Dawnymi czasami żył król, Midas, który był bardzo bogaty, a swe niezliczone skarby schowane miał w podziemiach swego pałacu. Codziennie rano i wieczorem król, Midas oglądał swoje bogactwa i myślał tylko o jednym - jak je powiększyć. Nadszedł dzień, kiedy Dionizos(grecki bóg wina)postanowił ukarać jego chciwość. Był zmierzch, kiedy Midas, właśnie otwierał żelazne podwoje swego skarbca. Gdy wszedł ujrzał przed sobą Dionizosa wraz z jego orszakiem. Wtedy Dionizos powiedział, że od dziś spełni się jego każde życzenie. Miał prosić, o co chce. Więc uradowany król bez namysłu zapragnął, aby wszystko, czego dotknie, zamieniło się w złoto. Od tej chwili, wszystko na drodze Midasa, i posadzka pod stopami, i jego szaty, łoże, ściany, których dotykał – wszystko stawało się złotem. Król myślał, że jest najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Długo błądził po komnatach swego pałacu, nie mogąc nacieszyć się złotym blaskiem. Wreszcie zmęczony poczuł głód. Ale niestety...Gdy tylko dotknął potraw, one natychmiast twardniały w bryłę złota. Nawet wino płynąc z amfory, zastygało w złocistą sztabkę. Król aż oszalał z głodu! Zaczął uciekać od widoku złota. Ostatkiem sił pobiegł do świątyni Dionizosa, rzucił się do stóp ołtarza i prosił go, aby się ulitował i odwrócił czar. Wtedy Dionizos stwierdził fakt, że spotkała go zasłużona kara, lecz tym razem jeszcze mu przebaczył. Wpłynęło niewiele czasu, gdy król Midas przechadzał się w zielonych gajach Arkadii. Szumiały liście na drzewach, ptaki słodko śpiewały, lecz uszy Midasa były głuche na muzykę leśną, a oczy nie widziały piękna przyrody, bo chciwy i nienasycony król, mimo nauczki Dionizosa, nadal myślał tylko o swoich bogactwach. W tym gaju znajdowała się świątynia boga Apollina (boga muzyki). Wtedy zastąpił drogę Midasowi, uderzając w struny harfy. Lecz Midas nie zatrzymał się nawet, aby posłuchać czarodziejskich dźwięków. Zajęty był, bowiem, obliczaniem swych skarbów. Apollo się rozgniewał i powiedział, że nie dla jego oślich uszu, jego pieśni. I niespodziewanie, nagle na głowie króla wyrosły długie, ośle uszy. Midas, głęboko się przeraził i chcąc ukryć swoją hańbę, błagał bogów, aby nie robili sobie z niego pośmiewiska, lecz nadaremnie. Wiadomość ta obiegła cały kraj. Tak bogowie ukarali nieczułego na piękno muzyki, bogatego króla, Midasa, który ponad wszystko na świecie ukochał.
Dawnymi czasami żył król, Midas, który był bardzo bogaty, a swe niezliczone skarby schowane miał w podziemiach swego pałacu. Codziennie rano i wieczorem król, Midas oglądał swoje bogactwa i myślał tylko o jednym - jak je powiększyć. Nadszedł dzień, kiedy Dionizos(grecki bóg wina)postanowił ukarać jego chciwość. Był zmierzch, kiedy Midas, właśnie otwierał żelazne podwoje swego skarbca. Gdy wszedł ujrzał przed sobą Dionizosa wraz z jego orszakiem. Wtedy Dionizos powiedział, że od dziś spełni się jego każde życzenie. Miał prosić, o co chce. Więc uradowany król bez namysłu zapragnął, aby wszystko, czego dotknie, zamieniło się w złoto. Od tej chwili, wszystko na drodze Midasa, i posadzka pod stopami, i jego szaty, łoże, ściany, których dotykał – wszystko stawało się złotem. Król myślał, że jest najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Długo błądził po komnatach swego pałacu, nie mogąc nacieszyć się złotym blaskiem. Wreszcie zmęczony poczuł głód. Ale niestety...Gdy tylko dotknął potraw, one natychmiast twardniały w bryłę złota. Nawet wino płynąc z amfory, zastygało w złocistą sztabkę. Król aż oszalał z głodu! Zaczął uciekać od widoku złota. Ostatkiem sił pobiegł do świątyni Dionizosa, rzucił się do stóp ołtarza i prosił go, aby się ulitował i odwrócił czar. Wtedy Dionizos stwierdził fakt, że spotkała go zasłużona kara, lecz tym razem jeszcze mu przebaczył. Wpłynęło niewiele czasu, gdy król Midas przechadzał się w zielonych gajach Arkadii. Szumiały liście na drzewach, ptaki słodko śpiewały, lecz uszy Midasa były głuche na muzykę leśną, a oczy nie widziały piękna przyrody, bo chciwy i nienasycony król, mimo nauczki Dionizosa, nadal myślał tylko o swoich bogactwach. W tym gaju znajdowała się świątynia boga Apollina (boga muzyki). Wtedy zastąpił drogę Midasowi, uderzając w struny harfy. Lecz Midas nie zatrzymał się nawet, aby posłuchać czarodziejskich dźwięków. Zajęty był, bowiem, obliczaniem swych skarbów. Apollo się rozgniewał i powiedział, że nie dla jego oślich uszu, jego pieśni. I niespodziewanie, nagle na głowie króla wyrosły długie, ośle uszy. Midas, głęboko się przeraził i chcąc ukryć swoją hańbę, błagał bogów, aby nie robili sobie z niego pośmiewiska, lecz nadaremnie. Wiadomość ta obiegła cały kraj. Tak bogowie ukarali nieczułego na piękno muzyki, bogatego króla, Midasa, który ponad wszystko na świecie ukochał.