film Bitwa Warszawska 1920 w zupełnosci odzmierciedla czas XX w. 20 lat. Scenografia fantatyczna.Aktorzy świetnie dobrani.A kostiumy wspaniałek cała sceneria współgra ze sobą. bardzo polegam oglądnąć ten film
Przeszłość ma wielką przyszłość tej jesieni. To prawie pewne, że kina w swe władanie weźmie Jerzy Hoffman i jego superprodukcja „Bitwa Warszawska 1920”. Przed dekadą poprzedni historyczny film Hoffmana, „Ogniem i mieczem”, obejrzało ponad 7 milionów widzów. Tym razem również może być rekordowo, tym bardziej, że film zrealizowano w modnej technologii 3D. Włożymy więc ciemne okulary przeznaczone do oglądania filmu w trójwymiarze i przeniesiemy się w kolorowy świat romantycznej historii z (uwaga, spoiler!) z podwójnym happy endem. Może zbyt prostej i czytankowej, ale też miejscami wzruszającej. A już na pewno opowiedzianej z dużym rozmachem, co potwierdza Zdzisław Pietrasik, szef działu kultury w „Polityce”, który jako pierwszy miał okazję zobaczyć pełną wersję filmu i opisał swe wrażenia w najnowszym numerze naszego tygodnika.
Już pierwsza scena – po prologu – robi duże wrażenie. Pociąg pancerny pędzi wprost na nas z taką prędkością, że widzowie nieoswojeni z nową technologią mogą się przestraszyć” – pisze Pietrasik. I nie dziwota, w końcu „1920 Bitwa Warszawska” to jeden z pierwszych w Europie, a na gruncie polskim póki co jedyny film pełnometrażowy zrealizowany w technologii 3D na bardzo przyzwoitym – jak ocenia Pietrasik - poziomie. Tego się zresztą można było spodziewać po nominowanym swego czasu do Oscara za zdjęcia do „Helikoptera w ogniu” Sławomira Idziaka. Dzięki niemu - i najnowszym technologiom - zatrudniony do filmu tysiąc statystów wydaje się być zwielokrotniony, a wróg trójwymiarowy jest jeszcze bardziej wrogi. „Armia Budionnego ciągnąca na Warszawę naprawdę przeraża” – pisze Zdzisław Pietrasik. "
film Bitwa Warszawska 1920 w zupełnosci odzmierciedla czas XX w. 20 lat. Scenografia fantatyczna.Aktorzy świetnie dobrani.A kostiumy wspaniałek cała sceneria współgra ze sobą. bardzo polegam oglądnąć ten film
Przeszłość ma wielką przyszłość tej jesieni. To prawie pewne, że kina w swe władanie weźmie Jerzy Hoffman i jego superprodukcja „Bitwa Warszawska 1920”. Przed dekadą poprzedni historyczny film Hoffmana, „Ogniem i mieczem”, obejrzało ponad 7 milionów widzów. Tym razem również może być rekordowo, tym bardziej, że film zrealizowano w modnej technologii 3D. Włożymy więc ciemne okulary przeznaczone do oglądania filmu w trójwymiarze i przeniesiemy się w kolorowy świat romantycznej historii z (uwaga, spoiler!) z podwójnym happy endem. Może zbyt prostej i czytankowej, ale też miejscami wzruszającej. A już na pewno opowiedzianej z dużym rozmachem, co potwierdza Zdzisław Pietrasik, szef działu kultury w „Polityce”, który jako pierwszy miał okazję zobaczyć pełną wersję filmu i opisał swe wrażenia w najnowszym numerze naszego tygodnika.
Już pierwsza scena – po prologu – robi duże wrażenie. Pociąg pancerny pędzi wprost na nas z taką prędkością, że widzowie nieoswojeni z nową technologią mogą się przestraszyć” – pisze Pietrasik. I nie dziwota, w końcu „1920 Bitwa Warszawska” to jeden z pierwszych w Europie, a na gruncie polskim póki co jedyny film pełnometrażowy zrealizowany w technologii 3D na bardzo przyzwoitym – jak ocenia Pietrasik - poziomie. Tego się zresztą można było spodziewać po nominowanym swego czasu do Oscara za zdjęcia do „Helikoptera w ogniu” Sławomira Idziaka. Dzięki niemu - i najnowszym technologiom - zatrudniony do filmu tysiąc statystów wydaje się być zwielokrotniony, a wróg trójwymiarowy jest jeszcze bardziej wrogi. „Armia Budionnego ciągnąca na Warszawę naprawdę przeraża” – pisze Zdzisław Pietrasik.
"