Ostatnio będąc na wycieczce klasowej obejrzeliśmy film pt.: "Życie Pi" z reżyserii Anga Lee'go. Film jest ekranizacją powieści Yanna Martela o tym samym tytule. Książka a zarazem film opowiadają o historii o Bogu, walce z przeciwnościami losu i samotności.
Głównym bohaterem jest Pi, a właściwie Piscine Molitor Patel (chłopiec został nazwany na cześć basenu we Francji) to syn właściciela zoo, który od najmłodszych lat poszukuje swojej duchowej drogi. Wychowany w hinduizmie przez matkę, zachęcany do racjonalizmu przez ojca, eksperymentuje też z chrześcijaństwem i islamem, najczęściej praktykując wszystko jednocześnie. Jego dzieciństwo upływa bez większych trosk w bajkowym otoczeniu egzotycznych roślin i zwierząt (zoo ukazane w pierwszych minutach filmu jest tak piękne, że akcja przeniesiona do ludzkiego środowiska wydaje się całkowicie bezbarwna i nieciekawa). Niestety, po kilku latach ze względów finansowych rodzina podejmuje trudną decyzję o przeprowadzce do Kanady.
To, co jest ciężko zauważyć podczas filmu to nastawienie, które jest proekologiczne. Życie Pi to film momentami zabawny, na pewno ciekawy, zwłaszcza oglądany w 3D. Chociaż raz nie odnosi się wrażenia, że dzieło powstało dla samych efektów, a trójwymiarowość została wprowadzona na siłę.
Oglądając Życie Pi, trudno się wzruszyć. Nie wynika to nawet z powierzchownego przedstawienia historii, czy psychiki Patela, ale raczej z faktu, że opowieść jest tak bardzo nierealna i przejaskrawiona. I z tym filmem nie jest tak jak z dobrymi obrazami science-fiction, gdzie mimo nierzeczywistości wydarzeń, widzowie przeżywają wszystkie emocje bohaterów. Życie Pi zadaje przecież już na samym początku bardzo poważne pytanie: czy istnieje Bóg?
Ostatnio będąc na wycieczce klasowej obejrzeliśmy film pt.: "Życie Pi" z reżyserii Anga Lee'go. Film jest ekranizacją powieści Yanna Martela o tym samym tytule. Książka a zarazem film opowiadają o historii o Bogu, walce z przeciwnościami losu i samotności.
Głównym bohaterem jest Pi, a właściwie Piscine Molitor Patel (chłopiec został nazwany na cześć basenu we Francji) to syn właściciela zoo, który od najmłodszych lat poszukuje swojej duchowej drogi. Wychowany w hinduizmie przez matkę, zachęcany do racjonalizmu przez ojca, eksperymentuje też z chrześcijaństwem i islamem, najczęściej praktykując wszystko jednocześnie. Jego dzieciństwo upływa bez większych trosk w bajkowym otoczeniu egzotycznych roślin i zwierząt (zoo ukazane w pierwszych minutach filmu jest tak piękne, że akcja przeniesiona do ludzkiego środowiska wydaje się całkowicie bezbarwna i nieciekawa). Niestety, po kilku latach ze względów finansowych rodzina podejmuje trudną decyzję o przeprowadzce do Kanady.
To, co jest ciężko zauważyć podczas filmu to nastawienie, które jest proekologiczne. Życie Pi to film momentami zabawny, na pewno ciekawy, zwłaszcza oglądany w 3D. Chociaż raz nie odnosi się wrażenia, że dzieło powstało dla samych efektów, a trójwymiarowość została wprowadzona na siłę.
Oglądając Życie Pi, trudno się wzruszyć. Nie wynika to nawet z powierzchownego przedstawienia historii, czy psychiki Patela, ale raczej z faktu, że opowieść jest tak bardzo nierealna i przejaskrawiona. I z tym filmem nie jest tak jak z dobrymi obrazami science-fiction, gdzie mimo nierzeczywistości wydarzeń, widzowie przeżywają wszystkie emocje bohaterów. Życie Pi zadaje przecież już na samym początku bardzo poważne pytanie: czy istnieje Bóg?
Mam nadzieję, że pomogłam,
Pzd,
Av