wojna w iraku przemówienie do młodziezy w dniu dziecka przemowienie noworoczne
mozna wybrac tagze inny temat niz podane wyzej
Zgłoś nadużycie!
Kochał Ojczyznę więcej niż własne serce i wszystko, co czynił dla Kościoła, czynił dla niej- Prymas Tysiąclecia Stefan kardynał Wyszyński 28 maja trzydzieści jeden lat temu odszedł do „Domu Ojca” kardynał Stefan Wyszyński, który niezłomnie przez ponad trzydzieści lat trwała na Stolicy Biskupów. Odszedł wielki człowiek, „ który Ojczyznę kochał więcej niż własne serce i wszystko, co czynił dla Kościoła, czynił dla niej i jej obywateli”. Po raz pierwszy serce prymasa, który oddał się cały dla ojczyzny, zabiło w domu organisty, w Zuzeli, w jego „małej ojczyźnie”-3 sierpnia 1901 r. Do swoich rodzinnych stron kardynał Stefan Wyszyński wracał często myślami i odwiedzał je w miarę możliwości. Zwykle tak jest, że człowiek bywa przywiązany do miejsca dzieciństwa i zachowuje o nim pamięć przez całe życie. Zuzela kojarzyła mu się z krainą beztroski i szczęśliwości. Stefan Wyszyński już od najmłodszych lat był wychowywany w duchu tradycji religijnych. Jego rodzice szczególną czcią otaczali Matkę Boską i wpajali mu miłość do ojczyzny. Każdy naród ma swoją historię. Przyszły kardynał uczył się historii Polski od ojca: słowem-czytając książki i przykładem- odwiedzali mogiły powstańców. 3 sierpnia 1924 r. młody Wyszyński otrzymał święcenia kapłańskie i został księdzem. Odtąd swoje życie i pracę poświęcił ojczyźnie. Przez wiele lat był duszpasterzem robotników. O tej pracy powiedział później, że dawała mu wiele radości i satysfakcji. Wkrótce nadszedł czas wojny. Przyszły prymas musiał się ukrywać, zmieniać miejsca pobytu. Po wojnie trzy lata był więźniem reżimu komunistycznego. Został uwolniony w 1956 r., kiedy w kraju nastąpił niedługi okres łagodzenia napięć między Kościołem a rządem. Wszystkie żądania prymasa zostały spełnione i Wyszyński rzucił się w wir pracy. Sytuacja w kraju znów się skomplikowała. Rząd odwlekał załatwienie wielu spraw, narastały fale protestów. Doszło do tragicznych wydarzeń w Poznaniu, na Śląsku i na Wybrzeżu. Prymas Wyszyński opowiedział za dialogiem między społeczeństwem a rządem, wiele setek godzin poświęcając na rozmowy z przedstawicielami władz. W czasie spotkań, w sposób wyważony i mądry, bronił nieustępliwie spraw Kościoła. Kardynał Stefan Wyszyński bardzo kochał swoją ojczyznę i jej naród. Swoje serce i swój ukochany kraj, podczas głównych uroczystości Milenium Chrztu Polski na Jasnej Górze w 1966 roku, oddał w opiekę Czarnej Madonnie. Był tytanem pracy, pracował ponad siły, bez oszczędzania zdrowia, bo bardziej „kochał Ojczyznę niż siebie”. Znał dobrze świat ludzi pracy i wiedział, że robotnicy i bezrobotni wymagają nie tylko pomocy materialnej, ale również opieki duchowej, a przede wszystkim wsparcia materialnego. Pracował z zapałem i wytrwałością, nie szczędząc sił i czasu, a wszystko to na chwałę Kościoła, ojczyzny i narodu. Przez kilka lat pracował z niewidomymi w Laskach, potem był wykładowcą w seminarium we Włocławku. W 1948 r. papież Pius XII mianował biskupa Wyszyńskiego prymasem Polski. Swój wysoki urząd obejmował w czasach niezwykle trudnych. Prymas nie chciał być politykiem ani dyplomatą, ale zmusiła go do tego trudna sytuacja w kraju. Zajął się ratowaniem Kościoła i narodu od ateizacji. Zdecydowanie występował przeciw prześladowaniom Polaków przez komunistów. Chcąc oszczędzić Kościołowi i społeczeństwu nowych ofiar był zwolennikiem porozumienia z rządem. Był nie tylko najwyższym zwierzchnikiem Kościoła , ale i duchownym ojcem narodu odpowiedzialnym za jego losy. Jego nadrzędnym celem było powstrzymanie prześladowań , a nawet rozlewu krwi i zapewnienie Kościołowi przetrwanie. Z tego powodu z jego inicjatywy rozpoczęły się , trwające długie miesiące spotkania i rozmowy Kościoła i rządu. Wszakże doszło do podpisania porozumienia, ale już wkrótce rząd zanegował wszystkie punkty umowy uwięził działaczy Polski Podziemnej, księży i zakonników, rozwiązał pisma i instytucje religijne, usunął