Rok temu na wakacjach byłem na wycieczce w Afryce z mamą, tatą i rodzeństwem. Było tam bardzo gorąco nawet bardziej niż upalnym latem w Polsce. Choć każdy był zmęczony i każdemu chciało się pić, a wiadomo, że w Afryce jest bardzo mało wody to i tak nie było mowy o powrocie do hotelu lub odpoczynku. Poznaliśmy wiele ciekawych ludzi. Najbardziej interesował mnie jeden murzyn bo tylko z nim mogłem się porozumieć bo umiał jako jedyny z poznanych mówić po polsku. Lubiałem z nim rozmawiać bo opowiadał mi bardzo ciekawe historie i opowieści. Pare razy zabrał nas do chodowli wielbłądów na których można było jeździć. troche to było dziwne uczucie lecz bardzo mi sie podobało. najgorzej było przyzwyczaić się do ich jedzenia ale nie było tak źle, dało się wytrzymać. gdy nadszedł dzień powrotu do polski nie chciało mi sie jeszcze z tamtąd wyjeżdżać miałem chęc zostać tam jeszcze pare dni. Było bardzo fajnie i chętnie wybrałbym się tam jeszcze raz.
Pewnego dnia Ja i mój najlepszy przyjaciel wyruszyliśmy na wycieczkę. Ta wycieczka odbywała się do Afryki. Pierwszym kłopotem na naqszej drodze był wściekły i zły lew.Piana lała mu się z ust.Oczy miał czerwone. Szykował się do ataku na nas. Zaczeliśmy przez nim ucikać. Wszedliśmy na duże,stare drzewo.Lew nie mógł do nas doskoczyć.Kiedy zasnął zszedliśmy po cichu z drzewa i uciekliśmy. W tej radości nie zobaczyliśmy ,że on nas goni. W tej radości nie zobaczyliśmy że się obudził i nas goni. Z gąszczu drzew wyłonił się starszy pan. Był to dyrektor tego parku narodowego.Powiedział żebyśmy z niem więcej nie zadzierali.I tak zakończyła się nasza histroia,
Rok temu na wakacjach byłem na wycieczce w Afryce z mamą, tatą i rodzeństwem. Było tam bardzo gorąco nawet bardziej niż upalnym latem w Polsce. Choć każdy był zmęczony i każdemu chciało się pić, a wiadomo, że w Afryce jest bardzo mało wody to i tak nie było mowy o powrocie do hotelu lub odpoczynku. Poznaliśmy wiele ciekawych ludzi. Najbardziej interesował mnie jeden murzyn bo tylko z nim mogłem się porozumieć bo umiał jako jedyny z poznanych mówić po polsku. Lubiałem z nim rozmawiać bo opowiadał mi bardzo ciekawe historie i opowieści. Pare razy zabrał nas do chodowli wielbłądów na których można było jeździć. troche to było dziwne uczucie lecz bardzo mi sie podobało. najgorzej było przyzwyczaić się do ich jedzenia ale nie było tak źle, dało się wytrzymać. gdy nadszedł dzień powrotu do polski nie chciało mi sie jeszcze z tamtąd wyjeżdżać miałem chęc zostać tam jeszcze pare dni. Było bardzo fajnie i chętnie wybrałbym się tam jeszcze raz.
Pewnego dnia Ja i mój najlepszy przyjaciel wyruszyliśmy na wycieczkę. Ta wycieczka odbywała się do Afryki. Pierwszym kłopotem na naqszej drodze był wściekły i zły lew.Piana lała mu się z ust.Oczy miał czerwone. Szykował się do ataku na nas. Zaczeliśmy przez nim ucikać. Wszedliśmy na duże,stare drzewo.Lew nie mógł do nas doskoczyć.Kiedy zasnął zszedliśmy po cichu z drzewa i uciekliśmy. W tej radości nie zobaczyliśmy ,że on nas goni. W tej radości nie zobaczyliśmy że się obudził i nas goni. Z gąszczu drzew wyłonił się starszy pan. Był to dyrektor tego parku narodowego.Powiedział żebyśmy z niem więcej nie zadzierali.I tak zakończyła się nasza histroia,