Napiszcie bo mam to na jutro :| "to był najszczęśliwszy dzień w moim życiu"
anka262155 Dzisiaj mamy dzień dzieciaków. Mnie właściwie nie dotyczy. Owszem, rodzice rzucili "wszystkiego najlepszego", bo im wczoraj nagadałam, że ich dzieckiem jestem na zawsze, a nie tylko do pełnoletności. ;) Nawet niektórzy nauczyciele się postarali i trochę nam odpuścili. Ale to już nie to samo. Dawniej na Dzień Dziecka się czekało, miesiąc wcześniej rozmawiało z kolegami o prezetach, jakie byśmy chcieli dostać, suszyło się o nie głowę rodzicom. Lizak, lody, dłuższy pobyt na huśtawce i w efekcie pełnia szczęścia. Teraz to już wszystko takie naciągane. Dowód noszą przy sobie, w weekendy się rozpijają, ale Dzień Dziecka chcą. No parodia. Nie czuję się w pełni dorosła - dojrzała na tyle, żeby mieć własną rodzinę, taką z dziećmi, które trzeba wychowywać. Ale czuję, że Dzień Dziecka już nie dla mnie. Dawniej potrafiłam ucieszyć się z byle pierdoły i nosić ją przy sobie przez kilka następnych dni. Dzisiaj już nic nie chcę. Niech mi dadzą spokój z tym naciąganym Dniem Dziecka. Niech się ci ludzie w szkole przestaną ośmieszać. Niech mi dadzą z chemii już święty spokój i dopa (jak to dobrze, że to już ostatnia klasa z chemią...), niech zdam maturę, niech kogoś sensownego poznam, dorobię się trochę i się stąd wyniosę. Ooo, tak. Z okazji Dnia Dawnego Dziecka tego sobie życzę, niech się spełni, amen.
1 votes Thanks 0
stokrotka7733
Pewnego dnia, jak zwykle rano wstałam do szkoły. Umyłam się, ubrałam, zjadłam śniadanie i wyszłam do szkoły. Miałam wtedy 7 lekcji... W szkole co chwile patrzyłam na zegarek kiedy te lekcje się wkoncu skonczą.. Strasznie się spieszyłam bo po lekcjach umowilam sie z chlopakiem.. Gdy tylko zadzwonil dzwonek po ostatniej lekcji, szybko wybieglam. Nie patrzylam na droge, tylko pedzilam do domu zeby sie przyszykowac na spotkanie. I stalo sie.. wpadlam pod kola rozpedzonego samochodu. Wyladowalam w szpitalu. Otarlam sie o smierc! Mialam zlamana noge i reke. Moj chlopak odwiedal mnie w szpitalu. To byl najszczesliwszy dzien w moim zyciu, nie dlatego ze mialam wypadek ale dlatego ze zyje.
Sorki za błedy i za !bazgrolki! :D:D I nie wiem czy to jest dobrze ;D ;))
Dzisiaj mamy dzień dzieciaków. Mnie właściwie nie dotyczy. Owszem, rodzice rzucili "wszystkiego najlepszego", bo im wczoraj nagadałam, że ich dzieckiem jestem na zawsze, a nie tylko do pełnoletności. ;) Nawet niektórzy nauczyciele się postarali i trochę nam odpuścili. Ale to już nie to samo.
Dawniej na Dzień Dziecka się czekało, miesiąc wcześniej rozmawiało z kolegami o prezetach, jakie byśmy chcieli dostać, suszyło się o nie głowę rodzicom. Lizak, lody, dłuższy pobyt na huśtawce i w efekcie pełnia szczęścia. Teraz to już wszystko takie naciągane. Dowód noszą przy sobie, w weekendy się rozpijają, ale Dzień Dziecka chcą. No parodia.
Nie czuję się w pełni dorosła - dojrzała na tyle, żeby mieć własną rodzinę, taką z dziećmi, które trzeba wychowywać. Ale czuję, że Dzień Dziecka już nie dla mnie.
Dawniej potrafiłam ucieszyć się z byle pierdoły i nosić ją przy sobie przez kilka następnych dni. Dzisiaj już nic nie chcę. Niech mi dadzą spokój z tym naciąganym Dniem Dziecka. Niech się ci ludzie w szkole przestaną ośmieszać. Niech mi dadzą z chemii już święty spokój i dopa (jak to dobrze, że to już ostatnia klasa z chemią...), niech zdam maturę, niech kogoś sensownego poznam, dorobię się trochę i się stąd wyniosę. Ooo, tak. Z okazji Dnia Dawnego Dziecka tego sobie życzę, niech się spełni, amen.
Sorki za błedy i za !bazgrolki! :D:D
I nie wiem czy to jest dobrze ;D ;))