Chodzę do lasu i nie robie hałasu Dam by czystość zostawić po sobie Bo to dla nas i dla lasu zdrowie Mniej pracy dla leśnika Zwierzyna jest mniej dzika Dokarmiam je by nie było im źle Leśniczy chroni las Dba by czystość była wokół nas (w lesie) Idzie leśhniczy i na nas nie krzyczy Bo my dbamy to co wkoło by było wesoło
Nie wiem, dlaczego ciągle cierpi męki, Pędząc swoje życie daleko od ludzi, Nie ma w swym obejściu, komu podać ręki, Bo dobitniej mówiąc to istne odludzie. Leśna zwierzyna jest mu towarzyszem, Przychodzi, niezmiennie do swego paśnika, Ptactwa piękne trele, co dnia rano słyszy, Ono pełni rolę leśnego budzika. Poszukuje duszy zakochanej w lesie, Dla której przyroda wiele w życiu znaczy, Może ona w dom ten, ciepło swoje wniesie, A tok jego życia w lepszy przeinaczy. Od dawna już szuka drugiej swej połowy, Jego wymagania nie są zbyt wysokie, Spojrzenie leśnika utrudnia mu łowy, Bo liczą się tylko panny czarnookie. To, co rozumowi serce podpowiada, Staje się barierą, trudną do przebycia, Że rozum za wszystko sam nie odpowiada, Wybranka obojga jest nie do zdobycia. Gdzie szukać pomocy w tak drażliwej sprawie, Na wsi w wielkim mieście, może w Internecie, Każda dobrą radę dokładnie przetrawi, Bo nie chce samotnie żyć dłużej na świecie. A kiedy odnajdzie drugą część ze stadła, Samotność przestanie być jego udręką, Nigdy w leśnym domu nie zabraknie jadła, Miłość tu zrodzona będzie pachnieć miętą.
Chodzę do lasu i nie robie hałasu
Dam by czystość zostawić po sobie
Bo to dla nas i dla lasu zdrowie
Mniej pracy dla leśnika
Zwierzyna jest mniej dzika
Dokarmiam je
by nie było im źle
Leśniczy chroni las
Dba by czystość była wokół nas (w lesie)
Idzie leśhniczy i na nas nie krzyczy
Bo my dbamy to co wkoło by było wesoło
Nie wiem, dlaczego ciągle cierpi męki, Pędząc swoje życie daleko od ludzi, Nie ma w swym obejściu, komu podać ręki, Bo dobitniej mówiąc to istne odludzie. Leśna zwierzyna jest mu towarzyszem, Przychodzi, niezmiennie do swego paśnika, Ptactwa piękne trele, co dnia rano słyszy, Ono pełni rolę leśnego budzika. Poszukuje duszy zakochanej w lesie, Dla której przyroda wiele w życiu znaczy, Może ona w dom ten, ciepło swoje wniesie, A tok jego życia w lepszy przeinaczy. Od dawna już szuka drugiej swej połowy, Jego wymagania nie są zbyt wysokie, Spojrzenie leśnika utrudnia mu łowy, Bo liczą się tylko panny czarnookie. To, co rozumowi serce podpowiada, Staje się barierą, trudną do przebycia, Że rozum za wszystko sam nie odpowiada, Wybranka obojga jest nie do zdobycia. Gdzie szukać pomocy w tak drażliwej sprawie, Na wsi w wielkim mieście, może w Internecie, Każda dobrą radę dokładnie przetrawi, Bo nie chce samotnie żyć dłużej na świecie. A kiedy odnajdzie drugą część ze stadła, Samotność przestanie być jego udręką, Nigdy w leśnym domu nie zabraknie jadła, Miłość tu zrodzona będzie pachnieć miętą.
MOŻE BYC ;) ?