Pewnego dnia ja i moja paczka przyjaciół nudziliśmy się w sadzie. Była godzina 1000, więc wpadłam na pomysł abyśmy wybrali się na piknik. Każdy z nas miał rower albo deskorolkę lub rolki. Przygotowaliśmy kanapki, chipsy, żelki, napoje i ruszyliśmy w drogę.
Gdy dotarliśmy na miejsce słońce pięknie świeciło. Chłopcy rozłożyli koc.
- Mogłabym tu mieszkać a wy? Jest nawet jeziorko! I zamek na wzgórzu! Ciekawe czy ktoś tam mieszka? – Byłam rozentuzjazmowana.
- Wziął ktoś strój kąpielowy? Ja mam! – Zapytał się nas Kacper. Miał wyraźną ochotę popływać w jeziorku.
- Jak dobrze nas znasz? – Zapytała Sylwia.
-Oczywiście, że wszyscy mamy. Chyba jesteśmy przygotowani na wszystko. – Zaśmiałam się.
- Ej, a gdzie się przebierzemy? – Zapytała Milena. No faktycznie.
- Za krzakiem! – Powiedziała Natalia. Szybko się przebraliśmy i wskoczyliśmy do wody. Wygłupialiśmy się, co nie miara.
- Ja już z wodzy wychodzę. – Intuicja mówiła mi, że będzie burza. Gdy ja się przebrałam reszta wychodziła z wody.
- Dobra chodźcie zmywamy się. Chmury się zbierają. – Powiedział Filip. Wszyscy zebraliśmy się w 5 minut. Gdy jechaliśmy w stronę naszej wsi mocno się rozpadało.
- się Chodźcie szybko do zamku.- Krzyknęłam. Wszyscy pobiegliśmy do zamku.
Gdy do niego weszliśmy nagle wszystkie światła się zapaliły. Moja intuicja nie chciała mi nic podpowiedzieć. Znajdowaliśmy się w dużym korytarzu z wieloma portretami na ścianach i wielkimi schodami naprzeciwko nas.
- To, co teraz robimy? Trochę tu strasznie. Kaśka masz jakiś pomysł? – Zapytała się Sylwia.
- Oczywiście, że mam! Rozdzielimy się na dwie grupy: Ja, Natalia i Kacper w jednej, a wy w drugiej. Następnie my będziemy sprawdzać górę, a wy parter. Jest godzina 1300. Spotykamy się tu za dwie godziny. A jak coś znajdziemy gwiżdżemy. Zrozumiano? – Opowiedziałam im mój plan. Wszyscy się zgodzili. Specjalnie wybrałam do mnie Kacpra i Natalie, bo oni mnie najbardziej rozumieją, te moje przeczucia.
- Miałaś przeczucie o deszczu? – Zapytał się Kacper.
- O burzy dokładniej. –Powiedziałam to i zagrzmiało.
-To gdzie idziemy?- Zapytała się Natalia.
-W prawo. Mam przeczucie, że po lewej coś znajdziemy. Sprawdzajmy każde drzwi.- Powiedziałam. Ach, ja i te moje przeczucie. I poszliśmy. Wszystkie drzwi były otwarte, a w komnatach nie było nic ciekawego. Postanowiliśmy pójść na lewą stronę. Tam było podobnie. Tylko jedne drzwi były zamknięte.
- Mam gwizdać?- Zapytał się Kacper.
- Jeszcze się pytasz?
- Dobra, już gwiżdżę- i zagwizdał.
Sylwia, Filip i Milena przybiegli do nas w pięć minut.
-, Co jest?- Wysapał Filip.
-Za tymi drzwiami musi coś być- powiedziała Natalia.
-Ale są zamknięte. – Dodałam.
- I tylko, dlatego, że drzwi są zamknięte gwizdaliście?- Zapytała Milena.
- Tak. Dokładniej po to, aby sprawdzić, co jest za nimi, bo inne było otwarte. Może uda się nam je wywarzyć? – Wyjaśniłam.
-Okej. Na trzy? Raz… Dwa… Trzy… - i udało się je wywarzyć.
- Czy tylko mi się wydaje, że jesteśmy w gabinecie jakiegoś stukniętego doktora, co próbuje stworzyć nową formę życia? – Zapytała się Sylwia.
-Moje przeczucia mówią, że nie tu nikogo takiego.- Powiedziałam
- A może być w tej szafce?- Zapytał Filip.
- Nie wiem. – Odpowiedzieliśmy chórem.
- No to, co otwieramy? – Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
- Jasne.
Gdy otworzyliśmy drzwi ukazał nam się śliczny chłopczyk o jaskrawo- czerwonych oczach.
- Radzę wiać! – Krzyknęłam.
-, Dlaczego?
