Napisz opowiadanie z dialogiem z którego wynikałaby maksyma ,,NIE DZIEL SKÓRY NA NIEDŻWIEDZIU". LUB Napisz opowiadanie z elementami charakterystycznymi bohaterów pt. ,,prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie".
PROSZĘ O SZYBKĄ ODPOWIEDŻ PLZ!
77iza777
2.Pewnego dnia mama oznajmiła mi, ze przeprowadzamy się do innego mista, gdyż tu straciła pracę, ale na szczęście w Nowym Swiecie jest wiele miejsc wolnych. Byłam strasznie na nią zła. NIe chciałam się rozstać z moimi przyjaciółkami, ale wiedziałam, ze mamie jest bardzo trudno, ze codziennie haruje jak wół. Już po tygodniu byłyśmy w nowym domu. Był on strasznie mały. Kuchnia, łazienka i nasz wspólny pokój. Od razu zapisała mnie do nowej szkoły i miałam zacząć się tam uczyć już od jutra. Było mi strasznie smutno. Nie chiałam tam iść. Nowe otoczenie, nowi ludzie. Tymbardziej, ze tu jak można zauważyć chodzą do szkoły bardziej "kasiaste" dziewczyny. Wystroiłam się w ciuchy od mojej cioci i wyruszyłam do nowej szkoły. W klasie przywitali mnie dość miło. Było sympatycznie i wogóle. Bardzo się cieszyłam. Gdy dziewczyny zobaczyły mój telefon pomyślały od razu, ze jestem jak one, że mam kasy jak lodu. Zaprzyjażniłam się z Kasią. Po tygodniu wszyscy uważali mnie za równą kumpelę a ja nie miałam odwagi się przyznać, ze ich wszytskich oszukuje, ze tak naprawdę jestem biedna jak mysz kościelna.Pewnego dnia trzy :przyjaciółeczki" śledziły mnie aż do domu. Gdy dowiedziały się gdzie miszkam zaraz wiedziała już o tym cała szkoła. Byłam załamana. Na szczęście wtedy przyszła Kasia. Ona mnie zrozumiała. Gdy potrzebowałam pomocy wsparła mnie. Nie zważając na to ile mam pieniędzy i w jakim domu mieszkam.
Ja, Agata i Natasza przyjaźnimy się od zawsze. Poznałyśmy się na obozie pięć lat temu. To było w stołówce po obiedzie. Ja jeszcze jadłam, Natasza czytała i Agata… nikogo już nie było więc Agata wymyśliła, że ukradnie sok do pokoju. Dla zabawy. Tak się poznałyśmy i mimo bardzo wielu różnic między nami przyjaźnimy się do dzisiaj.
Natasza jest cichą i spokojną blondynką. Ma śliczne ufne niebieskie oczy. Jest najbardziej znaną mi osobą, która niegdy się nie kłóci. Zawsze stara się wszystkich godzić, nie cierpi kłótni.
Agata z kolei ma bardzo trudny charakter. Zawsze musi się z kimś pokłócić. Nawet jeżeli stara się rozmawiać to kiedy tylko czuje się atakowana wrzeszczy na wszystkich, kłóci się. Nierzadko też potrafi wyglądać groźnie ponieważ ubiera się wyłącznie na czarno w stylu hip-hopowym i to do ciemnych włosów i prawie czarnych oczu. Bałabym się z nią spotkać w ciemnej ulicy.
A ja?? Rude włosy, bardzo jasna cera, szare oczy. Jestem jakby pomiędzy nimi. Nie przepadam za kłótniami, ale jeżeli ktoś mnie zdenerwuje potrafie zaatakować.
Któregoś dnia mój ojciec został potrącony autem i z ciężkimi obrażeniami trafił do szpitala. Bardzo się o niego martwiłam. Cały czas bywałam w szpitalu mimo, że mama przekonywała mnie, że muszę chodzić do szkoły. Lekarze też mówili żebym nie siedziała całymi dniami w szpitalu bo na razie tylko tracę czas.
