jest ona bardzo dynamiczna co sprawia, że interesująca. Zazwyczaj czytając książkę czas całej akcji wydłuża nam się i lepiej zauważamy odczucia bohaterów. Natomiast w tej adaptacji Peter’a Weir’a mimo szybkiego czasu wydarzeń również możemy świetnie odczuć myśli naszych bohaterów.
Według mnie film ten jest niesamowicie poruszający i pobudza do refleksji. Uważam, że warto obejrzeć ten film po to aby dowiedzieć się czegoś o dawnych czasach nauczania w szkołach, aby przemyśleć jeszcze raz kim jesteśmy, do czego dążymy ? Ale można również go obejrzeć choćby dla świetnej gry aktorskiej oraz muzyki.
angielskiego - charyzmatyczny John Keating. Jego niekonwencjonalne metody prowadzenia zajęć wnoszą pewien powiew świeżości do skostniałych murów i... umysłów. Umiejętnie i mądrze Keating nakłania swoich uczniów do poddawania się własnym pasjom i po prostu cieszenia się z każdego nowego dnia, który może przecież przynieść coś niezwykłego. Stowarzyszenie umarłych poetów to jeden z najbardziej błyskotliwych i uroczych filmów.
Film Petera Weir’a jest pierwszym, który podobał mi się bardziej niż książka. Z pewnością miały na to wpływ kilka elementów mianowicie gra aktorska, muzyka i akcja filmu.
Główny bohater ( Robin Williams ) świetnie wcielił się w postać profesora Keatinga. Był pierwszym nauczycielem, który oderwał swoje metody nauczania od tych tradycyjnych ,panujących w szkole od samego początku jej istnienia. Keating w bardzo kontrowersyjny sposób przyswajał swoim uczniom wiedzę na temat poezji. Na każdych lekcjach mówił im mądre przysłowia, których celem było nauczenie tych młodych mężczyzn swojego interpretowania wierszy, własnego patrzenia na świat. Żeby widzieli go oczami, a nie przechodzili obok niego obojętni. Na pierwszej lekcji nauczył ich czym jest dla nas życie i że trzeba z niego korzystać póki można ale z umiarem. Na kolejnych uczył ich własnego patrzenia na życie. Własnej decyzji co z nim zrobią, kim będą. Robin Williams bardzo dobrze wcielił się w swojego bohatera lecz tylko w połowie. Na pierwszy rzut oka wydaje się być ideałem nauczyciela lecz zagłębiając się w jego metody nauczania możemy zobaczyć bardzo wiele wad. Aktor zagrał świetnego wychowawcę ale nie nauczyciela. W swoich metodach nauczania za bardzo zbliżał się do uczniów co w teraźniejszej szkole stawiłoby go na przegranej pozycji. Jego lekcje można by potraktować jako dodatkowe gdyż tylko część uczniów wynosiła „coś” z jego lekcji.
Również aktorzy wcielający się w role chłopców należących do „Stowarzyszenia ...” swoje role dobrze odzwierciedlili. Każdy z nich znakomicie pokazał jak potrafili się zmienić pod wpływem nowego nauczyciela, nowego patrzenia na świat. Zrozumieli, że to ich życie i oni powinni o nim decydować, a nie ich rodzice. Ethan Hawke bardzo dobrze zagrał cichego, wstydliwego chłopca, który nagle staje się odważny, otwarty. Aktor wcielający się w rolę Charlie’go Dalton’a idealnie odtworzył rolę typowego przywódcy w „paczce” kolegów. Każdy z młodych Hollywoodzkich gwiazd w pełni odegrali swoje role. Był wśród nich taki uczeń, który wszystko wiedział oraz taki z ogromnymi problemami w nauce.
Kolejnym elementem, który utkwił mi w pamięci jest muzyka, którą skomponował Maurice Jarre. Jest ona żywa w odpowiednich momentach ale i smutna kiedy to wszyscy koledzy żegnali Neil’a Perry’ego. Jeśliby się wsłuchać to można usłyszeć słynne utwory znanych na całym świecie muzyków takich jak P. Czajkowski.
Akcja całego filmu toczy się w bardzo szybkim tempie mimo to można zauważyć jak bohaterowie zmieniają się. Jak zmieniają swoje poglądy. Jest ona bardzo dynamiczna co sprawia, że interesująca. Zazwyczaj czytając książkę czas całej akcji wydłuża nam się i lepiej zauważamy odczucia bohaterów. Natomiast w tej adaptacji Peter’a Weir’a mimo szybkiego czasu wydarzeń również możemy świetnie odczuć myśli naszych bohaterów.
Według mnie film ten jest niesamowicie poruszający i pobudza do refleksji. Uważam, że warto obejrzeć ten film po to aby dowiedzieć się czegoś o dawnych czasach nauczania w szkołach, aby przemyśleć jeszcze raz kim jesteśmy, do czego dążymy ? Ale można również go obejrzeć choćby dla świetnej gry aktorskiej oraz muzyki.