- Może zwariowałam, ale może być nieśmiertelne dziecię, czyli małe dziecko przemienione w wampira. Co potrafi wymordować pół wioski, a skoro ono tu jest to musi być ktoś, kto je stworzył, więc radzę wiać.- Wytłumaczyłam im., Ale za nim skończyłam mówić pojawił się za mną wampir.
- A nie mówiłam? – Mruknęłam.
- Jesteś bardzo inteligenta i intrygująca. Zwłaszcza ta twoja intuicja. Bylibyście świetnymi wampirami. Co na to powiedziecie? – Zapytał się nas wampir.
- Bardzo kusząca oferta, ale może pan poczekać aż skończymy 19 lat? – Zapytałam.
- Oczywiście. A teraz możecie iść. – nadwymiar kulturalny wampir. Wyszliśmy.
To była bardzo dziwna przygoda, ale bardzo nam się to podobało.
Był wiosenny ciepły dzień , szłam z mamą na zakupy . Nie byłam zadowolona z tego powodu ponieważ bolała mnie głowa .
W końcu doszliśmy na rynek . Mama do mnie powiedziała :
- Zaczekaj tu , zaraz wracam .
- Dobrze ...
Po pewnym czasie usiadłam na ławce i patrzyłam jak to ludzie są zabiegani . Rozejrzałam się mamy nigdzie nie było widać . Spojrzałam na trawnik tam coś błyskało . Postanowiłam to podnieść . Okazało się że to tylko zwykła branzoletka . Założyłam ją i momentalnie przestała boleć mnie głowa . Po pięciu minutach mama przyszła i wracaliśmy do domu . Zaczęłam więc rozmowe :
- mamo zobacz co znalazłam
- co takiego ?
- branzoletke
I w tym momencie pokazuje mamie ręke na której znajduje się moja ozdoba .
- ładna
- ale to nie wszystko ta brnzoletka jest magiczna
Mama się lekko uśmiechneła
- nie wierzysz mi ?
- takie rzeczy sie zdarzają tylko w bajkach
- mamo ja już nie oglądam bajek
- no dobrze to udowodnij , ze ta twoja branzoletka potrafi zdziałać cuda
- to co mam zrobić ?
- hmmm....
- wiem !
- co takiego ?
- żeby mi się zmienił kolor lakieru na paznokciach , zgadzasz się ?
- no dobrze już dobrze
Trzymając branzoletkę proszę aby zmienił się kolor moich paznokci . I zdarza się cud . Paznokcie które miałam pomalowane na niebieski kolor zmieniły się na różowe .
- i co mamo , a nie mówiłam ?
- to chyba jakiś cud
- mam zaczarowaną branzoletkę !!
- dobrze , za dużo tych wrażeń jak na dzisiaj , idziemy do domu
- nie aż tak dużo
- oj nie marudź i chodź
- no dobrze już idę
Po powrocie do domu przez dłuższy czas myślałam co ta branzoletka w sobie ma że potrafi zdziałać takie cuda .
Mam nadzieję że pomogłam , liczę na naj :D . Pozdrawiam .
Sekrety ponurego zamku.
Pewnego dnia ja i moja paczka przyjaciół nudziliśmy się w sadzie. Była godzina 1000, więc wpadłam na pomysł abyśmy wybrali się na piknik. Każdy z nas miał rower albo deskorolkę lub rolki. Przygotowaliśmy kanapki, chipsy, żelki, napoje i ruszyliśmy w drogę.
Gdy dotarliśmy na miejsce słońce pięknie świeciło. Chłopcy rozłożyli koc.
- Mogłabym tu mieszkać a wy? Jest nawet jeziorko! I zamek na wzgórzu! Ciekawe czy ktoś tam mieszka? – Byłam rozentuzjazmowana.
- Wziął ktoś strój kąpielowy? Ja mam! – Zapytał się nas Kacper. Miał wyraźną ochotę popływać w jeziorku.
- Jak dobrze nas znasz? – Zapytała Sylwia.
-Oczywiście, że wszyscy mamy. Chyba jesteśmy przygotowani na wszystko. – Zaśmiałam się.
- Ej, a gdzie się przebierzemy? – Zapytała Milena. No faktycznie.
- Za krzakiem! – Powiedziała Natalia. Szybko się przebraliśmy i wskoczyliśmy do wody. Wygłupialiśmy się, co nie miara.
- Ja już z wodzy wychodzę. – Intuicja mówiła mi, że będzie burza. Gdy ja się przebrałam reszta wychodziła z wody.
- Dobra chodźcie zmywamy się. Chmury się zbierają. – Powiedział Filip. Wszyscy zebraliśmy się w 5 minut. Gdy jechaliśmy w stronę naszej wsi mocno się rozpadało.
- się Chodźcie szybko do zamku.- Krzyknęłam. Wszyscy pobiegliśmy do zamku.
