reggae11Czytając tę książkę już 3 raz, za każdym razem wyciągam inny wniosek. Chyba wszystkie historie związane z psią miłością, doprowadzają nas do łez. Raz są to łzy śmiechu, bo kiedy przychodzi taka umorusana morda i pakuje Ci się do łóżka, “Ja tak strasznie za tobą tęsknie!” i wlepia maślane oczy lub wtedy “Miałem koszmar! Zrób mi miejsce , bo za nic w świecie nie wrócę na posłanie!”. Musimy uśmiechnąć się pod nosem. Za drugim razem są to łzy smutku. Uwielbiam czytać takie historie, są niesamowicie podnoszące na duchu. Nie dość, że czytam o psie, który uważa Cię za boga i świata po za Tobą nie widzi, to jeszcze czytam o przywiązaniu i bezgranicznej miłości. Jaką może dać Ci tylko pupil. Dla nich jesteśmy całym światem i wiemy, że nigdy nas nie opuszczą. Marley to przykład psa z ADHD. Energia, która nigdy się nie kończy. Nieposłuszeństwo, bo co jak co, ale psa, którego wyrzucili z tresury, jeszcze nie znałam. Panikarz, kiedy przychodziła burza. Tak więc życie Jenny i Johna było pełne niespo... Mam nadzieje że o to chodziło:)
0 votes Thanks 0
maggda999
Jenny i John Groganowie po ślubie przeprowadzają się z mroźnego Michigan na Florydę, gdzie rozpoczynają pracę w konkurujących gazetach. W "The Palm Beach Post" Jenny pisze poważne artykuły, gdy John tymczasem niechętnie redaguje nekrologi w "South Florida Sun-Sentinel". Po tym, jak w rozmowie z Johnem Jenny porusza temat dzieci, przyjaciel Johna, Sebastian, radzi mu podarować żonie na urodziny pieska, aby sprawdzić ich zdolności wychowawcze. Jenny jest zachwycona niespodzianką i wybiera labradora, który na cześć Boba Marleya otrzymuje imię Marley. Pies okazuje się być nieznośnym szczeniakiem, więc Jenny i John oddają go do szkółki pani Korblut, ale nawet ta doświadczona treserka nie potrafi sobie z nim poradzić, więc Marley zostaje usunięty z zajęć. Tymczasem John zaczyna pisać cykliczne artykuły o zabawnych wydarzeniach dnia codziennego, których głównym bohaterem jest Marley. Rubryka staje się popularna i poprawia sprzedaż gazety. Jenny zachodzi w ciążę, której jednak nie udaje się utrzymać. W ramach pocieszenia John zabiera ją w podróż do Irlandii, pozostawiając Marleya pod opieką młodej znajomej. Kobieta jednak nie panuje nad psem, zwłaszcza podczas częstych burz. Po powrocie z wycieczki Jenny ponownie zachodzi w ciążę i rodzi pierwszego syna, Patricka. Po urodzeniu drugiego syna, Connora, rezygnuje z pracy i rodzina przeprowadza się do większego domu. Po urodzeniu córki Colleen, Jenny coraz częściej traci cierpliwość do Marleya i chce się go pozbyć. Po 40. urodzinach, John, niezadowolony ze swojej pracy, przyjmuje posadę reportera w "The Philadelphia Inquirer" i rodzina przeprowadza się na farmę w Pensylwanii, gdzie prowadzi beztroskie życie do momentu, gdy Marley zaczyna chorować ze starości. Film w reżyserii Davida Frankela wiernie oddaje treść książki, na której podstawie powstał. Również gra głównych aktorów idealnie oddała charakter filmu. Marley i ja jest komedią z Marleyem w roli głównej.
MOZESZ TO SOBIE WYDRUKOWAC BO JA TO TEZ POTRZEBOWALAM :)
Za drugim razem są to łzy smutku.
Uwielbiam czytać takie historie, są niesamowicie podnoszące na duchu. Nie dość, że czytam o psie, który uważa Cię za boga i świata po za Tobą nie widzi, to jeszcze czytam o przywiązaniu i bezgranicznej miłości. Jaką może dać Ci tylko pupil. Dla nich jesteśmy całym światem i wiemy, że nigdy nas nie opuszczą.
Marley to przykład psa z ADHD. Energia, która nigdy się nie kończy. Nieposłuszeństwo, bo co jak co, ale psa, którego wyrzucili z tresury, jeszcze nie znałam.
Panikarz, kiedy przychodziła burza.
Tak więc życie Jenny i Johna było pełne niespo...
Mam nadzieje że o to chodziło:)
MOZESZ TO SOBIE WYDRUKOWAC BO JA TO TEZ POTRZEBOWALAM :)