Błagam ! .... na jutro musze napisać recenzje z Harrego pottera i wiezień Askabanu ;/ nie wyrobie się z lekcjami ...więc prosze o pomoc ...
Zgłoś nadużycie!
Pierwsze co zmieniono to reżysera (co z następnymi częściami stało się normą). Chris Columbus zdaniem twórców niechybnie kroczył w mroczną stronę, co odstraszyłoby dzieci (czytaj: docelowych odbiorców) od ekranów. Postawiono na mało wówczas znanego Alfonso Cuarona, który moim zdaniem jeszcze bardziej postraszył młodych widzów. Wilkołaki i krwiożercze wilki nie co dzień mówią milusińskim "dobranoc". I tak Harry przygodowo-baśniowy przeistoczył się w dramatyczno-mroczniejszego. Nie powiem abym tego oczekiwał, po serii efektownych niespodzianek i niekończącej się magii trzecia odsłona zwalnia tempo zanurzając się w historię głównego bohatera. Nie zabraknie stałych punktów programu: gry w Quidditch, lekcji magii, odkrywania tajemnic Hogwartu, to jednak ciemniejsza tonacja zwraca film w innym kierunku. Zapewne z pożytkiem dla dorosłego widza, którego pierwsze części nie interesowały (ja zaliczam się raczej do tych drugich, jak w każdym jest we mnie trochę dziecka które lubi czasem obejrzeć bajkę a nie straszenie bajką). Może uwagę przykuje szaleniec uciekający z więzienia Azkabanu - złowieszczy jak zawsze Gary Oldman - co stanowi przeciwwagę złego z dwójki w postaci Kennetha Branagha. Tamten jaki był to dał się lubić, gdy patrzę na Oldmana od razu widzę maniakalnego Stansfielda z "Leona".
Choć fanem Pottera jestem od początku to ten odcinek zabawy w magię uważam za najsłabszy. Czy to mniejsza dawka emocji, nieprzekonujące rozterki wieku młodzieńczego a może osoba reżysera? Wszak cała reszta pozostała bez zmian, ekipę wzbogacono zaledwie dwójką profesorów - dziwolągiem głęboko zakonspirowanym w osobie Emmy Thompson i nauczyciela zaklęć obronnych granego przez Davida Thewlisa. Jedno wiem na pewno - ekranizacja następnego tomu przygód wypadła bardzo dobrze.
Ale "Harry Potter i więzień Azkabanu" to nie tylko to co widać na ekranie, wiele ciekawostek za kulis filmu również nabiera na wartości. Po pierwsze pojawił się problem profesora Dumbledorea, którego poprzednio grał Richard Harris. Aktor zmarł i szukano następcy, rodzina zmarłego proponowała Petera O'Toole ale ten odmówił. Na liście życzeń figurowali również Christopher Lee, Ian McKellen i Richard Attenborough - same wybitne nazwiska. Ostatecznie rolę dostał Michael Gambon. Praca nad wykreowaniem Dementorów zajęła specom od efektów sześć miesięcy. Na planie po raz pierwszy pojawił się prawdziwy iluzjonista, który wtajemniczał w tajniki dwójkę bohaterów Harrego i Hermionę. Reżysera Cuarona polecił poprzedni twórca Columbus po obejrzeniu jego "Małej księżniczki", co ciekawe ten nigdy nie widział ani filmowych adaptacji ani nie czytał literackiego pierwowzoru gdy zaakceptował posadę reżysera. Jak widać czasami opłaca się brać kota w worku, zwłaszcza jeśli kot potrafi czarować. Wersja przeznaczona na rynek niemiecki miała być przycięta dla potrzeb zachowania ograniczenia wiekowego od 6 lat. Wszystkie propozycje cięć zostały odrzucone przez producenta i ostatecznie film zadebiutował z etykietką "od 12 lat". Natomiast w Wielkiej Brytanii zanotował największe otwarcie wszechczasów, 5,3 miliona funtów. Ponadto otrzymał nominacje do brytyjskich nagród filmowych w kategoriach: najlepszy film i trzech pozostałych - należy wspomnieć również o tych bardziej słynnych, Oscarach które tylko nominowały film za efekty specjalne i muzykę w wykonaniu weterana Johna Williamsa (by wspomnieć trylogie Gwiezdnych Wojen i Indiany Jonesa).
Choć fanem Pottera jestem od początku to ten odcinek zabawy w magię uważam za najsłabszy. Czy to mniejsza dawka emocji, nieprzekonujące rozterki wieku młodzieńczego a może osoba reżysera? Wszak cała reszta pozostała bez zmian, ekipę wzbogacono zaledwie dwójką profesorów - dziwolągiem głęboko zakonspirowanym w osobie Emmy Thompson i nauczyciela zaklęć obronnych granego przez Davida Thewlisa. Jedno wiem na pewno - ekranizacja następnego tomu przygód wypadła bardzo dobrze.
Ale "Harry Potter i więzień Azkabanu" to nie tylko to co widać na ekranie, wiele ciekawostek za kulis filmu również nabiera na wartości. Po pierwsze pojawił się problem profesora Dumbledorea, którego poprzednio grał Richard Harris. Aktor zmarł i szukano następcy, rodzina zmarłego proponowała Petera O'Toole ale ten odmówił. Na liście życzeń figurowali również Christopher Lee, Ian McKellen i Richard Attenborough - same wybitne nazwiska. Ostatecznie rolę dostał Michael Gambon. Praca nad wykreowaniem Dementorów zajęła specom od efektów sześć miesięcy. Na planie po raz pierwszy pojawił się prawdziwy iluzjonista, który wtajemniczał w tajniki dwójkę bohaterów Harrego i Hermionę. Reżysera Cuarona polecił poprzedni twórca Columbus po obejrzeniu jego "Małej księżniczki", co ciekawe ten nigdy nie widział ani filmowych adaptacji ani nie czytał literackiego pierwowzoru gdy zaakceptował posadę reżysera. Jak widać czasami opłaca się brać kota w worku, zwłaszcza jeśli kot potrafi czarować. Wersja przeznaczona na rynek niemiecki miała być przycięta dla potrzeb zachowania ograniczenia wiekowego od 6 lat. Wszystkie propozycje cięć zostały odrzucone przez producenta i ostatecznie film zadebiutował z etykietką "od 12 lat". Natomiast w Wielkiej Brytanii zanotował największe otwarcie wszechczasów, 5,3 miliona funtów. Ponadto otrzymał nominacje do brytyjskich nagród filmowych w kategoriach: najlepszy film i trzech pozostałych - należy wspomnieć również o tych bardziej słynnych, Oscarach które tylko nominowały film za efekty specjalne i muzykę w wykonaniu weterana Johna Williamsa (by wspomnieć trylogie Gwiezdnych Wojen i Indiany Jonesa).
Powodzenia .