Żeby żyć ekologicznie, nie trzeba wiele, a możemy bardzo pomóc naszej planecie. Ekologia nie jest trudna, wystarczy odrobina dobrej woli i czasu. Żeby być EKO można: -sortować odpady, -oszczędzać wodę i energię, -kupować kosmetyki nie testowane na zwierzętach,
Kuba był inteligentny, pracowity, miły, ale jedna rzecz mu nie wychodziła – nie potrafił dobrze zajmować się roślinami. Ten fakt nie dawał mu się za bardzo we znaki, bo w jego rodzinnym domu mama opiekowała się „zielenią”, a gdy już zamieszkał „na swoim” to nic nie hodował. Do czasu… Pewnego dnia, do mieszkania obok wprowadziła się nowa sąsiadka będąca ekologiem. Kochała rośliny, miała ich całe mnóstwo! Jedni patrzyli na to z politowaniem, zaś inni obojętnie. Jednak Kuba był inny… Dlaczego? To bardzo proste – Gosia (tak miała na imię Pani ekolog) mu się spodobała. Chcąc jej zaimponować, postanowił kupić kilka kwiatów. Niestety dokonał złego wyboru i zapomniał podlewać swoje rośliny, a storczyki uschły po tygodniu. Pech chciał, że sąsiadka Kuby widziała go wyrzucającego suche badyle…
- To nie tak, miałem służbowy wyjazd i nie miał ich kto podlać. – nieudolnie tłumaczył się mężczyzna.
- Przecież mogłeś dać mi klucze albo przynieść rośliny do mnie. A tak na marginesie to ostatnio byłeś cały czas w domu.
- Ale późno wracałem… - zaczerwienił się Jakub.
- Dobra, skończmy, bo się jeszcze pokłócimy. Muszę jechać na weekend do rodziców. Chciałam żebyś zajął się moimi roślinami, ale…
- Ale nie jestem zbyt dobrym materiałem na ogrodnika.
- Na ogrodnika może nie, ale jedną z nich mógłbyś wziąć do siebie.
- A co zresztą?
- Sąsiadka z dołu je podleje, wybacz, ale mam do niej większe zaufanie jeśli o to jej chodzi.
- Nic nie szkodzi, znając mnie to zapomniałbym, że w ogóle ktoś kazał mi się czymś zając.
- Ale tym jednym drzewkiem się zaopiekujesz?
- Ależ oczywiście! Czekaj, jakim drzewkiem?! – zdziwił się wchodzący do mieszkania chłopak.
- Spokojnie, jest małe, ale bardzo kosztowne i cenne. Zależy mi na nim.
- Jesteś pewna, że jestem odpowiednim materiałem na opiekuna tego „czegoś”?
- To jest Drzewko Bonsai, a nie coś. – spokojnie poprawiła Małgosia niosąc w ręku średnich rozmiarów roślinkę. Kuba wpuścił dziewczynę do mieszkania i porozmawiał z nią na temat pielęgnacji rośliny. To znaczy ona mówiła, a Jakub starał się słuchać jednak niezbyt mu to wychodziło, bo bezustannie wpatrywał się w zielone oczy sąsiadki. Gdy wyszła, mężczyzna szybko się pożegnał i zajął się pracą, którą zabrał do domu. Wykonywanie nudnych rozliczeń przerwał mu telefon od szefa.
- Dobrze, będę za godzinę. – mężczyzna zgodził się uprzejmie na uczestnictwo w jednym ze szkoleń, tyle, że miało ono odbyć się w owy weekend, podczas którego miał pilnować drzewka sąsiadki. Jakub szybko spakował swoje rzeczy i będąc w samochodzie wrócił do mieszkania po roślinkę. Nie bardzo wiedział co
z nią zrobić podczas wyjazdu, więc zawiózł ją do swojej siostry.
- O, cześć! Napijesz się czegoś? – dziewczyna grzecznie przywitała brata.
- Daj spokój. Mam pół godziny i muszę się tego pozbyć.
- Ty hodujesz rośliny?! – zdziwiła się dziewczyna.
- Nie hoduję tylko opiekuję się w weekendy. To mojej sąsiadki.
- Sąsiadki?! Przecież mieszkanie obok Twojego jest puste.
- Już nie. Słuchaj mnie uważnie. To Drzewko Bonsai. Gosia mówiła…
- Jaka Gosia? – dopytywała siostra.
- No sąsiadka! Nie przerywaj mi, muszę się skupić. Czekaj, co ona mówiła… - próbował sobie przypomnieć słowa koleżanki Kuba.
