Napisz opowiadanie z dialogiem (tylko nie z internetu)
Zgłoś nadużycie!
Eliza patrzyła przez okno na krwawo zachodzące słońce. Zastanawiała się nad ostatnimi wydarzeniami. Ojciec zginął, a mama jest u kresu sił. Brutalna wojna pochłania coraz więcej ofiar. Od Henryka nie miała żadnej wiadomości od pół roku, a tak go prosiła, żeby nie wyjeżdżał. Mężczyźni nigdy nie słuchają dobrych rad. Gdzieś w głębi duszy czuła jednak, że on wciąż żyje, chociaż zdarzały się chwile, kiedy traciła nadzieję. Bardzo się bała. Maj miał być miesiącem ich ślubu a tymczasem już lipiec. A jeśli on nie żyje? Cóż ona pocznie? Pewnie będzie musiała zacząć pracować, przecież po śmierci ojca ktoś musi utrzymać rodzinę. Ona do pracy? Niestety, musi. Przecież Katarzynka jest jeszcze taka malutka. Wpatrując się ciągle w słońce za oknem, zastanawiała nad tym co przyniesie jej nowy, jutrzejszy dzień. Szczęście czy łzy? Rozmyślania przerwało nieśmiałe pukanie. - Proszę. - List do panienki. Właśnie posłaniec przywiózł. Chyba to ważne. – powiedział służący. - Dziękuję. Możesz odejść. Eliza wzięła kopertę do ręki, ale bała się ją otworzyć. Ostatnio wszystkiego się bała. Wydarzyło się zbyt wiele nieszczęść. „Weź się w garść - pomyślała. - To z pewnością dobra wiadomość”. Otworzyła. Charakter pisma poznała od razu. To od niego! A wiec żyje! Na jej twarzy zagościł rzadko ostatnio spotykany uśmiech. „Wraca za trzy miesiące” - ucieszyła się. Nagle spojrzała na datę i zrobiło jej się słabo. List napisano już bardzo dawno temu! Opierając się o stół, żeby nie upaść, przewróciła paterę z owocami. Rozległ się huk, który pozwolił jej oprzytomnieć. Podniosła z podłogi list, który wysunął jej się z ręki. Przeczytała go jeszcze raz. Nie było najmniejszej wątpliwości, jej troski i problemy właśnie się skończyły. Ukochany wraca za kilka dni. Prosi, żeby natychmiast go poślubiła. Ona przecież nie zdąży się przygotować! Co zrobić? Spojrzała ponownie przez okno. Ostatnie promienie słońca oświetliły jej twarz, na której malowała się determinacja i upór. Przypomniała sobie ich wspólne lato na dworze ciotki i jego oświadczyny. Pamiętała każdą sekundę tamtego wieczoru, każde słowo. Wyraz jego twarzy, kiedy się zgodziła. Wszystko było wtedy takie proste. Od tamtego czasu minęły dwa lata. Nie uwierzyłaby wtedy, że wyleje tyle łez. Dlaczego ojciec musiał odejść? Po jej policzkach spłynęły dwie ogromne krople smutku i żalu. Potrzebowała tych łez, żeby zrozumieć, że nie musi się już więcej bać. Henryk wraca i ona musi doprowadzić do tego żeby dzień jego powrotu był najpiękniejszym i rozpoczynającym ich wspólne, nowe życie. Już wiedziała, że zdąży. Z tą myślą odwróciła się od okna i wybiegła, kierując się wprost do pokoju swojej matki. „Ta wiadomość ją uzdrowi” – pomyślała zanim zapukała. Minął rok. Uśmiechnięta Eliza stała przy oknie i wpatrywała się tak samo jak kiedyś w zachodzące słońce. Tym razem z jej postaci promieniowały spokój i radość. Była szczęśliwa. Wracała myślą do dnia swojego ślubu, pięknego, chociaż skromnego. Mama wyzdrowiała. Henryk był cały czas przy niej i obiecał, że już nigdy więcej nie wyruszy na wojnę. Swoją przyszłość widziała w kolorach. Dzisiaj nie zastanawiała się już nad tym, co przyniesie jej nowy dzień. Wiedziała, że będzie to szczęście.
Rozmyślania przerwało nieśmiałe pukanie.
- Proszę.
- List do panienki. Właśnie posłaniec przywiózł. Chyba to ważne. – powiedział służący.
- Dziękuję. Możesz odejść.
Eliza wzięła kopertę do ręki, ale bała się ją otworzyć. Ostatnio wszystkiego się bała. Wydarzyło się zbyt wiele nieszczęść.
„Weź się w garść - pomyślała. - To z pewnością dobra wiadomość”.
Otworzyła. Charakter pisma poznała od razu. To od niego! A wiec żyje! Na jej twarzy zagościł rzadko ostatnio spotykany uśmiech. „Wraca za trzy miesiące” - ucieszyła się. Nagle spojrzała na datę i zrobiło jej się słabo. List napisano już bardzo dawno temu! Opierając się o stół, żeby nie upaść, przewróciła paterę z owocami. Rozległ się huk, który pozwolił jej oprzytomnieć. Podniosła z podłogi list, który wysunął jej się z ręki. Przeczytała go jeszcze raz. Nie było najmniejszej wątpliwości, jej troski i problemy właśnie się skończyły. Ukochany wraca za kilka dni. Prosi, żeby natychmiast go poślubiła. Ona przecież nie zdąży się przygotować! Co zrobić?
Spojrzała ponownie przez okno. Ostatnie promienie słońca oświetliły jej twarz, na której malowała się determinacja i upór. Przypomniała sobie ich wspólne lato na dworze ciotki i jego oświadczyny. Pamiętała każdą sekundę tamtego wieczoru, każde słowo. Wyraz jego twarzy, kiedy się zgodziła. Wszystko było wtedy takie proste. Od tamtego czasu minęły dwa lata. Nie uwierzyłaby wtedy, że wyleje tyle łez. Dlaczego ojciec musiał odejść? Po jej policzkach spłynęły dwie ogromne krople smutku i żalu. Potrzebowała tych łez, żeby zrozumieć, że nie musi się już więcej bać. Henryk wraca i ona musi doprowadzić do tego żeby dzień jego powrotu był najpiękniejszym i rozpoczynającym ich wspólne, nowe życie. Już wiedziała, że zdąży. Z tą myślą odwróciła się od okna i wybiegła, kierując się wprost do pokoju swojej matki.
„Ta wiadomość ją uzdrowi” – pomyślała zanim zapukała.
Minął rok. Uśmiechnięta Eliza stała przy oknie i wpatrywała się tak samo jak kiedyś w zachodzące słońce. Tym razem z jej postaci promieniowały spokój i radość. Była szczęśliwa. Wracała myślą do dnia swojego ślubu, pięknego, chociaż skromnego. Mama wyzdrowiała. Henryk był cały czas przy niej i obiecał, że już nigdy więcej nie wyruszy na wojnę. Swoją przyszłość widziała w kolorach. Dzisiaj nie zastanawiała się już nad tym, co przyniesie jej nowy dzień. Wiedziała, że będzie to szczęście.