Jestem żoną księcia Popiela, mieszkałam razem z moim mężem w zamku w Kruszwicy. Jestem z pochodzenia Niemką i nieraz opowiadałam mojemu mężowi jak rządzą książęta niemieccy. A rządzą groźnie i surowo. Sami podejmują decyzje i nie pytają się swoich poddanych o radę. Bardzo mnie denerwowało , gdy - zgodnie z polską tradycją - gospodarze chcieli zwoływania wieców. Mój mąż Popiel chciał zwiększenia swojej władzy i nie chciał zwoływać wieców. Dlatego tez gospodarze i właściciele ziemscy wymówili mu posłuszeństwo. Razem z mężem obawialiśmy się , że z tego zamieszania skorzystają krewni Popiela i odbiorą mu władzę. Dlatego zaprosiliśmy krewnych i wyprawiliśmy wielką ucztę. Osobiście przygotowałam miody, wina i wódki na tę biesiadę. Każdy trunek doprawiłam trucizną. Wszyscy goście się otruli a ich ciała wrzuciliśmy do jeziora Gopło. Niestety z potopionych ciał wylęgły się olbrzymie ilości myszy i wszystkie wyruszyły do Kruszwicy. Nie potrafiliśmy walczyć z takim dziwnym wrogiem, dlatego ratowaliśmy się ucieczką na wieżę wznoszącą się na środku jeziora. Jednak myszy przypłynęły na wyspę i zaczęły nas atakować. Przegryzły grube drzwi i ścigały nas. Gdy nie mieliśmy już gdzie uciekać - bo byliśmy na szczycie wieży, myszy zaatakowały Popiela i go zagryzły. Ja jeszcze uciekłam na dach wieży, ale czuję, że spotka mnie podobny los jak mojego męża..............
Myślę że to będzie coś takiego :
Jestem żoną księcia Popiela, mieszkałam razem z moim mężem w zamku w Kruszwicy. Jestem z pochodzenia Niemką i nieraz opowiadałam mojemu mężowi jak rządzą książęta niemieccy. A rządzą groźnie i surowo. Sami podejmują decyzje i nie pytają się swoich poddanych o radę.
Bardzo mnie denerwowało , gdy - zgodnie z polską tradycją - gospodarze chcieli zwoływania wieców. Mój mąż Popiel chciał zwiększenia swojej władzy i nie chciał zwoływać wieców. Dlatego tez gospodarze i właściciele ziemscy wymówili mu posłuszeństwo.
Razem z mężem obawialiśmy się , że z tego zamieszania skorzystają krewni Popiela i odbiorą mu władzę.
Dlatego zaprosiliśmy krewnych i wyprawiliśmy wielką ucztę. Osobiście przygotowałam miody, wina i wódki na tę biesiadę.
Każdy trunek doprawiłam trucizną. Wszyscy goście się otruli a ich ciała wrzuciliśmy do jeziora Gopło.
Niestety z potopionych ciał wylęgły się olbrzymie ilości myszy i wszystkie wyruszyły do Kruszwicy.
Nie potrafiliśmy walczyć z takim dziwnym wrogiem, dlatego ratowaliśmy się ucieczką na wieżę wznoszącą się na środku jeziora.
Jednak myszy przypłynęły na wyspę i zaczęły nas atakować. Przegryzły grube drzwi i ścigały nas.
Gdy nie mieliśmy już gdzie uciekać - bo byliśmy na szczycie wieży, myszy zaatakowały Popiela i go zagryzły.
Ja jeszcze uciekłam na dach wieży, ale czuję, że spotka mnie podobny los jak mojego męża..............
sądze że się przyda!!!:> nie ma za co !
Mam nadzieje że pomoże ;P