religię ze szkół, zerwał konkordat, stosując politykę zastraszania. Prymas Wyszyński musiał być nieugięty. Był gotów na wszystko. „Czegokolwiek zażąda Bóg-uczynię. Wszystko mi jedno, czy mam wsiewać słowem i przykładem życia czy krwią własną. Byleby tylko Polska pozostała Królestwem Chrystusa. Byleby Polska była wolna, wolna naprawdę”- pisał. I wypełniło się. Rząd „usunął wroga’ na trzy lata. Prymas Wyszyński został uwięziony za to, że „kochał Ojczyznę bardziej niż własne serce”. Przebywał w odosobnieniu, utrzymując sporadycznie listy od rodziny. Mimo trudów i wyrzeczeń pełnił nadal swoje arcypasterskie obowiązki modlitwą i medytacją, piszą wyjątkowe dzieła: „Śluby narodu”, Wielką Nowennę Tysiąclecia Chrztu Polski”, prowadząc „Dziennik duchowy” i „Zapiski więzienne”. Kardynał Stefan Wyszyński to prawdziwy wzór do naśladowania. Zawsze życzliwy i otwarty, zawsze blisko ludzi, zawsze spieszący z pomocą. Chociaż był naukowcem i społecznikiem, pisarzem i redaktorem, duszpasterzem i wychowawcą, profesorem i prymasem, nie stwarzał dystansów między ludźmi. Jako apostoł Jezusa starał się być ojcem duchowym i wiernym pasterzem jego „trzody”. Pomimo prześladowań sprawował swoją misję w społeczeństwie, nie ugiął się systemowi. Umiał mądrze, a zarazem uparcie bronić niezależności Kościoła i praw narodu. Umiał się wznieść ponad wszelkie różnice poglądów, jeśli wymagało tego dobro Polski. Trzydzieści jeden lat temu odszedł od nas Prymas Tysiąclecia. Odszedł człowiek, który gorąco kochał Matkę Kościoła, wiernie miłował ojczyznę i wszystkich rodaków. Nie zapomnijmy słów błogosławionego Jana Pawła II, który powiedział o Prymasie Tysiąclecia: „ Jakże gorąco zmarły Prymas miłował ciebie, Pani Jasnogórska i Matko Kościoła, jak bardzo miłował Kościół Twojego Syna! Jak wiernie miłował Ojczyznę i wszystkich Polaków. Pozostawił po sobie wielkie zaiste dziedzictwo. Oby to dziedzictwo trwało w nas. Oby Kościół i Naród pozostał mocny dziedzictwem Kardynała Stefana Wyszyńskiego”.
28 maja trzydzieści jeden lat temu odszedł do „Domu Ojca” kardynał Stefan Wyszyński, który niezłomnie przez ponad trzydzieści lat trwała na Stolicy Biskupów. Odszedł wielki człowiek, „ który Ojczyznę kochał więcej niż własne serce i wszystko, co czynił dla Kościoła, czynił dla niej i jej obywateli”.
Po raz pierwszy serce prymasa, który oddał się cały dla ojczyzny, zabiło w domu organisty, w Zuzeli, w jego „małej ojczyźnie”-3 sierpnia 1901 r. Do swoich rodzinnych stron kardynał Stefan Wyszyński wracał często myślami i odwiedzał je w miarę możliwości. Zwykle tak jest, że człowiek bywa przywiązany do miejsca dzieciństwa i zachowuje o nim pamięć przez całe życie. Zuzela kojarzyła mu się z krainą beztroski i szczęśliwości.
Stefan Wyszyński już od najmłodszych lat był wychowywany w duchu tradycji religijnych. Jego rodzice szczególną czcią otaczali Matkę Boską i wpajali mu miłość do ojczyzny. Każdy naród ma swoją historię. Przyszły kardynał uczył się historii Polski od ojca: słowem-czytając książki i przykładem- odwiedzali mogiły powstańców.
3 sierpnia 1924 r. młody Wyszyński otrzymał święcenia kapłańskie i został księdzem. Odtąd swoje życie i pracę poświęcił ojczyźnie. Przez wiele lat był duszpasterzem robotników. O tej pracy powiedział później, że dawała mu wiele radości i satysfakcji. Wkrótce nadszedł czas wojny. Przyszły prymas musiał się ukrywać, zmieniać miejsca pobytu. Po wojnie trzy lata był więźniem reżimu komunistycznego. Został uwolniony w 1956 r., kiedy w kraju nastąpił niedługi okres łagodzenia napięć między Kościołem a rządem. Wszystkie żądania prymasa zostały spełnione i Wyszyński rzucił się w wir pracy.
Sytuacja w kraju znów się skomplikowała. Rząd odwlekał załatwienie wielu spraw, narastały fale protestów. Doszło do tragicznych wydarzeń w Poznaniu, na Śląsku i na Wybrzeżu. Prymas Wyszyński opowiedział za dialogiem między społeczeństwem a rządem, wiele setek godzin poświęcając na rozmowy z przedstawicielami władz. W czasie spotkań, w sposób wyważony i mądry, bronił nieustępliwie spraw Kościoła.
