pokil1234
Film pt. „Pianista” w reżyserii Romana Polańskiego nakręcono na podstawie książki Władysława Szpilmana. Autor – Żyd polskiego pochodzenia, doskonały pianista i kompozytor, opisuje swoje przeżycia w wojennej Warszawie (prześladowania przez Niemców, utrata rodziny, samotność, choroba i niepewność o swój los) w latach 1939-1945. W filmie reżyser dokładnie przedstawia cierpienia Żyda, nie boi się pokazać brutalnych scen, przemocy ani okrucieństwa, z jakim ludzie w tych czasach mieli do czynienia na co dzień. Uważam, że film oddaje bardzo dobrze ówczesne nastroje i zdarzenia, wzrusza i zaciekawia. Dla mnie najbardziej wzruszającym momentem jest dzielenie się kilkuosobowej rodziny jednym cukierkiem, za który słono zapłaciła. Ta chwila pełna jest miłości, chęci poprawy humorów choć na krótki moment. W „Pieniście” Alan Starski i Ronald Harwood zajęli się dbałością o najmniejsze szczegóły i dokładnością ich odtworzenia. Jeśli chodzi o muzykę w filmie, na pewno jest prosta, jednak niezwykła. Doskonale dobrana do tego, co w danej chwili widzimy na ekranie, stwarza odpowiedni nastrój. Skomponował ją Wojciech Kilar. Adrien Brody dobrze sprawuje się jako Władysław Szpilman. Idealnie wczuwa się w rolę, co daje bardzo dobre efekty. W oglądanym przeze mnie dramacie zraża mnie jednak to, że wszyscy mówią w swoich ojczystych językach (Niemcy po niemiecku, Rosjanie po rosyjsku) a Polacy i Żydzi – po angielsku. Według mnie lepszy efekt dałby polski dubbing aktorski. „Pianista” to film bardzo dobry, ciekawy i poruszający. Jest to dzieło, które warto obejrzeć. Może ono budzić w nas współczucie, może zasmucać, ale przede wszystkim nie pozwala odnieść się do niego obojętnie. Moja ostateczna ocena to dziewięć na dziesięć. Gdyby nie ten nieszczęsny język to byłoby dziesięć.
W filmie reżyser dokładnie przedstawia cierpienia Żyda, nie boi się pokazać brutalnych scen, przemocy ani okrucieństwa, z jakim ludzie w tych czasach mieli do czynienia na co dzień. Uważam, że film oddaje bardzo dobrze ówczesne nastroje i zdarzenia, wzrusza i zaciekawia. Dla mnie najbardziej wzruszającym momentem jest dzielenie się kilkuosobowej rodziny jednym cukierkiem, za który słono zapłaciła. Ta chwila pełna jest miłości, chęci poprawy humorów choć na krótki moment. W „Pieniście” Alan Starski i Ronald Harwood zajęli się dbałością o najmniejsze szczegóły i dokładnością ich odtworzenia. Jeśli chodzi o muzykę w filmie, na pewno jest prosta, jednak niezwykła. Doskonale dobrana do tego, co w danej chwili widzimy na ekranie, stwarza odpowiedni nastrój. Skomponował ją Wojciech Kilar. Adrien Brody dobrze sprawuje się jako Władysław Szpilman. Idealnie wczuwa się w rolę, co daje bardzo dobre efekty. W oglądanym przeze mnie dramacie zraża mnie jednak to, że wszyscy mówią w swoich ojczystych językach (Niemcy po niemiecku, Rosjanie po rosyjsku) a Polacy i Żydzi – po angielsku. Według mnie lepszy efekt dałby polski dubbing aktorski.
„Pianista” to film bardzo dobry, ciekawy i poruszający. Jest to dzieło, które warto obejrzeć. Może ono budzić w nas współczucie, może zasmucać, ale przede wszystkim nie pozwala odnieść się do niego obojętnie. Moja ostateczna ocena to dziewięć na dziesięć. Gdyby nie ten nieszczęsny język to byłoby dziesięć.