Czy pamiętasz jak wczoraj pisałam Ci o tym, że wybieram sie na lot z profesjonalny pilotem? Mielismy lecieć śmigłowcem i miało byc swietnie. Niestety dzisiaj leżę w szpitalu....
Na początku było cudownie pan Arek- kolega mojego taty, jest przecież doświadczonym pilotem. Lecieliśmy nad sama Warszawą a ja mogłam nawet przez chwile potrzymać stery! Potem pan Arek pokazał mi jak się robi beczkę- to dziwnie uczucie kiedy się leci do góry nogami. Niestety, kiedy mieliśmy już lądować pan Arek zauważył, że nie działa jeden z silników! Bardzo się bałam, ale na twarzy pana Arka było widać spokój, jakby już nie raz przeżywał taką sytuację! Jednak wcale mnie to nie uspokoiło. Można powiedzieć, że całe życie, stanęło mi przed oczami! Nie mogliśmy długo latać, bo mieliśmy za mało paliwa. W ostateczności pan Arek wykazał się wielka odwaga i lądowaliśmy awaryjnie- to było bardzo niebezpiecznie! Całe to zdarzenie widzieli z dołu moi rodzice ( chyba bali bardziej ode mnie).
Teraz pisze to na łóżku szpitalnym. Mam dużo siniaków i na szczęście nie mam wstrząśnienia mózgu (mimo iż było takie podejrzenie). Podobno z panem Arkiem wszystko jest dobrze. Koniecznie muszę go odwiedzić w końcu uratował mi życie. Świat z lotu ptaka jest piękny, ale póki co z lataniem dam sobie spokój...
11.01.2013r.
Kochany Pamiętniczku!
Czy pamiętasz jak wczoraj pisałam Ci o tym, że wybieram sie na lot z profesjonalny pilotem? Mielismy lecieć śmigłowcem i miało byc swietnie. Niestety dzisiaj leżę w szpitalu....
Na początku było cudownie pan Arek- kolega mojego taty, jest przecież doświadczonym pilotem. Lecieliśmy nad sama Warszawą a ja mogłam nawet przez chwile potrzymać stery! Potem pan Arek pokazał mi jak się robi beczkę- to dziwnie uczucie kiedy się leci do góry nogami. Niestety, kiedy mieliśmy już lądować pan Arek zauważył, że nie działa jeden z silników! Bardzo się bałam, ale na twarzy pana Arka było widać spokój, jakby już nie raz przeżywał taką sytuację! Jednak wcale mnie to nie uspokoiło. Można powiedzieć, że całe życie, stanęło mi przed oczami! Nie mogliśmy długo latać, bo mieliśmy za mało paliwa. W ostateczności pan Arek wykazał się wielka odwaga i lądowaliśmy awaryjnie- to było bardzo niebezpiecznie! Całe to zdarzenie widzieli z dołu moi rodzice ( chyba bali bardziej ode mnie).
Teraz pisze to na łóżku szpitalnym. Mam dużo siniaków i na szczęście nie mam wstrząśnienia mózgu (mimo iż było takie podejrzenie). Podobno z panem Arkiem wszystko jest dobrze. Koniecznie muszę go odwiedzić w końcu uratował mi życie. Świat z lotu ptaka jest piękny, ale póki co z lataniem dam sobie spokój...