Agata w tym czasie poznała chłopaka, który z nią wytrzymywał. To był prawdziwy cud, ale mimo wszystko potrzebowałam jej. Chciałam żeby obie były przy mnie, zajęły mi jakoś czas. I Natasza pomagała mi jak mogła. A Agata była zbyt zajęta swoim nowym chłopakiem. Pomyślałam, ze może nie wie, że jej potrzebuję. Wprawdzie Natasza próbowała ją tłumaczyć ale ja chciałam się wszystkiego sama dowiedzieć. Postanowiłam z nią porozmawiać. Zapytałam się jej wprost dlaczego nie ma jej teraz przy mnie. Jak zwykle się zdenerwowała. Zaczęła krzyczeć, że nic ją to nie obchodzi, że ona ma swoje sprawy i nie będzie się zajmować moimi, a pyzatym nie znosi widoku krwi więc nie zamierza go odwiedzać.
Wtedy zrozumiałam, ze ona nie była moją prawdziwą przyjaciółką. Była egoistką, zawsze myślała tylko o sobie. Nie było jej wtedy kiedy najbardziej jej potrzebowałam. Zakończyłam więc tą znajomość. Bałam się reakcji Nataszy, ponieważ jej nie chciałam stracić. Ale Natasza została przy mnie. Była tak samo oburzona i zła na Agatę jak ja. Natasza była ze mną przez całą chorobę ojca, który na szczęście teraz jest już zdrowy. Wtedy dopiero zrozumiałam co oznacza przysłowie „Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”.
Kiedy Michał z Markiem wybierając się do galerii w pewną słoneczną sobotę, rozmawiali o tym, czego potrzebują, nie zdawali sobie z sprawy co dziś im się przydarzy... Wchodząc do wielkiego budynku w głowach mieli plany na zakupy; głownie ich myśli oscylowały wokół asortymentu sportowego, wiec nie zważając na butiki dla pań skierowali się do pierwszego sklepu sportowego. Ruch w owym sklepie był nie mały, ale i tak stwierdzili, że ceny przekraczają najśmielsze oczekiwanie klientów, więc szybko opuścili feralne pomieszczenie i udali się do kolejnego, tym razem nieco tańszego sklepu. W porównaniu do poprzedniego w sklepie nie było wielu kupujących, można by nawet stwierdzić, że duża większość z nich oglądała tylko towar wystawiony na regałach. Marek zauważył jednak osobę, chłopca w jego wieku, z tatuażem na ręce, w iście hip-hopowskim ubraniu. Podejrzliwie przyglądał się ludziom wokół niego, trzymając w dłoniach telefon i pisząc coś "na wyczucie". Potem schował telefon i udał się do wyjścia wyraźnie chowając wzięte z półki piłeczki do ping-ponga. Ekspedient widocznie tego nie zauważył, więc i Marek się tym nie przejął, nawet nie powiedział towarzyszowi o spostrzeżeniu. Jako, że owy sklep był dość dużych rozmiarów i dobrze zaopatrzony, nasi chłopcy postanowili zaopatrzyć się właśnie tam i nie "palętać się jak baby". Kiedy Michał spokojnie wybierał produkty, dokładnie je oglądając, Marek zauważył chłopca, którego miał już "przyjemność" wcześniej złapać na gorącym uczynku. Był teraz jednak w otoczeniu 3 rosłych młodzieńców, o podobnym stylu ubioru, nieco wyższych od złodziejaszka, o bardziej "dorosłych" rysach twarzy. W momencie wejścia "wielkiej" czwórki sklep zaczął się wyludniać... Wtedy Marek zauważył, że przybysze zaopatrzeni są w kije bejsbolowe i podchodzą do sprzedawczyni. Szturchną wtedy zaczytanego Michała i wskazał głową zaistniałą sytuację. Obydwaj stanęli jak wryci, kiedy głos najmniejszego z czwórki donośnie rozniosła się po pomieszczeniu, w którym było tylko 7 osób. Złodziejaszek tym razem groził ekspedientce, zmuszając go jednocześnie do wyciągnięcia pieniędzy. W tym momencie Marek powoli przemieścił się w stronę kija bejsbolowego, który był na ostatnim regale, Michał natomiast schował się głębiej. Bezszelestnie przemieszczając się w stronę kasy Marek ze strachem zaczął mówić do przestępców. Wiedział, że