September 2018 1 14 Report
Narysuj siatkę graniastosłupa prostego o podstawie sześciokąta
More Questions From This User See All

Skróćcie ten tekst maxymalnie jak się da! (Romeo i Julia akt 2 scena 2 tzw. balkonowa)Scena drugaOgród Kapuletów.Wchodzi R o m e o.ROMEODrwi z blizn, kto nigdy nie doświadczył rany.J u l i a ukazuje się w oknie.Lecz cicho! Co za blask strzelił tam z okna!Ono jest wschodem, a Julia jest słońcem!Wnijdź, cudne słońce, zgładź zazdrosną lunę,Która aż zbladła z gniewu, że ty jesteśOd niej piękniejsza; o, jeśli zazdrosna,Nie bądź jej służką! Jej szatkę zielonąI bladą noszą jeno głupcy. Zrzuć ją!To moja pani, to moja kochanka!O! gdyby mogła wiedzieć, czym jest dla mnie!Przemawia, chociaż nic nie mówi; cóż stąd?Jej oczy mówią, oczom więc odpowiem.Za śmiały jestem; mówią, lecz nie do mnie.Dwie najjaśniejsze, najpiękniejsze gwiazdyZ całego nieba, gdzie indziej zajęte,Prosiły oczu jej, aby zastępczoStały w ich sferach, dopóki nie wrócą.Lecz choćby oczy jej były na niebie,A owe gwiazdy w oprawie jej oczu:Blask jej oblicza zawstydziłby gwiazdyJak zorza lampę; gdyby zaś jej oczyWśród eterycznej zabłysły przezroczy,Ptaki ocknęłyby się i śpiewały,Myśląc, że to już nie noc, lecz dzień biały.Patrz, jak na dłoni smutnie wsparła liczko!O! gdybym mógł być tylko rękawiczką,Co tę dłoń kryje!JULIAAch!ROMEOCicho! coś mówi.O! mów, mów dalej, uroczy aniele;Bo ty mi w noc tę tak wspaniale świeciszJak lotny goniec niebios rozwartemuOd podziwienia oku śmiertelników,Które się wlepia w niego, aby patrzeć,Jak on po ciężkich chmurach się przesuwaI po powietrznej żegluje przestrzeni.JULIARomeo! Czemuż ty jesteś Romeo!Wyrzecz się swego rodu, rzuć tę nazwę!Lub jeśli tego nie możesz uczynić,To przysiąż wiernym być mojej miłości,A ja przestanę być z krwi Kapuletów.ROMEOMamże przemówić czy też słuchać dalej?JULIANazwa twa tylko jest mi nieprzyjazna,Boś ty w istocie nie Montekim dla mnie.Jestże Montekio choćby tylko ręką,Ramieniem, twarzą, zgoła jakąkolwiekCzęścią człowieka? O! weź inną nazwę!Czymże jest nazwa? To, co zowiem różą,Pod inną nazwą równie by pachniało;Tak i Romeo bez nazwy RomeaPrzecieżby całą swą wartość zatrzymał.Romeo! porzuć tę nazwę, a w zamianZa to, co nawet cząstką ciebie nie jest,Weź mię, ach! całą!ROMEOBiorę cię za słowo:Zwij mię kochankiem, a krzyżmo chrztu tegoSprawi, że odtąd nie będę Romeem.JULIAKtoś ty jest, co się nocą osłaniając,Podchodzisz moją samotność?ROMEOZ nazwiskaNie mógłbym tobie powiedzieć, kto jestem;Nazwisko moje jest mi nienawistne,Bo jest, o! święta, nieprzyjazne tobie;Zdarłbym je, gdybym miał je napisane.JULIAJeszcze me ucho stu słów nie wypiłoZ tych ust, a przecież dźwięk już ich mi znany.Jestżeś Romeo, mów? jestżeś Montekio?ROMEONie jestem ani jednym, ani drugim,Jednoli z dwojga jest niemiłe tobie.JULIAJakżeś tu przyszedł, powiedz, i dlaczego?Mur jest wysoki i trudny