Napisz opowiadanie zaczynające się od słów : "Nagle znalazłem się w baśniowej krainie..."
Toficzkowata
Nagle znalazłem się w baśniowej krainie. Dookoła mnie pełno było niesamowitych roślin i zwierząt. Całkiem innych niż te, które dotąd widziałem. Niesamowite. Fascynujące. Wstałem i rozglądnąłem się dokładniej. Gdzieś w dali dostrzegłem jakiś błysk. Z ciekawości podszedłem bliżej, ale dalej widziałem to samo. Nie dałem za wygraną. Pewnym krokiem ruszyłem w stronę światła. To było bardzo dziwne.. Kiedy podchodziłem bliżej, światełko oddalało się coraz bardziej.. Miałem dość. Ciekawość wzięła górę. Zacząłem biec. Coraz szybciej i szybciej. Zdawało mi się, że już prawie jestem u celu, ale to było tylko złudzenie. Nagle oślepił mnie jasny blask. Stanąłem, a raczej upadłem. Leżałem chwilę na ziemi, po czym wstałem z niewielką trudnością i rozglądnąłem się po lesie.. Światełka nie było. Wszędzie tylko kwiaty i drzewa. Podszedłem do największego z nich. Było ogromne i wysokie na około 60 metrów. Nigdy wcześniej nie widziałem tak wysokiego drzewa. Postanowiłem się zdrzemnąć. Położyłem się wygodnie w cieniu drzewa i już miałem zasnąć, gdy nagle coś mnie uderzyło w głowę. Spojrzałem w górę i zobaczyłem malutką, zieloną postać przypominającą lalkę. Przetarłem oczy i spojrzałem raz jeszcze - dalej tam była. Patrzyła na mnie gniewnym spojrzeniem. Nie zwracając na nią uwagi kontynuowałem drzemkę. Minęła zaledwie minuta, a może nawet mniej i znowu poczułem że coś mnie uderzyło w głowę. Wiedząc kto to, spojrzałem w górę i znieruchomiałem. Nad moją głową roiło się od tych małych zielonych stworków. Wszystkie trzymały w ręku jakieś kulki i patrzyły na mnie z gniewem w oczach. - Odejdź od Świętego Drzewa!- Krzyknęły równocześnie i zaczęły rzucać we mnie swoją "bronią". Szybko wstałem i ruszyłem przed siebie. Biegłem w głąb lasu i nie oglądałem się za siebie. Niestety na mojej drodze stała jakaś mała kłoda. Potknąłem się i upadłem. Zemdlałem. Obudziłem się w domu.. na swoim łóżku. Czy to był sen? Tak, to na pewno był sen. Z tym przekonaniem wstałem z łóżka, spojrzałem do lustra i zobaczyłem, że to jednak działo się na prawdę. Byłem cały brudny, a na głowie miałem dużo siniaków. Już nawet wiem, czyja to sprawka.. Ale czy to możliwe? :))
3 votes Thanks 5
Słonko96
Nagle znalazłem się w baśniowej krainie, było tam mnóstwo stworów z bajek... Zastanawiałem się skąd się tam tam wziąłem, ale nagle ktoś szarpnął mnie za rękę... Odwróciłem się, ale nikogo nie widziałem... Przysiadłem przy dużym, zielonym dębie i znów poczułem uczucie szarpania... Odwróciłem się natychmiast i ujrzałem niezwykłego stworka... Był niski, miał jakieś 50 cm wzrostu, ciemne oczy, odstające uszy, miał też fioletowe małe różki... Wyglądał sympatycznie. Uśmiechnął się i powiedział : "Pewnie zastanawiasz się kim jestem? Mówią na mnie Dyzio... Chyba jesteś tu pierwszy raz?? Jak chcesz mogę cię oprowadzić po tej naszej baśniowej krainie." Byłem strasznie zszokowany, nie mogłem wydusić z siebie ani jednego słowa, przytaknąłem tylko głową... Mały stworek pokazywał mi wszystkie dziwaczne rzeczy, które mnie otaczały... Nigdy wcześniej takich nie widziałem, nawet nie jestem w stanie tego opisać... Były bardzo śmieszne i mało realne... Szliśmy tak dużym, gęstym lasem... Drzewa wyglądały tak jak by na mnie patrzyły i uśmiechały się... Czułem się bardzo dziwnie, ale zarówno i fantastycznie... Chciałem poznawać nowe rzeczy... Mały skrzat podskakiwał i nucił sobie jakąś wesołą piosenkę... Zapomniałem o realnym świecie... Zacząłem bawić się z Dyziem... Doszliśmy do dużego, okrągłego pnia... Usiadłem na nim, gdyż byłem już bardzo zmęczony... I w pewnym momencie znalazłem się w domu przy mojej bramie... Nadal nie wiem jak się w tej krainie znalazłem, ale było tam fantastycznie, chciałbym tam wrócić...
Mam nadzieję, że pomogłam ;p heh Pozdrawiam i liczę na naj:*
Ale czy to możliwe?
:))
stworów z bajek...
Zastanawiałem się skąd się tam tam wziąłem, ale nagle ktoś szarpnął mnie za rękę... Odwróciłem się, ale nikogo nie widziałem... Przysiadłem przy dużym, zielonym dębie i znów poczułem uczucie szarpania... Odwróciłem się natychmiast i ujrzałem niezwykłego stworka... Był niski, miał jakieś 50 cm wzrostu, ciemne oczy, odstające uszy, miał też fioletowe małe różki... Wyglądał sympatycznie. Uśmiechnął się i powiedział : "Pewnie zastanawiasz się kim jestem? Mówią na mnie Dyzio... Chyba jesteś tu pierwszy raz?? Jak chcesz mogę cię oprowadzić po tej naszej baśniowej krainie." Byłem strasznie zszokowany, nie mogłem wydusić z siebie ani jednego słowa, przytaknąłem tylko głową... Mały stworek pokazywał mi wszystkie dziwaczne rzeczy, które mnie otaczały... Nigdy wcześniej takich nie widziałem, nawet nie jestem w stanie tego opisać... Były bardzo śmieszne i mało realne... Szliśmy tak dużym, gęstym lasem... Drzewa wyglądały tak jak by na mnie patrzyły i uśmiechały się... Czułem się bardzo dziwnie, ale zarówno i fantastycznie... Chciałem poznawać nowe rzeczy... Mały skrzat podskakiwał i nucił sobie jakąś wesołą piosenkę... Zapomniałem o realnym świecie... Zacząłem bawić się z Dyziem... Doszliśmy do dużego, okrągłego pnia... Usiadłem na nim, gdyż byłem już bardzo zmęczony...
I w pewnym momencie znalazłem się w domu przy mojej bramie... Nadal nie wiem jak się w tej krainie znalazłem, ale było tam fantastycznie, chciałbym tam wrócić...
Mam nadzieję, że pomogłam ;p heh
Pozdrawiam i liczę na naj:*