napisz straszna historyjke używajac słów : Zgubiłam, klucze ratownicy , drzewo , ktoś , wypadek ,telefon ,
zaczynając od słowa " Kiedy miałam ...."
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2025 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Kiedy miałam 14 lat kiedy przeżyłam straszną przygodę. Wracałam późnym wieczorem od przyjaciółki, planowo jej rodzice mieli mnie odwieść, jednak nie mogli. Nie zadzowniłam po swojego tatę by po mnie przyjechał, tylko poszłam na piechotę do domu. Przechodziłam koło starego, opuszczonego szpitala. Na jego placu rosło stare, wyschnięte już drzewo, które zawsze przyprawiało mnie o dreszcze na plecach. Usłyszałam jakiś krzyk z wnętrza budynku, niewiele myśląc wbiegłam do środka. Kiedy tylko przekroczyłam próg budynku, usłyszałam jak z głośnym trzaskiem zamykają się za mną drzwi. Szarpnęłam kilka razy za klamkę, jednak nie chciały się otworzyć, jakby jakaś niewidzialna siła je trzymała. Postanowiłam iść w głąb budynku. Znów usłyszałam krzyk, jednak teraz mogłam rozpoznać słowa. "Wypadek! Potrącony chłopak, przynieście bandarze i szykujcie salę operacyjną". To brzmiało tak jakby, teraz w tym momencie ratownik wyniósł poszkodowanego z karetki i wniósł go do szpitala. Jednak to było nie możliwe! Przecież ten szpital nie był używany od lat, a rada miasta kłóci się od dłuższego czasu czy go rozebrać czy nie. W oddali zobaczyłam jakieś lekkie kontury, jednak szybko mi uciekły a ja usłyszałam czyjś płacz za plecami. Nie widziałam nikogo, ale wyraźnie słyszałam, że ktoś szlocha. Po chwili dobiegł do moich uszu też głos:" nie płacz... twoja mamusia jest w niebie". Serce wychodziło mi już przez gardło, miałam ochotę krzyczeć i uciekać. Jednak poczułam, że mam nogi z warty. Kompletnie sparaliżował mnie strach, kiedy na ścianie cieknącą krew, nie wiadomo skąd. Z tego koszmaru wyrwał mnie dzwonek telefonu. Wyjęłam go trzęsącą się ręką z kieszeni. Tata. Nie odebrałam. Wiedziałam, że nie wybączę z siebie słowa. Po prostu schowałam telefon i zaczęłam uciekać. Wyskoczyłam przez okno, pokaleczyłam sobie całą skórę jednak najważniejsze było, że już uciekłam ze szpitala. Słyszałam czyjś straszny śmiech, jakby ktoś wyśmiewał mój strach. Pobiegłam do domu, zdałam sobie sprawę dopiero przy drzwiach, że wyjmując telefon, musiałam zgubić klucze do domu, jednak nigdy chyba po nie nie wrócę. Od tamtego dnia unikam tego miejsca.
Kiedy miałam 9 lat przeżyłam straszny wypadek. byłam mała i nie rozumałam wszytskiego co sie wokół mnie działo... a zaczęło się tak...
wraz z moją siostrą i rodzicami wracaliśmy razem autem z wakacji. gdy dojehaliśmy na miejsce- do domu, mama powiedziała do mnie żebym dała jej kluce, bo to włąsnie ja je trzymałam... spanikowałam ponieważ nigdzie nie mogam ich znaleźć. mówiąc w prost zgubiałam klucze. rodzice byli źli, pamiętam że zadzwonili do moich dziadków, o pomoc, bo tylko oni mogli jej nam udzielić, ponieważ mieli oni zapasowe klucze do naszego domu. babcia powiedziała żebyśmy podjechali pod ich dom, ponieważ oni nie mogą się ruszyć z powodu choroby... wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy... znałam tą drogę na pamięć... zawsze lubiłam jeździć tą drogą, ale dziś tak nie było.. czułam że coś się stanie... muszę też dodać że od rana wiał straszny wiatr...
więcej nie napisze, żeby nie było że spisałaś prace z neta; więc dokończ sama :D