Na początku nie było nic oprócz jednej, wielkiej mieszanki dziwnych, wielokolorowych substancji. Zlewały i mieszały się one ze sobą bez żadnego ładu. Aż w końcu wyłonił się z nich Viyas - pierwszy bóg w panteonie, a zarazem najpotężniejszy z nich. Viyas, widząc, z czego składa się "świat", czyli tylko z dziwacznych, krążących w kółko płynów, postanowił coś z tym zrobić. W tym wypadku sięgnął pierwszą lepszą substancję, uczynił niewidzialną i "rozlał" po całej przestrzeni - tak powstał czas. Następnie Viyas stworzył kolejno: słońce, księżyc, gwiazdy, i ziemię - tę ostatnią z błękitnego, brązowego i zielonego płynu.
Gdy wszystko, zdaniem Viyasa, było gotowe, ów bóg postanowił wziąć się za naszą planetę. Nazwał ją Arjisa [czyt. Ardżisa]. Jendak, zdając sobie sprawę, jak wielka była, uznał, iż nie da rady zająć się nią zupełnie sam. Tak więc sięgnął po ostatnią substancję, po czym stworzył z niej kobietę idealną i jednocześnie pierwszą boginię w panteonie oraz swoją żonę - Rian. Posłusznie pomogła mu w "dekorowaniu" ziemi, sprawiając, że na jej zimnej, zkalistej powierzchni zaczęły kiełkować pierwsze rośliny. Gdy flora ogarnęła niemal całą planetę, Rian obdarowała ją jeszcze zwierzętami, które bardzo szybko się rozprzestrzeniły. Viyas natomiast zajął się ludźmi - ulepił ich z piasku i gliny, dodając nieco wody. Nowi mieszkańcy Arjisy w mgnieniu oka pojęli podstawowe zasady przetrwania, jakie przekazał im ich stwórca, a następnie rozmnożyli się, wkrótce budując własne wioski, aż w końcu miasta i zaczęli czcić Viyasa i Rian.
Tymczasem nasz boski duet mianował się na władców całego stworzonego przez siebie świata, pobrał się, a niedługo po tym urodziła im się dwójka bliźniaków - Karin, bóg dnia i Evina, bogini nocy. Wkrótce powstał cały panteon bogów, którym ludzie kolejno oddawali cześć i wielbili za to, że przyczynili się do istnienia naszego pięknego, harmonijnego świata.
Banalne, wiem. Nie jestem również pewna, czy to na pewno zajmie całą kartkę A4, jeśli nie, to zawsze możesz dopisać coś od siebie. ;) Ale mam nadzieję, że pomogłam choć trochę. :)
Na początku nie było nic oprócz jednej, wielkiej mieszanki dziwnych, wielokolorowych substancji. Zlewały i mieszały się one ze sobą bez żadnego ładu. Aż w końcu wyłonił się z nich Viyas - pierwszy bóg w panteonie, a zarazem najpotężniejszy z nich. Viyas, widząc, z czego składa się "świat", czyli tylko z dziwacznych, krążących w kółko płynów, postanowił coś z tym zrobić. W tym wypadku sięgnął pierwszą lepszą substancję, uczynił niewidzialną i "rozlał" po całej przestrzeni - tak powstał czas. Następnie Viyas stworzył kolejno: słońce, księżyc, gwiazdy, i ziemię - tę ostatnią z błękitnego, brązowego i zielonego płynu.
Gdy wszystko, zdaniem Viyasa, było gotowe, ów bóg postanowił wziąć się za naszą planetę. Nazwał ją Arjisa [czyt. Ardżisa]. Jendak, zdając sobie sprawę, jak wielka była, uznał, iż nie da rady zająć się nią zupełnie sam. Tak więc sięgnął po ostatnią substancję, po czym stworzył z niej kobietę idealną i jednocześnie pierwszą boginię w panteonie oraz swoją żonę - Rian. Posłusznie pomogła mu w "dekorowaniu" ziemi, sprawiając, że na jej zimnej, zkalistej powierzchni zaczęły kiełkować pierwsze rośliny. Gdy flora ogarnęła niemal całą planetę, Rian obdarowała ją jeszcze zwierzętami, które bardzo szybko się rozprzestrzeniły. Viyas natomiast zajął się ludźmi - ulepił ich z piasku i gliny, dodając nieco wody. Nowi mieszkańcy Arjisy w mgnieniu oka pojęli podstawowe zasady przetrwania, jakie przekazał im ich stwórca, a następnie rozmnożyli się, wkrótce budując własne wioski, aż w końcu miasta i zaczęli czcić Viyasa i Rian.
Tymczasem nasz boski duet mianował się na władców całego stworzonego przez siebie świata, pobrał się, a niedługo po tym urodziła im się dwójka bliźniaków - Karin, bóg dnia i Evina, bogini nocy. Wkrótce powstał cały panteon bogów, którym ludzie kolejno oddawali cześć i wielbili za to, że przyczynili się do istnienia naszego pięknego, harmonijnego świata.
Banalne, wiem. Nie jestem również pewna, czy to na pewno zajmie całą kartkę A4, jeśli nie, to zawsze możesz dopisać coś od siebie. ;) Ale mam nadzieję, że pomogłam choć trochę. :)