monia123279
Tak naprawdę nie jestem pewna/pewien, jak wyobrażam sobie koniec świata. nie chcę by nastąpił on za mojego życia, ponieważ boję się, że po nim, nie zobaczę już nigdy osób, które kocham, które są mi bliskie. to byłoby dla mnie zarazem piekło. ostatnio zainteresowałam się nieco bardziej tym tematem i to nie ze względu na te paplaniny o domniemanym końcu świata - 2012, w który nie wierzę. Wierzę w to, że Bóg sam wybierze czas. Myślę, że żaden człowiek nie może tego przepowiedzieć, chyba, że jest prorokiem bożym. O końcu świata dowiedzieć się możemy z Apokalipsy św. Jana, pamiętać należy jednak, że czytać ją należy symbolicznie. Ja jednak nie czytałam tego. Na koniec świata zapatruję się chyba w zasadzie niezbyt oryginalnie. Może będą jakieś straszne kataklizmy, ludzie sami siebie będą mordować, będą kraść itd. inni znów będą naprawiać swe błędy, ale śmierć dosięgnie ich pierwszych, wyobrażam sobie jak diabeł chodzi po ziemi i namawia do złego, a Jezus pojawia się na niebie i bije od niego światło, takie ciepłe... i on zabiera dobrych ludzi do nieba. potem na ziemie schodzi on i aniołowie i toczą walkę z szatanem, w której Jezus wygrywa. Ludzie idą do czyśćca - ci, którzy chcą być w niebie, ci, którzy chcą być w niebie a są w piekle też tam idą.. wyobrażam sobie, że to bedzie dobro, ale w lekko katastroficznej oprawie. nie wiem jak to bedzie, to tylko moje wyobrazenie, po przeczytaniu i zinterpretowaniu biblii powiem coś więcej.