Kolejny, zwykle zapowiadający się dzień, Siedziałem podczas lekcji biologii i myślałem, co mógłbym zmienić w swoim życiu. Żadnej bliskiej osoby, żadnego przyjaciela. Chciałem w końcu przeżyć coś pięknego, co mógłbym zapamiętać do końca życia. Nauczycielka jak zwykle swoim monotonnym głosem opowiadała o budowie ptaków. NIe interesowało mnie to w żadnym calu, więc postanowiłem lekcję przeznaczyć na rozmyślenia. Zamknąłem oczy i odpłynąłem. Zobaczyłem łąkę. Nie była to jednak zwykła trawa obsiana polnymi chwastami. Krajobraz wyglądał przepięknie : czerwone maki rozrzucone tu i tam idealnie współgrały ze świeżo skoszoną trawą. Żółte kaczeńce delikatnie plątały się wokół moich gołych stóp, a w oddali widoczne drzewa zdawały się jak z najciekawszej baśni. Widok był fantastyczny. Niebo ukazywało dziś swoje piękno w pełnej okazałości: białe obłoki gdzieniegdzie pojawiały się na bladoniebieskim jakby utkanym sklepieniu. I wtedy wpatrzony jak w obrazek zobaczyłem ją. Blada karnacja, ciemne dość krótkie włosy. Nie była kobietą o wyjątkowej urodzie, jednak jej wygląd był przyjemny. Szczupła sylwetka zbliżała się do mnie i wtedy mogłem dostrzec ją jeszcze wyraźniej. Twarz jakby znajoma początkowo nic mi nie mówiła. Jej wyraz twarzy stopniowo się zmieniał. Z początku jej lekki uśmiech stawał się grymasem. Nagle na jej twarzy pojawiły się okulary i sylwetka zaczęła tyć w oczach. Nie mogłem przypomnieć sobie skąd ją znam. Otworzyłem oczy wyraźniej i kilka razy mrugnąłem. Łąka zniknęła, a wokół pojawiły się szkolne ławki. Jednak postać mojej wizji dalej znajdowała się w tym samym miejscu, kiedy widziałem ją na łące. Pochylona nade mną z linijką w ręku stała ze znajomym grymasem. Wreszcie powiedziała : Oj Tomek, znowu zasnąłeś na mojej lekcji. Klasa ryknęła śmiechem, a ja oprzytomniałem. No tak, kobietą, którą widziałem była nauczycielka biologii. Moje rozmyślenia znowu mnie zwiodły, a ja po raz kolejny nie dość, że wyszedłem na ofiarę to jeszcze dostałem naganę - co za pech !
Kolejny, zwykle zapowiadający się dzień, Siedziałem podczas lekcji biologii i myślałem, co mógłbym zmienić w swoim życiu. Żadnej bliskiej osoby, żadnego przyjaciela. Chciałem w końcu przeżyć coś pięknego, co mógłbym zapamiętać do końca życia. Nauczycielka jak zwykle swoim monotonnym głosem opowiadała o budowie ptaków. NIe interesowało mnie to w żadnym calu, więc postanowiłem lekcję przeznaczyć na rozmyślenia. Zamknąłem oczy i odpłynąłem. Zobaczyłem łąkę. Nie była to jednak zwykła trawa obsiana polnymi chwastami. Krajobraz wyglądał przepięknie : czerwone maki rozrzucone tu i tam idealnie współgrały ze świeżo skoszoną trawą. Żółte kaczeńce delikatnie plątały się wokół moich gołych stóp, a w oddali widoczne drzewa zdawały się jak z najciekawszej baśni. Widok był fantastyczny. Niebo ukazywało dziś swoje piękno w pełnej okazałości: białe obłoki gdzieniegdzie pojawiały się na bladoniebieskim jakby utkanym sklepieniu. I wtedy wpatrzony jak w obrazek zobaczyłem ją. Blada karnacja, ciemne dość krótkie włosy. Nie była kobietą o wyjątkowej urodzie, jednak jej wygląd był przyjemny. Szczupła sylwetka zbliżała się do mnie i wtedy mogłem dostrzec ją jeszcze wyraźniej. Twarz jakby znajoma początkowo nic mi nie mówiła. Jej wyraz twarzy stopniowo się zmieniał. Z początku jej lekki uśmiech stawał się grymasem. Nagle na jej twarzy pojawiły się okulary i sylwetka zaczęła tyć w oczach. Nie mogłem przypomnieć sobie skąd ją znam. Otworzyłem oczy wyraźniej i kilka razy mrugnąłem. Łąka zniknęła, a wokół pojawiły się szkolne ławki. Jednak postać mojej wizji dalej znajdowała się w tym samym miejscu, kiedy widziałem ją na łące. Pochylona nade mną z linijką w ręku stała ze znajomym grymasem. Wreszcie powiedziała : Oj Tomek, znowu zasnąłeś na mojej lekcji. Klasa ryknęła śmiechem, a ja oprzytomniałem. No tak, kobietą, którą widziałem była nauczycielka biologii. Moje rozmyślenia znowu mnie zwiodły, a ja po raz kolejny nie dość, że wyszedłem na ofiarę to jeszcze dostałem naganę - co za pech !