Pewnego słonecznego dnia gdy wracałem po ciężkim dniu w szkole, wstąpiłem jeszcze do sklepu kupić mamie na obiad ziemniaki. Zauważyłem starszą panią, która koło stolika z drobnych groszuwek liczyła na bułkę. Każdy przechądzący obok niej nie zwrócił na nią uwagi. Z zamyślenia wyrwała mnie ekspedientka.
-Cześć, Co ci podać( wpisz swoje imię)-zapytała.
Znałem ją. Marta, mieszkała w tym samym bloku co ja. Wysoka, szcupła, blondynka. O nieziemskich niebieskich oczach. Była w moim wieku może o rok młodsza.Pamiętam jak będąc dziećmi razem bawiliśmy się w piaskownicy.
-Siemka Marta poproszę kilo ziemniaków.-odpowiedziałem.
-Już się robi.
Czekając na moje zakupy obserwowałem starszą panią. Miała na sobie zieloną rozciągniętą sukienkę, oraz biały sweterek. Jej buty miały kilka dziur. Liczyła i liczyła. Mamrotając cichutko pod nosem.
-znów mi nie starczy.
Gdy Marta podała mi ziemniaki zapłaciłem i wyszedłem ze sklepu. W domu okazało się, że mamie zabrakło jeszcze cebuli, więc z grymasem na twarzy udałem się znowu na zakupy. Po drodze co było zdumiewające zauważyłem tą starszą panią siedzącą na zimnym chodniku. Był już pazdziernik więc nie było za ciepło już.
W sklepie pogadałem chwilkę z Martą i kupiłem ceble oraz 2 bułki i poprosiłem o gorącą cherbatę w kubku. Koleżanka trochę się zdumiała lecz nie chciałem jej powiedzieć dla kogo to. Położyłem pieniądze na ladzie i wyszedłem ze sklepu.
Zastałem tą kobietę tam gdzie wcześniej. Siedziała i przytulała do siebie czarnego małego kundelka. Podszedłem do kobiety. Niestety przestraszyło mnie szczekanie psiaka.
-Pusia nie szczekaj.
-Dzień dobry-przywitałem się.
-Witam cię chłopcze.
Uklękłem koło niej i podałem bułki oraz cherbatę.Kobieta tylko popatrzyła się na mnie ciepłymi oczami i przyjęła prezent. Podzieliła się z psiakiem.
-Jak masz na imię chłopcze?-zapytała
-(podajesz imię).A Pani?
-Lucyna a to moja psinka Pusia.
Rozmawiałem troszku z kobietą. Dowiedziałem się,że mąż ją z domu wyrzucił.
Gdy wróciłem do domu nie mogłem przestać myśleć o tej kobiecie. Poszukałem w internecie numeru do schroniska. Zadzwoniłem do nich i powiedziałem o tej kobiecie. Obiecali, że jej pomogą....
Trochę się rozpisałam myślę, że pomogłam. Pozmieniaj jeżeli ci temat czy cokolwiek nie podoba się^^
Pewnego słonecznego dnia gdy wracałem po ciężkim dniu w szkole, wstąpiłem jeszcze do sklepu kupić mamie na obiad ziemniaki. Zauważyłem starszą panią, która koło stolika z drobnych groszuwek liczyła na bułkę. Każdy przechądzący obok niej nie zwrócił na nią uwagi. Z zamyślenia wyrwała mnie ekspedientka.
-Cześć, Co ci podać( wpisz swoje imię)-zapytała.
Znałem ją. Marta, mieszkała w tym samym bloku co ja. Wysoka, szcupła, blondynka. O nieziemskich niebieskich oczach. Była w moim wieku może o rok młodsza.Pamiętam jak będąc dziećmi razem bawiliśmy się w piaskownicy.
-Siemka Marta poproszę kilo ziemniaków.-odpowiedziałem.
-Już się robi.
Czekając na moje zakupy obserwowałem starszą panią. Miała na sobie zieloną rozciągniętą sukienkę, oraz biały sweterek. Jej buty miały kilka dziur. Liczyła i liczyła. Mamrotając cichutko pod nosem.
-znów mi nie starczy.
Gdy Marta podała mi ziemniaki zapłaciłem i wyszedłem ze sklepu. W domu okazało się, że mamie zabrakło jeszcze cebuli, więc z grymasem na twarzy udałem się znowu na zakupy. Po drodze co było zdumiewające zauważyłem tą starszą panią siedzącą na zimnym chodniku. Był już pazdziernik więc nie było za ciepło już.
W sklepie pogadałem chwilkę z Martą i kupiłem ceble oraz 2 bułki i poprosiłem o gorącą cherbatę w kubku. Koleżanka trochę się zdumiała lecz nie chciałem jej powiedzieć dla kogo to. Położyłem pieniądze na ladzie i wyszedłem ze sklepu.
Zastałem tą kobietę tam gdzie wcześniej. Siedziała i przytulała do siebie czarnego małego kundelka. Podszedłem do kobiety. Niestety przestraszyło mnie szczekanie psiaka.
-Pusia nie szczekaj.
-Dzień dobry-przywitałem się.
-Witam cię chłopcze.
Uklękłem koło niej i podałem bułki oraz cherbatę.Kobieta tylko popatrzyła się na mnie ciepłymi oczami i przyjęła prezent. Podzieliła się z psiakiem.
-Jak masz na imię chłopcze?-zapytała
-(podajesz imię).A Pani?
-Lucyna a to moja psinka Pusia.
Rozmawiałem troszku z kobietą. Dowiedziałem się,że mąż ją z domu wyrzucił.
Gdy wróciłem do domu nie mogłem przestać myśleć o tej kobiecie. Poszukałem w internecie numeru do schroniska. Zadzwoniłem do nich i powiedziałem o tej kobiecie. Obiecali, że jej pomogą....
Trochę się rozpisałam myślę, że pomogłam. Pozmieniaj jeżeli ci temat czy cokolwiek nie podoba się^^