i tak nie ma najmniejszych szans... miał nadzieje, że Michał mu pomoże, że weźmie jakieś narzędzie obronne i wspomoże go. Była jeszcze ekspedientka- dość rosła kobieta, ale i w jej oczach malował się strach i wahanie. Marek zbliżał się do czwórki, z gotowością ataku. Wtedy jeden z nich wyzwał go, uderzając w głowę. Było to tak niespodziewane, że nasz bohater nie zdążył ruszyć swoim narzędziem kiedy leżał nieprzytomny na podłodze. Michał nie wiedział co robić. Postanowił uciec. Wiedział że zdąży, zanim oprawcy zauważą, iż ktoś się zbliża do wyjścia będzie już za drzwiami. Jak zaplanował tak zrobił, przestępcy widzieli go, nie mieli jednak ochoty biec za nim, wiedzieli bowiem, że w sklepie już mają wygrane. To była tylko kwestia czasu, kiedy to ekspedientka da im pieniądze z całkiem dobrze prosperującego sklepu. W tym momencie Marek ocknął się. Nie wiedział co się dzieje, głowa go bolała przeraźliwie, widział jednak co robią przy kasie. Wiedział że i tak bez pogotowia się nie obejdzie- postanowił wycofać się na tył sklepu i zadzwonić po policję. Wykręcił numer policji, a gdy tylko się zgłosiła osoba obsługująca jednym tchem wydusił z siebie adres galerii, nazwę sklepu i sytuację... Więcej nie zdążył- dwóch osiłków dopadło go wijąc kijami w jego już omdlałe ciało... ponownie stracił przytomność.. więcej nie pamiętał... obudził się w szpitalu z mnóstwem bandażu na głowie. W sali był sam, obok niego migotały przyrządy do których by podłączony. Próbował sobie przypomnieć co się wydarzyło... Dlaczego Michała nie było, co mu się stało, co się stało z ekspedientką i co ze sklepem... Chwilę później przyszła pielęgniarka, a widząc go przebudzonego wezwała lekarza, który dokładnie przybliżył mu owy dzień. Okazało się bowiem, że Michał uciekł, a on pomógł złapać notorycznych złodziei, którzy napadali na sklepy w różnych częściach miasta.Zapłacił jednak za to poważnymi obrażeniami, które wymagają długotrwałego leczenia. Zastanawiał się nad egoistycznym charakterem swojego przyjaciela.. przecież gdyby mu pomógł, nie leżał by w takim stanie w szpitalu....
Już po tygodniu byłyśmy w nowym domu. Był on strasznie mały. Kuchnia, łazienka i nasz wspólny pokój. Od razu zapisała mnie do nowej szkoły i miałam zacząć się tam uczyć już od jutra. Było mi strasznie smutno. Nie chiałam tam iść. Nowe otoczenie, nowi ludzie. Tymbardziej, ze tu jak można zauważyć chodzą do szkoły bardziej "kasiaste" dziewczyny. Wystroiłam się w ciuchy od mojej cioci i wyruszyłam do nowej szkoły.
W klasie przywitali mnie dość miło. Było sympatycznie i wogóle. Bardzo się cieszyłam. Gdy dziewczyny zobaczyły mój telefon pomyślały od razu, ze jestem jak one, że mam kasy jak lodu. Zaprzyjażniłam się z Kasią.
Po tygodniu wszyscy uważali mnie za równą kumpelę a ja nie miałam odwagi się przyznać, ze ich wszytskich oszukuje, ze tak naprawdę jestem biedna jak mysz kościelna.Pewnego dnia trzy :przyjaciółeczki" śledziły mnie aż do domu. Gdy dowiedziały się gdzie miszkam zaraz wiedziała już o tym cała szkoła.
Byłam załamana. Na szczęście wtedy przyszła Kasia. Ona mnie zrozumiała. Gdy potrzebowałam pomocy wsparła mnie. Nie zważając na to ile mam pieniędzy i w jakim domu mieszkam.
"Prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie"
Ja, Agata i Natasza przyjaźnimy się od zawsze. Poznałyśmy się na obozie pięć lat temu. To było w stołówce po obiedzie. Ja jeszcze jadłam, Natasza czytała i Agata… nikogo już nie było więc Agata wymyśliła, że ukradnie sok do pokoju. Dla zabawy. Tak się poznałyśmy i mimo bardzo wielu różnic między nami przyjaźnimy się do dzisiaj.