Kardynał Stefan Wyszyński bardzo kochał swoją ojczyznę i jej naród. Swoje serce i swój ukochany kraj, podczas głównych uroczystości Milenium Chrztu Polski na Jasnej Górze w 1966 roku, oddał w opiekę Czarnej Madonnie.
Był tytanem pracy, pracował ponad siły, bez oszczędzania zdrowia, bo bardziej „kochał Ojczyznę niż siebie”. Znał dobrze świat ludzi pracy i wiedział, że robotnicy i bezrobotni wymagają nie tylko pomocy materialnej, ale również opieki duchowej, a przede wszystkim wsparcia materialnego. Pracował z zapałem i wytrwałością, nie szczędząc sił i czasu, a wszystko to na chwałę Kościoła, ojczyzny i narodu. Przez kilka lat pracował z niewidomymi w Laskach, potem był wykładowcą w seminarium we Włocławku. W 1948 r. papież Pius XII mianował biskupa Wyszyńskiego prymasem Polski.
Swój wysoki urząd obejmował w czasach niezwykle trudnych. Prymas nie chciał być politykiem ani dyplomatą, ale zmusiła go do tego trudna sytuacja w kraju. Zajął się ratowaniem Kościoła i narodu od ateizacji. Zdecydowanie występował przeciw prześladowaniom Polaków przez komunistów. Chcąc oszczędzić Kościołowi i społeczeństwu nowych ofiar był zwolennikiem porozumienia z rządem. Był nie tylko najwyższym zwierzchnikiem Kościoła , ale i duchownym ojcem narodu odpowiedzialnym za jego losy.
Jego nadrzędnym celem było powstrzymanie prześladowań , a nawet rozlewu krwi i zapewnienie Kościołowi przetrwanie. Z tego powodu z jego inicjatywy rozpoczęły się , trwające długie miesiące spotkania i rozmowy Kościoła i rządu. Wszakże doszło do podpisania porozumienia, ale już wkrótce rząd zanegował wszystkie punkty umowy uwięził działaczy Polski Podziemnej, księży i zakonników, rozwiązał pisma i instytucje religijne, usunął religię ze szkół, zerwał konkordat, stosując politykę zastraszania. Prymas Wyszyński musiał być nieugięty. Był gotów na wszystko.
„Czegokolwiek zażąda Bóg-uczynię. Wszystko mi jedno, czy mam wsiewać słowem i przykładem życia czy krwią własną. Byleby tylko Polska pozostała Królestwem Chrystusa. Byleby Polska była wolna, wolna naprawdę”- pisał. I wypełniło się. Rząd „usunął wroga’ na trzy lata. Prymas Wyszyński został uwięziony za to, że „kochał Ojczyznę bardziej niż własne serce”. Przebywał w odosobnieniu, utrzymując sporadycznie listy od rodziny. Mimo trudów i wyrzeczeń pełnił nadal swoje arcypasterskie obowiązki modlitwą i medytacją, piszą wyjątkowe dzieła: „Śluby narodu”, Wielką Nowennę Tysiąclecia Chrztu Polski”, prowadząc „Dziennik duchowy” i „Zapiski więzienne”.
Kardynał Stefan Wyszyński to prawdziwy wzór do naśladowania. Zawsze życzliwy i otwarty, zawsze blisko ludzi, zawsze spieszący z pomocą. Chociaż był naukowcem i społecznikiem, pisarzem i redaktorem, duszpasterzem i wychowawcą, profesorem i prymasem, nie stwarzał dystansów między ludźmi. Jako apostoł Jezusa starał się być ojcem duchowym i wiernym pasterzem jego „trzody”. Pomimo prześladowań sprawował swoją misję w społeczeństwie, nie ugiął się systemowi. Umiał mądrze, a zarazem uparcie bronić niezależności Kościoła i praw narodu. Umiał się wznieść ponad wszelkie różnice poglądów, jeśli wymagało tego dobro Polski.
Trzydzieści jeden lat temu odszedł od nas Prymas Tysiąclecia. Odszedł człowiek, który gorąco kochał Matkę Kościoła, wiernie miłował ojczyznę i wszystkich rodaków. Nie zapomnijmy słów błogosławionego Jana Pawła II, który powiedział o Prymasie Tysiąclecia: „ Jakże gorąco zmarły Prymas miłował ciebie, Pani Jasnogórska i Matko Kościoła, jak bardzo miłował Kościół Twojego Syna! Jak wiernie miłował Ojczyznę i wszystkich Polaków. Pozostawił po sobie wielkie zaiste dziedzictwo. Oby to dziedzictwo trwało w nas. Oby Kościół i Naród pozostał mocny dziedzictwem Kardynała Stefana Wyszyńskiego”.