- Aaa, już wiem! Trzymaj je w jasnym, dobrze naświetlonym miejscu, najlepiej na parapecie. Minimalnie go podlewaj, najlepiej raz dziennie i niech stoi z dala od wilgoci. Jak wrócę to ma być zielone, pamiętaj!
Minął weekend, Kuba pomyślnie odbył szkolenie, Małgosia miała wrócić kilka godzin później natomiast roślinka była w dobrych rękach.
- Cześć Aniu! Przyjechałem po drzewko. Jak tam?
- Chyba jestem Twoją dłużniczką.
- Raczej na odwrót. Coś się stało?
- Drzewko uschło…
- Żartujesz sobie?!
- Nie, zostały 4 listki…
- Robiłaś wszystko to co Ci mówiłem? – dopytywał się brat.
- Tak, tyle, że później poczytałam trochę o Drzewku Bonsai. I jak się okazało to przekazałeś mi jak zwykle wszystko na odwrót…
- Czyli co?
- Czyli trzeba było trzymać je z dala od nadmiernego światła, latem podlewać dwa razy dziennie, przycinać nowe pędy i nawozić raz w miesiącu, a z karteczki, którą Gosia włożyła na brzeg doniczki, wynikało, że wczoraj minęły cztery tygodnie.
- To skoro tyle wiedziałaś czemu jest suche?
- Bo przeczytałam to jak już nie było czego ratować…
-Daj mi je, może Małgosia je uratuje. – zrezygnowany i przygnębiony mężczyzna zabrał nieszczęsne drzewko do sąsiadki.
- Małgorzato, muszę Ci coś powiedzieć, a w zasadzie pokazać… - Jakub z trudem rozpoczął rozmowę z sąsiadką, a ta wyrzuciła go z domu i pomimo tego, iż kupił jej nowe drzewko to nie zamienił z nią już ani słowa, a sam nauczył się, że jednak nie powinien zajmować się roślinami już nigdy w życiu…
NIE UDOSTĘPNIAĆ NIGDZIE INDZIEJ, PRAWO DO TEGO OPOWIADANIA MAM TYLKO JA I UŻYŁAM GO DO POMOCY PYTAJĄCEMU!
Żeby żyć ekologicznie, nie trzeba wiele, a możemy bardzo pomóc naszej planecie.
Ekologia nie jest trudna, wystarczy odrobina dobrej woli i czasu.
Żeby być EKO można:
-sortować odpady,
-oszczędzać wodę i energię,
-kupować kosmetyki nie testowane na zwierzętach,
-nie wyrzucać śmieci do lasów.
„Roślinka”
Kuba był inteligentny, pracowity, miły, ale jedna rzecz mu nie wychodziła – nie potrafił dobrze zajmować się roślinami. Ten fakt nie dawał mu się za bardzo we znaki, bo w jego rodzinnym domu mama opiekowała się „zielenią”, a gdy już zamieszkał „na swoim” to nic nie hodował. Do czasu… Pewnego dnia, do mieszkania obok wprowadziła się nowa sąsiadka będąca ekologiem. Kochała rośliny, miała ich całe mnóstwo! Jedni patrzyli na to z politowaniem, zaś inni obojętnie. Jednak Kuba był inny… Dlaczego? To bardzo proste – Gosia (tak miała na imię Pani ekolog) mu się spodobała. Chcąc jej zaimponować, postanowił kupić kilka kwiatów. Niestety dokonał złego wyboru i zapomniał podlewać swoje rośliny, a storczyki uschły po tygodniu. Pech chciał, że sąsiadka Kuby widziała go wyrzucającego suche badyle…
- To nie tak, miałem służbowy wyjazd i nie miał ich kto podlać. – nieudolnie tłumaczył się mężczyzna.
- Przecież mogłeś dać mi klucze albo przynieść rośliny do mnie. A tak na marginesie to ostatnio byłeś cały czas w domu.
- Ale późno wracałem… - zaczerwienił się Jakub.
- Dobra, skończmy, bo się jeszcze pokłócimy. Muszę jechać na weekend do rodziców. Chciałam żebyś zajął się moimi roślinami, ale…
- Ale nie jestem zbyt dobrym materiałem na ogrodnika.
- Na ogrodnika może nie, ale jedną z nich mógłbyś wziąć do siebie.
- A co zresztą?
- Sąsiadka z dołu je podleje, wybacz, ale mam do niej większe zaufanie jeśli o to jej chodzi.
- Nic nie szkodzi, znając mnie to zapomniałbym, że w ogóle ktoś kazał mi się czymś zając.