Natasza jest cichą i spokojną blondynką. Ma śliczne ufne niebieskie oczy. Jest najbardziej znaną mi osobą, która niegdy się nie kłóci. Zawsze stara się wszystkich godzić, nie cierpi kłótni.
Agata z kolei ma bardzo trudny charakter. Zawsze musi się z kimś pokłócić. Nawet jeżeli stara się rozmawiać to kiedy tylko czuje się atakowana wrzeszczy na wszystkich, kłóci się. Nierzadko też potrafi wyglądać groźnie ponieważ ubiera się wyłącznie na czarno w stylu hip-hopowym i to do ciemnych włosów i prawie czarnych oczu. Bałabym się z nią spotkać w ciemnej ulicy.
A ja?? Rude włosy, bardzo jasna cera, szare oczy. Jestem jakby pomiędzy nimi. Nie przepadam za kłótniami, ale jeżeli ktoś mnie zdenerwuje potrafie zaatakować.
Któregoś dnia mój ojciec został potrącony autem i z ciężkimi obrażeniami trafił do szpitala. Bardzo się o niego martwiłam. Cały czas bywałam w szpitalu mimo, że mama przekonywała mnie, że muszę chodzić do szkoły. Lekarze też mówili żebym nie siedziała całymi dniami w szpitalu bo na razie tylko tracę czas.
Agata w tym czasie poznała chłopaka, który z nią wytrzymywał. To był prawdziwy cud, ale mimo wszystko potrzebowałam jej. Chciałam żeby obie były przy mnie, zajęły mi jakoś czas. I Natasza pomagała mi jak mogła. A Agata była zbyt zajęta swoim nowym chłopakiem. Pomyślałam, ze może nie wie, że jej potrzebuję. Wprawdzie Natasza próbowała ją tłumaczyć ale ja chciałam się wszystkiego sama dowiedzieć. Postanowiłam z nią porozmawiać. Zapytałam się jej wprost dlaczego nie ma jej teraz przy mnie. Jak zwykle się zdenerwowała. Zaczęła krzyczeć, że nic ją to nie obchodzi, że ona ma swoje sprawy i nie będzie się zajmować moimi, a pyzatym nie znosi widoku krwi więc nie zamierza go odwiedzać.
Wtedy zrozumiałam, ze ona nie była moją prawdziwą przyjaciółką. Była egoistką, zawsze myślała tylko o sobie. Nie było jej wtedy kiedy najbardziej jej potrzebowałam. Zakończyłam więc tą znajomość. Bałam się reakcji Nataszy, ponieważ jej nie chciałam stracić. Ale Natasza została przy mnie. Była tak samo oburzona i zła na Agatę jak ja. Natasza była ze mną przez całą chorobę ojca, który na szczęście teraz jest już zdrowy. Wtedy dopiero zrozumiałam co oznacza przysłowie „Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”.
"Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie"
Kiedy Michał z Markiem wybierając się do galerii w pewną słoneczną sobotę, rozmawiali o tym, czego potrzebują, nie zdawali sobie z sprawy co dziś im się przydarzy... Wchodząc do wielkiego budynku w głowach mieli plany na zakupy; głownie ich myśli oscylowały wokół asortymentu sportowego, wiec nie zważając na butiki dla pań skierowali się do pierwszego sklepu sportowego. Ruch w owym sklepie był nie mały, ale i tak stwierdzili, że ceny przekraczają najśmielsze oczekiwanie klientów, więc szybko opuścili feralne pomieszczenie i udali się do kolejnego, tym razem nieco tańszego sklepu. W porównaniu do poprzedniego w sklepie nie było wielu kupujących, można by nawet stwierdzić, że duża większość z nich oglądała tylko towar wystawiony na regałach. Marek zauważył jednak osobę, chłopca w jego wieku, z tatuażem na ręce, w iście hip-hopowskim ubraniu. Podejrzliwie przyglądał się ludziom wokół niego, trzymając w dłoniach telefon i pisząc coś "na wyczucie". Potem schował telefon i udał się do wyjścia wyraźnie chowając wzięte z półki piłeczki do ping-ponga. Ekspedient widocznie tego nie zauważył, więc i Marek się tym nie przejął, nawet nie powiedział towarzyszowi o spostrzeżeniu. Jako, że owy sklep był dość dużych rozmiarów i dobrze zaopatrzony, nasi chłopcy postanowili zaopatrzyć się właśnie tam i nie "palętać się jak baby". Kiedy Michał spokojnie wybierał produkty, dokładnie je oglądając, Marek zauważył chłopca, którego miał już "przyjemność" wcześniej złapać na gorącym uczynku. Był teraz jednak w otoczeniu 3 rosłych młodzieńców, o podobnym stylu ubioru, nieco wyższych od złodziejaszka, o bardziej "dorosłych" rysach twarzy. W momencie wejścia "wielkiej" czwórki sklep zaczął się wyludniać... Wtedy Marek zauważył, że przybysze zaopatrzeni są w kije bejsbolowe i podchodzą do sprzedawczyni. Szturchną wtedy zaczytanego Michała i wskazał głową zaistniałą sytuację. Obydwaj stanęli jak wryci, kiedy głos najmniejszego z czwórki donośnie rozniosła się po pomieszczeniu, w którym było tylko 7 osób. Złodziejaszek tym razem groził ekspedientce, zmuszając go jednocześnie do wyciągnięcia pieniędzy. W tym momencie Marek powoli przemieścił się w stronę kija bejsbolowego, który był na ostatnim regale, Michał natomiast schował się głębiej. Bezszelestnie przemieszczając się w stronę kasy Marek ze strachem zaczął mówić do przestępców. Wiedział, że i tak nie ma najmniejszych szans... miał nadzieje, że Michał mu pomoże, że weźmie jakieś narzędzie obronne i wspomoże go. Była jeszcze ekspedientka- dość rosła kobieta, ale i w jej oczach malował się strach i wahanie. Marek zbliżał się do czwórki, z gotowością ataku. Wtedy jeden z nich wyzwał go, uderzając w głowę. Było to tak niespodziewane, że nasz bohater nie zdążył ruszyć swoim narzędziem kiedy leżał nieprzytomny na podłodze. Michał nie wiedział co robić. Postanowił uciec. Wiedział że zdąży, zanim oprawcy zauważą, iż ktoś się zbliża do wyjścia będzie już za drzwiami. Jak zaplanował tak zrobił, przestępcy widzieli go, nie mieli jednak ochoty biec za nim, wiedzieli bowiem, że w sklepie już mają wygrane. To była tylko kwestia czasu, kiedy to ekspedientka da im pieniądze z całkiem dobrze prosperującego sklepu. W tym momencie Marek ocknął się. Nie wiedział co się dzieje, głowa go bolała przeraźliwie, widział jednak co robią przy kasie. Wiedział że i tak bez pogotowia się nie obejdzie- postanowił wycofać się na tył sklepu i zadzwonić po policję. Wykręcił numer policji, a gdy tylko się zgłosiła osoba obsługująca jednym tchem wydusił z siebie adres galerii, nazwę sklepu i sytuację... Więcej nie zdążył- dwóch osiłków dopadło go wijąc kijami w jego już omdlałe ciało... ponownie stracił przytomność.. więcej nie pamiętał... obudził się w szpitalu z mnóstwem bandażu na głowie. W sali był sam, obok niego migotały przyrządy do których by podłączony. Próbował sobie przypomnieć co się wydarzyło... Dlaczego Michała nie było, co mu się stało, co się stało z ekspedientką i co ze sklepem... Chwilę później przyszła pielęgniarka, a widząc go przebudzonego wezwała lekarza, który dokładnie przybliżył mu owy dzień. Okazało się bowiem, że Michał uciekł, a on pomógł złapać notorycznych złodziei, którzy napadali na sklepy w różnych częściach miasta.Zapłacił jednak za to poważnymi obrażeniami, które wymagają długotrwałego leczenia. Zastanawiał się nad egoistycznym charakterem swojego przyjaciela.. przecież gdyby mu pomógł, nie leżał by w takim stanie w szpitalu....
Pozdrawiam, kate66 ;)