Napisz opowianie o tytule,, Pies na medal,, DAJE NAJ :)
niutela
Pewnego dnia spotkałam/ałem się z moją przyjaciółką. Umówiłyśmy/liśmy się w parku, gdy przyszłam on/ona już tam był/a, ja patrze i nie mogę uwierzyć w to co widzę ! On/ona ma na rękach ślicznego, małego szczeniaczka z długimi szpiczastymi uszkami, o złotym kolorze futra z czarną łatą na środku grzbietu. Z wrażenia na ten widok podbiegłam/łem, przywitałam/łem się i od razu spytałam/łem co to za śliczny piesek ?! Przyjaciel/ciółka odpowiedział/ła że dostała go na urodziny, wabi się Kapsel i jest Owczarkiem Niemieckim. Powiedział/ła też że ma dopiero 5 miesięcy, ale nie długo urośnie i będzie bardzo duży. Cały dzień bawiliśmy/łyśmy się z szczeniaczkiem i po powrocie do domu pomyślałam że też chciałabym/chciałbym pieska. Dumałem/łam cały wieczór nad tą sprawą i tak sobie myślę: - Hmm.. Przecież mamy duży dom, czysty, porządny, ogródek też jest i ogólnie warunki są dobre. Tylko problemem są tu rodzice. Na pewno się nie zgodzą! Muszę coś wymyślić... Tak to myślałem/łam pół nocy. Postanowiłam/łem że jutro ubłagam rodziców na pewno to zrobię! No i nastał ten dzień, sobota. Mama zawołała mnie na śniadanie, przyszłam/łem i zobaczyłam/łem że rodzice mają dziś wyjątkowo dobry humor i warto zapytać. Tak się zaczęła rozmowa z godzinę tak dyskutowaliśmy i o dziwo podziałało ! Rodzice się zgodzili ! Będę miał/miała pieska, to nie wiarygodne ! Jutro jedziemy do schroniska i na pewno wybiorę jakiegoś ślicznego szczeniaczka. Następnego dnia pojechaliśmy i w schronisku było mnóstwo psiaków, ja wybrałam/łem małego kundelka, ma dopiero 3 miesiące. Pani w schronisku powiedziała że będzie do odbioru za 2 tygodnie w czwartek na godzinę 17.30. Już nie mogę się doczekać! Tak minęły te dwa tygodnie i nadszedł wyczekiwany czwartek, jedziemy. Na miejscu gdy ujrzałam/rzałem jego śliczną mordkę, od razu buzia mi się uśmiechnęła i pomyślałam/łem: - No kochany teraz jedziesz z nami do ciepłego domku ! Gdy już wróciliśmy piesek oswoił się z nowym miejscem a ja nadałam/łem mu imię Reksio. Codziennie chodziłam/łem z nim na spacery po godzinkę i dużo się z nim bawiła/łem. W końcu piesek mi się znudził. Mama się nim zajmowała, tata chodził z nim na spacery. Pewnego dnia Reksio wyszedł do ogródka i zrobił dziurę w płocie, po czym uciekł. Byłam/łem załamana/ny, to było okropne! Porozwieszaliśmy ogłoszenia ze zdjęciami, obdzwoniliśmy wszystkie schroniska i weterynarzy w okolicy, ale nic. Pięć dni później zadzwonił do nas weterynarz z okolicy, że jakiś pan przywiózł go, bo nie chcący go potrącił. Piesek żyje ale musiał stracić łapę. Byłam zrozpaczona/ny, ale cieszyłam/łem się że żyje. Pojechaliśmy po niego. Bałam/bałem się że Reksio mnie nie na widzi, nie kocha i że nie będzie chciał się ze mną bawić, ale myliłam/łem się ! On jeszcze bardziej się do mnie łasił i mocniej mnie kochał! W tedy pomyślałam/łem sobie, że to jest właśnie pies na medal !
Cały dzień bawiliśmy/łyśmy się z szczeniaczkiem i po powrocie do domu pomyślałam że też chciałabym/chciałbym pieska. Dumałem/łam cały wieczór nad tą sprawą i tak sobie myślę:
- Hmm.. Przecież mamy duży dom, czysty, porządny, ogródek też jest i ogólnie warunki są dobre. Tylko problemem są tu rodzice. Na pewno się nie zgodzą! Muszę coś wymyślić...
Tak to myślałem/łam pół nocy. Postanowiłam/łem że jutro ubłagam rodziców na pewno to zrobię!
No i nastał ten dzień, sobota. Mama zawołała mnie na śniadanie, przyszłam/łem i zobaczyłam/łem że rodzice mają dziś wyjątkowo dobry humor i warto zapytać. Tak się zaczęła rozmowa z godzinę tak dyskutowaliśmy i o dziwo podziałało ! Rodzice się zgodzili ! Będę miał/miała pieska, to nie wiarygodne ! Jutro jedziemy do schroniska i na pewno wybiorę jakiegoś ślicznego szczeniaczka. Następnego dnia pojechaliśmy i w schronisku było mnóstwo psiaków, ja wybrałam/łem małego kundelka, ma dopiero 3 miesiące. Pani w schronisku powiedziała że będzie do odbioru za 2 tygodnie w czwartek na godzinę 17.30. Już nie mogę się doczekać!
Tak minęły te dwa tygodnie i nadszedł wyczekiwany czwartek, jedziemy. Na miejscu gdy ujrzałam/rzałem jego śliczną mordkę, od razu buzia mi się uśmiechnęła i pomyślałam/łem:
- No kochany teraz jedziesz z nami do ciepłego domku !
Gdy już wróciliśmy piesek oswoił się z nowym miejscem a ja nadałam/łem mu imię Reksio. Codziennie chodziłam/łem z nim na spacery po godzinkę i dużo się z nim bawiła/łem. W końcu piesek mi się znudził. Mama się nim zajmowała, tata chodził z nim na spacery. Pewnego dnia Reksio wyszedł do ogródka i zrobił dziurę w płocie, po czym uciekł. Byłam/łem załamana/ny, to było okropne! Porozwieszaliśmy ogłoszenia ze zdjęciami, obdzwoniliśmy wszystkie schroniska i weterynarzy w okolicy, ale nic. Pięć dni później zadzwonił do nas weterynarz z okolicy, że jakiś pan przywiózł go, bo nie chcący go potrącił. Piesek żyje ale musiał stracić łapę.
Byłam zrozpaczona/ny, ale cieszyłam/łem się że żyje. Pojechaliśmy po niego. Bałam/bałem się że Reksio mnie nie na widzi, nie kocha i że nie będzie chciał się ze mną bawić, ale myliłam/łem się ! On jeszcze bardziej się do mnie łasił i mocniej mnie kochał! W tedy pomyślałam/łem sobie, że to jest właśnie pies na medal !
PS. liczę na naj ;) troche się namęczyłam xD