- Ale tym jednym drzewkiem się zaopiekujesz?
- Ależ oczywiście! Czekaj, jakim drzewkiem?! – zdziwił się wchodzący do mieszkania chłopak.
- Spokojnie, jest małe, ale bardzo kosztowne i cenne. Zależy mi na nim.
- Jesteś pewna, że jestem odpowiednim materiałem na opiekuna tego „czegoś”?
- To jest Drzewko Bonsai, a nie coś. – spokojnie poprawiła Małgosia niosąc w ręku średnich rozmiarów roślinkę. Kuba wpuścił dziewczynę do mieszkania i porozmawiał z nią na temat pielęgnacji rośliny. To znaczy ona mówiła, a Jakub starał się słuchać jednak niezbyt mu to wychodziło, bo bezustannie wpatrywał się w zielone oczy sąsiadki. Gdy wyszła, mężczyzna szybko się pożegnał i zajął się pracą, którą zabrał do domu. Wykonywanie nudnych rozliczeń przerwał mu telefon od szefa.
- Dobrze, będę za godzinę. – mężczyzna zgodził się uprzejmie na uczestnictwo w jednym ze szkoleń, tyle, że miało ono odbyć się w owy weekend, podczas którego miał pilnować drzewka sąsiadki. Jakub szybko spakował swoje rzeczy i będąc w samochodzie wrócił do mieszkania po roślinkę. Nie bardzo wiedział co
z nią zrobić podczas wyjazdu, więc zawiózł ją do swojej siostry.
- O, cześć! Napijesz się czegoś? – dziewczyna grzecznie przywitała brata.
- Daj spokój. Mam pół godziny i muszę się tego pozbyć.
- Ty hodujesz rośliny?! – zdziwiła się dziewczyna.
- Nie hoduję tylko opiekuję się w weekendy. To mojej sąsiadki.
- Sąsiadki?! Przecież mieszkanie obok Twojego jest puste.
- Już nie. Słuchaj mnie uważnie. To Drzewko Bonsai. Gosia mówiła…
- Jaka Gosia? – dopytywała siostra.
- No sąsiadka! Nie przerywaj mi, muszę się skupić. Czekaj, co ona mówiła… - próbował sobie przypomnieć słowa koleżanki Kuba.
- Aaa, już wiem! Trzymaj je w jasnym, dobrze naświetlonym miejscu, najlepiej na parapecie. Minimalnie go podlewaj, najlepiej raz dziennie i niech stoi z dala od wilgoci. Jak wrócę to ma być zielone, pamiętaj!
- Dobra, leć już. Gdyby uschło wiszę ci 1000 złotych. – zażartowała dziewczyna.
Minął weekend, Kuba pomyślnie odbył szkolenie, Małgosia miała wrócić kilka godzin później natomiast roślinka była w dobrych rękach.
- Cześć Aniu! Przyjechałem po drzewko. Jak tam?
- Chyba jestem Twoją dłużniczką.
- Raczej na odwrót. Coś się stało?
- Drzewko uschło…
- Żartujesz sobie?!
- Nie, zostały 4 listki…
- Robiłaś wszystko to co Ci mówiłem? – dopytywał się brat.
- Tak, tyle, że później poczytałam trochę o Drzewku Bonsai. I jak się okazało to przekazałeś mi jak zwykle wszystko na odwrót…
- Czyli co?
- Czyli trzeba było trzymać je z dala od nadmiernego światła, latem podlewać dwa razy dziennie, przycinać nowe pędy i nawozić raz w miesiącu, a z karteczki, którą Gosia włożyła na brzeg doniczki, wynikało, że wczoraj minęły cztery tygodnie.
- To skoro tyle wiedziałaś czemu jest suche?
- Bo przeczytałam to jak już nie było czego ratować…
-Daj mi je, może Małgosia je uratuje. – zrezygnowany i przygnębiony mężczyzna zabrał nieszczęsne drzewko do sąsiadki.
- Małgorzato, muszę Ci coś powiedzieć, a w zasadzie pokazać… - Jakub z trudem rozpoczął rozmowę z sąsiadką, a ta wyrzuciła go z domu i pomimo tego, iż kupił jej nowe drzewko to nie zamienił z nią już ani słowa, a sam nauczył się, że jednak nie powinien zajmować się roślinami już nigdy w życiu…
NIE UDOSTĘPNIAĆ NIGDZIE INDZIEJ, PRAWO DO TEGO OPOWIADANIA MAM TYLKO JA I UŻYŁAM GO DO POMOCY PYTAJĄCEMU!