kiedy życie wycieka spomiędzy zmrużonych rzęs ubrani w żarliwe płomienie obmywamy dłonie ze wstydu
by wspinać się lekko wysoko w zasłony czerni zabarwione późnym zmierzchem
wtedy obmyta pajęczym szelestem niebiańskiej maszyny wypieram się rozkoszy z poprzednich kart nicości wbijając marzenia w cisowy krzyż myslę że pomogłam:]
kiedy życie wycieka spomiędzy
zmrużonych rzęs
ubrani w żarliwe
płomienie obmywamy dłonie
ze wstydu
by wspinać się
lekko
wysoko
w zasłony czerni
zabarwione późnym
zmierzchem
wtedy
obmyta pajęczym szelestem
niebiańskiej maszyny
wypieram się rozkoszy
z poprzednich kart nicości
wbijając marzenia
w cisowy
krzyż myslę że pomogłam:]