do przejścia,A miejsce zgubne; gdyby cię kto z moichKrewnych tu zastał...ROMEONa skrzydłach miłościLekko, bezpiecznie mur ten przesadziłem,Bo miłość nie zna żadnych tam i granic;A co potrafi, na to się i waży;Krewni więc twoi nie trwożą mię wcale.JULIAZabiliby cię, gdyby cię ujrzeli.ROMEOAch! więcej groźby leży w oczach twoichNiż w ich dwudziestu mieczach; patrz łaskawie,A będę silny przeciw ich gniewowi.JULIANa Boga! niech cię oni tu nie ujrzą!ROMEOCiemny płaszcz nocy skryje mię przed nimi.Lecz niech mię znajdą, jeśli ty mię kochasz.Lepszy kres życia skutkiem ich niechęciNiż przedłużony zgon w braku twych uczuć.JULIAKto ci dopomógł znaleźć to ustronie?ROMEOMiłość, co mi go doradziła szukać;Ona mi instynkt, ja jej oczy dałem.Nie jestem sternik, gdybyś jednak byłaRównie daleko jak ów brzeg, któregoMorze najdalsze podmywa krawędzie,Śmiało po taki klejnot bym popłynął.JULIAGdyby nie ciemność, co mi twarz maskuje,Widziałbyś na niej rozlany rumieniecPo tym, co z ust mych słyszałeś tej nocy.Rada bym form się trzymać, rada cofnąćTo, co wyrzekłam; ale precz udanie!Czy ty mię kochasz? Wiem, że powiesz: tak jest,I jać uwierzę; mimo przysiąg jednakMożesz mię zawieść. Z wiarołomstwa mężczyznŚmieje się, mówią, Jowisz. O! Romeo!Jeśli mię kochasz, wyrzecz to rzetelnie;Lecz jeśli masz mię za podbój zbyt łatwy,To zmarszczę czoło i przewrotną będę,I na miłosne twoje oświadczeniaPowiem: nie, w innym razie za nic w świecie.Za czuła może jestem, o! Monteki,Stąd możesz sądzić me obejście płochym;Ufaj mi jednak, będę ja wierniejszaOd tych, co bieglej umieją się drożyć.Byłabym ja , się była, prawdę mówiąc,Także drożyła, gdybyś był tajnegoGłosu miłości mojej nie podchwycił.Nie wiń mię przeto ani też przypisujPłochości tego wylania mych uczuć,Które zdradziła noc ciemna.ROMEOO! Julio,Przysięgam na ten księżyc, co wspanialePowleka srebrem tamtych drzew wierzchołki...JULIAO! nie przysięgaj na księżyc, bo księżycCo tydzień zmienia kształt swej pięknej tarczy;I miłość twoja po takiej przysiędzeMogłaby również zmienną się okazać.ROMEONa cóż mam przysiąc?JULIANie przysięgaj wcale;Lub wreszcie przysiąż na samego siebie:Na ten uroczy przedmiot mych uwielbień,To ci uwierzę.ROMEOJeśli szczera miłośćMojego serca...JULIADaj pokój przysięgom;Lubo się cieszę z twojej obecności,Te nocne śluby nie cieszą mnie jakoś;Za nagłe one są, za nierozważne,Podobne niby do blasku, co znika,Nim człowiek zdąży powiedzieć: "Błysnęło."Dobranoc, luby! Oby nam. ten wonnyMiłości pączek przyniósł kwiat niepłonny!Bądź zdrów! i zaśnij z tak błogim spokojem,Jaki, z twej łaski, czuję w sercu mojem.ROMEOTakże mam odejść nie zaspokojony?JULIAJakiegoż więcej chcesz zaspokojenia?ROMEOZamiany twoich zapewnień za moje.JULIAJużem ci dała je, nimeś zażądał;Rada bym jednak one mieć na powrót.ROMEOChciałażbyś cofnąć je? Dlaczego? luba!JULIAAżebym mogła oddać ci je znowu.A przecież jest to żądanie zbyteczne;Bo moja miłość równie jest głębokaJak morze, równie jak ono bez końca;Im więcej ci jej udzielam, tym więcejCzuję jej w sercu.Słychać w pokojach głos M a r t y.Wołają mię. - Zaraz.Bądź zdrów, kochanku drogi! - Zaraz, zaraz.