Sprawa była naprawdę trudna detektyw śmietanka i jego wierny asystent stali pod dżwiami gabinetu podejrzanego i podsłuchiwali rozmowę słyszeli kazde słowo i każdy szmer ale nie byli pewni czy to on . Detektyw smietanka powiedział - sprawdżmy innego podejrzanego jestem pewien że to nie jest on - powiedział wskazując na dżwi gabinetu . Jego asystent kiwną głową i poszli w milczeniu .
Teraz patrzyli przez okno a sprawa nabierała coraz to nowych walorów .
Detektyw był juz pewien ....... weszli do środka i przyłapali złoczyńce na gorącym uczynku . I znowu detektyw śmietanka miał racje .
W wigilię Bożego Narodzenia doszło do zabójstwa. Zamordowano policjanta - Olejnickiego. Mordercą okazał się jego sąsiad - pan Kraniecki. Powód był błahy... Chodziło o to, że woda ze szlałfa [nie wiem jak to się pisze :D] policjanta lała się na podwórko pana Kranieckiego. Detektyw Śmietanka przesłuchał mordercę.
-Czy to pan zabił policjanta Olejnickiego ? - zapytał detektyw Śmietanka.
-Tak... - odpowiedział trzęsącym się głosem pan Kraniecki.
-Z tak błahego powody, zaatakował pan go nożem ?!
-Ja chciałem mu tylko pogrozić, żeby to się nie powtórzyło...
-Do pana Olejnickiego to nie docierało, więc go pan zabił ! Czyż nie ?!
-Tak. - odparł Kraniecki.
-A czy ktoś z panem współpracował ? - zapytał Śmietanka.
-Tak - powtórzył się morderca - Śmieciarz... On pomógł mi wywieźć ciało Olejnickiego...
Kraniecki był już za kratami, czekał na sprawę sądową, a Śmietanka zabrał się za śmieciarza.
-Czy pomagał pan panu Kranieckiemu wywieźć ciało Olejnickiego ? - zapytał Śmietanka.
-Nie! jakich on wam jeszcze bzdur naopowiadał ?! - powiedział śmieciarz zdenerwowany...
-Skąd pan wie, że to Kraniecki nam to powiedział ?
-Ja... Domyślam się tylko... - śmieciarz próbował jakoś się ratować.
-No... No dobra... Pomogłem Kranieckiemu wywieźć ciało...
-Już wszystko wiadomo - odparł detektyw śmietanka...
Śmieciarz też już czekał na sprawę w sądzie.
Śmieciarz dostał wyrok 1 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata, a Kraniecki dostał 3 lata pozbawienia wolności.
Sprawa była naprawdę trudna detektyw śmietanka i jego wierny asystent stali pod dżwiami gabinetu podejrzanego i podsłuchiwali rozmowę słyszeli kazde słowo i każdy szmer ale nie byli pewni czy to on . Detektyw smietanka powiedział - sprawdżmy innego podejrzanego jestem pewien że to nie jest on - powiedział wskazując na dżwi gabinetu . Jego asystent kiwną głową i poszli w milczeniu .
Teraz patrzyli przez okno a sprawa nabierała coraz to nowych walorów .
Detektyw był juz pewien ....... weszli do środka i przyłapali złoczyńce na gorącym uczynku . I znowu detektyw śmietanka miał racje .
W wigilię Bożego Narodzenia doszło do zabójstwa. Zamordowano policjanta - Olejnickiego. Mordercą okazał się jego sąsiad - pan Kraniecki. Powód był błahy... Chodziło o to, że woda ze szlałfa [nie wiem jak to się pisze :D] policjanta lała się na podwórko pana Kranieckiego. Detektyw Śmietanka przesłuchał mordercę.
-Czy to pan zabił policjanta Olejnickiego ? - zapytał detektyw Śmietanka.
-Tak... - odpowiedział trzęsącym się głosem pan Kraniecki.
-Z tak błahego powody, zaatakował pan go nożem ?!
-Ja chciałem mu tylko pogrozić, żeby to się nie powtórzyło...
-Do pana Olejnickiego to nie docierało, więc go pan zabił ! Czyż nie ?!
-Tak. - odparł Kraniecki.
-A czy ktoś z panem współpracował ? - zapytał Śmietanka.
-Tak - powtórzył się morderca - Śmieciarz... On pomógł mi wywieźć ciało Olejnickiego...
Kraniecki był już za kratami, czekał na sprawę sądową, a Śmietanka zabrał się za śmieciarza.
-Czy pomagał pan panu Kranieckiemu wywieźć ciało Olejnickiego ? - zapytał Śmietanka.
-Nie! jakich on wam jeszcze bzdur naopowiadał ?! - powiedział śmieciarz zdenerwowany...
-Skąd pan wie, że to Kraniecki nam to powiedział ?
-Ja... Domyślam się tylko... - śmieciarz próbował jakoś się ratować.
-No... No dobra... Pomogłem Kranieckiemu wywieźć ciało...
-Już wszystko wiadomo - odparł detektyw śmietanka...
Śmieciarz też już czekał na sprawę w sądzie.
Śmieciarz dostał wyrok 1 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata, a Kraniecki dostał 3 lata pozbawienia wolności.
I znów detektyw Śmietanka miał rację.