Podczas naszej wedrówki w Góry rozpoczeła się burza. Wspinaliśmy sie po rysach i nagle tata usłyszał straszny dzwięk. Zobaczyliśmy czarne chmur. Utknelismy na 12 m.
Straszliwie się bałam ponieważ mogła w każdej chwili spasć lawina. Niestety ku moim oczekiwaniom tak się stało. Gdy tylko o tym pomysłam na naszego przewodnika padła góra sniegu i spowodowała że spadł. Mój tata krzyczał do niego ale nikt się nie odzywał.
Postanowlismy wejśc na samą górę udało nam się. Ale niestety gdy tylko zdązylismy wejśc tacie uapadły nasze narzedzia liny do wspinania się. Wiec teraz utkneliśmy na dobre. Minoł jeden dzien jedzenia nie wytarczy nam na wiele. Tata maił w zanadrzy pistolet petardowy i postanowił wystrzelic go, mama strasznie się niepokoiła ponieważ doszły do niej informacje że umarł nasz przewodnik,. Wracając do naszego sos tata wystrzelił i jakiś ratownik spostrzegł sos. Po 30 minitach .Zauważylismy lecący ratowniczy helikopter. Szczesliwie wrócilismy do domu mama popłakała się gdy nas zobaczyła. Bylismy wyczęcieni i glodni. Chyba już nie odważeł się wejśc na rysy oraz inne góry.
Podczas naszej wędrówki w góry rozpoczeła się burza wszyscy uciekliśmy do domu ,było bardzo ślisko mnóstwo piorónów strzelało wszyscy się bali oprócz oczywiście mnie.Wyszłem przez okno wraz z moimi kolegami którzy równierz się nie bali.Poszliśmy ścieżką jeden z moich kolegów Tomek wszedł na góre za nim Daniel i Michał ja trochę się bałem więc nie weszłem.Nagle Tomek zaczął wołać na cały głos że się nie boi i z góry wpadła lawina to były sekundy chłopaków przesypało ja szybko pobiegłem na dół i zawiadomiłem pogotowie.Naszczęście szybko przyjechało Daniela i Michała odnaleziono i zabrano do szpitala,lecz Tomka ani śladu zawołali więc psy szybko odnalezli go Tomek stracił przytomność również lód na niego spadł było mnóstwo krwi.Po operacji Tomka okazało się że chłopiec nie będzie już nigdy chodzić na nogi.Daniel ,Michał i ja byliśmy przerażeni.Nagle przybiegła pielęgniarka z wynikami.Powiedziala ,że to pomyłka i Tomek będzie mógł chodzić na nogi wszyscy się cieszyliśmy ja obiecałem ,że będę przy nim i nagle się to stało poślizgnąłem się i wpadłem na płytki złamałem nogę lecz wcale tego nie żałowałem lecz kiedy sie nieco ociepliło wszyscy poszli na wycieczkę a my zostaliśmy w szpitalu lecz niedługo wyzdrowieliśmy ale w góry nie mogliśmy już isć
Podczas naszej wedrówki w Góry rozpoczeła się burza. Wspinaliśmy sie po rysach i nagle tata usłyszał straszny dzwięk. Zobaczyliśmy czarne chmur. Utknelismy na 12 m.
Straszliwie się bałam ponieważ mogła w każdej chwili spasć lawina. Niestety ku moim oczekiwaniom tak się stało. Gdy tylko o tym pomysłam na naszego przewodnika padła góra sniegu i spowodowała że spadł. Mój tata krzyczał do niego ale nikt się nie odzywał.
Postanowlismy wejśc na samą górę udało nam się. Ale niestety gdy tylko zdązylismy wejśc tacie uapadły nasze narzedzia liny do wspinania się. Wiec teraz utkneliśmy na dobre. Minoł jeden dzien jedzenia nie wytarczy nam na wiele. Tata maił w zanadrzy pistolet petardowy i postanowił wystrzelic go, mama strasznie się niepokoiła ponieważ doszły do niej informacje że umarł nasz przewodnik,. Wracając do naszego sos tata wystrzelił i jakiś ratownik spostrzegł sos. Po 30 minitach .Zauważylismy lecący ratowniczy helikopter. Szczesliwie wrócilismy do domu mama popłakała się gdy nas zobaczyła. Bylismy wyczęcieni i glodni. Chyba już nie odważeł się wejśc na rysy oraz inne góry.
Podczas naszej wędrówki w góry rozpoczeła się burza wszyscy uciekliśmy do domu ,było bardzo ślisko mnóstwo piorónów strzelało wszyscy się bali oprócz oczywiście mnie.Wyszłem przez okno wraz z moimi kolegami którzy równierz się nie bali.Poszliśmy ścieżką jeden z moich kolegów Tomek wszedł na góre za nim Daniel i Michał ja trochę się bałem więc nie weszłem.Nagle Tomek zaczął wołać na cały głos że się nie boi i z góry wpadła lawina to były sekundy chłopaków przesypało ja szybko pobiegłem na dół i zawiadomiłem pogotowie.Naszczęście szybko przyjechało Daniela i Michała odnaleziono i zabrano do szpitala,lecz Tomka ani śladu zawołali więc psy szybko odnalezli go Tomek stracił przytomność również lód na niego spadł było mnóstwo krwi.Po operacji Tomka okazało się że chłopiec nie będzie już nigdy chodzić na nogi.Daniel ,Michał i ja byliśmy przerażeni.Nagle przybiegła pielęgniarka z wynikami.Powiedziala ,że to pomyłka i Tomek będzie mógł chodzić na nogi wszyscy się cieszyliśmy ja obiecałem ,że będę przy nim i nagle się to stało poślizgnąłem się i wpadłem na płytki złamałem nogę lecz wcale tego nie żałowałem lecz kiedy sie nieco ociepliło wszyscy poszli na wycieczkę a my zostaliśmy w szpitalu lecz niedługo wyzdrowieliśmy ale w góry nie mogliśmy już isć