- Najmilszy, pomnij być stałym! - Zaczekaj,Zaczekaj trochę, powrócę za chwilę.Wychodzi.ROMEOBłogosławiona, o! błogosławionaPo dwakroć nocy! Ale czy to wszystko,Dziejąc się w nocy, nie jest marą tylko?Coś tak lubego możeż być istotnym?JULIA ukazując się znowuJeszcze słów parę, a potem dobranoc,Drogi Romeo! jeśli twoja skłonnośćJest prawą, twoim zamiarem małżeństwo:To mię uwiadom jutro przez osobę,Którą do ciebie przyślę, gdzie i kiedyZechcesz dopełnić obrzędu; a wtedyCałą mą przyszłość u nóg twoich złożęI w świat za tobą pójdę w imię Boże.MARTA za scenąPanienko!JULIAIdę. Lecz jeśli mię zwodzisz,To cię zaklinam...MARTA za scenąJulciu!JULIAZaraz idę.- Jeśli mię zwodzisz, o! to cię zaklinam,Skończ te zabiegi i zostaw mię żalom.- Jutro więc przyślę.ROMEOJak pragnę zbawienia...JULIAPo tysiąc razy dobranoc.Odchodzi.ROMEOPo tysiącRazy niedobra tam, gdzie ty nie świecisz.Jak żak, gdy rzuca książkę, tak kochanekDo celu swego pospiesza wesoły;A gdy nadejdzie z kochanką rozstanek,Wlecze się smutnie, jak ów żak do szkoły.Odchodzi.JULIA ukazuje się znowuPst! Pst! Romeo! O, gdybym mieć mogłaGłos sokolnika, by tego mężaNazad przywołać! Przymus jest ochrypły,Nie może głośno mówić; gdyby nie to,Wstrząsłabym góry, gdzie się echo kryje,I głos bym jego zrobiła chrapliwszyNiż mój od rozbrzmień imienia Romeo!ROMEOMoja to dusza dzwoni imię moje,Jak srebrny dźwięk ma nocą głos kochanki!I jestże słodsza muzyka na świecie?JULIARomeo!ROMEOLuba!JULIAO której godzinieJutro mam przysłać?ROMEOO dziewiątej.JULIADobrze.Dwudziestoletni to termin. Nie pomnę,Po com tu ciebie znowu przywołała.ROMEOPozwól mi czekać, aż sobie przypomnisz.JULIAZapomnę znowu, po co czekasz, pomnącO twojej tylko lubej obecności.ROMEOA ja wciąż czekać będę, abyś ciągleZapominała, sam zapominając,Że mam gdzie inny dom jak tutaj.JULIAWkrótceDnieć będzie: rada bym, żebyś już odszedł;Nie dalej jednak jak ów biedny ptaszek,Co go swawolne dziecko z rąk wypuszczaI wnet, zazdroszcząc mu krótkiej wolności,Jak niewolnika trzymanego w więzachJedwabnym sznurkiem przyciąga na powrót.ROMEOChciałbym być biednym ptaszkiem w twoich ręku.JULIAO! ja bym zbytkiem pieszczot cię zabiła.Dobranoc, luby! jeszcze raz dobranoc!Smutek rozstania tak bardzo jest miły,Że by dobranoc wciąż usta mówiły.Odchodzi.ROMEOSen na twe oczy, pokój w pierś niech spłynie;Obym był nimi w tej błogiej godzinie!Spieszę do ojca Laurentego celi,On mi pomocy i rady udzieli.Wychodzi.
Answer

Recommend Questions



Life Enjoy

" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "

Get in touch

Social

© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.