Gdy do niego weszliśmy nagle wszystkie światła się zapaliły. Moja intuicja nie chciała mi nic podpowiedzieć. Znajdowaliśmy się w dużym korytarzu z wieloma portretami na ścianach i wielkimi schodami naprzeciwko nas.
- To, co teraz robimy? Trochę tu strasznie. Kaśka masz jakiś pomysł? – Zapytała się Sylwia.
- Oczywiście, że mam! Rozdzielimy się na dwie grupy: Ja, Natalia i Kacper w jednej, a wy w drugiej. Następnie my będziemy sprawdzać górę, a wy parter. Jest godzina 1300. Spotykamy się tu za dwie godziny. A jak coś znajdziemy gwiżdżemy. Zrozumiano? – Opowiedziałam im mój plan. Wszyscy się zgodzili. Specjalnie wybrałam do mnie Kacpra i Natalie, bo oni mnie najbardziej rozumieją, te moje przeczucia.
- Miałaś przeczucie o deszczu? – Zapytał się Kacper.
- O burzy dokładniej. –Powiedziałam to i zagrzmiało.
-To gdzie idziemy?- Zapytała się Natalia.
-W prawo. Mam przeczucie, że po lewej coś znajdziemy. Sprawdzajmy każde drzwi.- Powiedziałam. Ach, ja i te moje przeczucie. I poszliśmy. Wszystkie drzwi były otwarte, a w komnatach nie było nic ciekawego. Postanowiliśmy pójść na lewą stronę. Tam było podobnie. Tylko jedne drzwi były zamknięte.
- Mam gwizdać?- Zapytał się Kacper.
- Jeszcze się pytasz?
- Dobra, już gwiżdżę- i zagwizdał.
Sylwia, Filip i Milena przybiegli do nas w pięć minut.
-, Co jest?- Wysapał Filip.
-Za tymi drzwiami musi coś być- powiedziała Natalia.
-Ale są zamknięte. – Dodałam.
- I tylko, dlatego, że drzwi są zamknięte gwizdaliście?- Zapytała Milena.
- Tak. Dokładniej po to, aby sprawdzić, co jest za nimi, bo inne było otwarte. Może uda się nam je wywarzyć? – Wyjaśniłam.
-Okej. Na trzy? Raz… Dwa… Trzy… - i udało się je wywarzyć.
- Czy tylko mi się wydaje, że jesteśmy w gabinecie jakiegoś stukniętego doktora, co próbuje stworzyć nową formę życia? – Zapytała się Sylwia.
-Moje przeczucia mówią, że nie tu nikogo takiego.- Powiedziałam
- A może być w tej szafce?- Zapytał Filip.
- Nie wiem. – Odpowiedzieliśmy chórem.
- No to, co otwieramy? – Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
- Jasne.
Gdy otworzyliśmy drzwi ukazał nam się śliczny chłopczyk o jaskrawo- czerwonych oczach.
- Radzę wiać! – Krzyknęłam.
-, Dlaczego?
- Może zwariowałam, ale może być nieśmiertelne dziecię, czyli małe dziecko przemienione w wampira. Co potrafi wymordować pół wioski, a skoro ono tu jest to musi być ktoś, kto je stworzył, więc radzę wiać.- Wytłumaczyłam im., Ale za nim skończyłam mówić pojawił się za mną wampir.
- A nie mówiłam? – Mruknęłam.
- Jesteś bardzo inteligenta i intrygująca. Zwłaszcza ta twoja intuicja. Bylibyście świetnymi wampirami. Co na to powiedziecie? – Zapytał się nas wampir.
- Bardzo kusząca oferta, ale może pan poczekać aż skończymy 19 lat? – Zapytałam.
- Oczywiście. A teraz możecie iść. – nadwymiar kulturalny wampir. Wyszliśmy.
To była bardzo dziwna przygoda, ale bardzo nam się to podobało.
"Magiczna branzoletka"
Był wiosenny ciepły dzień , szłam z mamą na zakupy . Nie byłam zadowolona z tego powodu ponieważ bolała mnie głowa .
W końcu doszliśmy na rynek . Mama do mnie powiedziała :
- Zaczekaj tu , zaraz wracam .
- Dobrze ...
Po pewnym czasie usiadłam na ławce i patrzyłam jak to ludzie są zabiegani . Rozejrzałam się mamy nigdzie nie było widać . Spojrzałam na trawnik tam coś błyskało . Postanowiłam to podnieść . Okazało się że to tylko zwykła branzoletka . Założyłam ją i momentalnie przestała boleć mnie głowa . Po pięciu minutach mama przyszła i wracaliśmy do domu . Zaczęłam więc rozmowe :
- mamo zobacz co znalazłam
- co takiego ?
- branzoletke
I w tym momencie pokazuje mamie ręke na której znajduje się moja ozdoba .
- ładna
- ale to nie wszystko ta brnzoletka jest magiczna
Mama się lekko uśmiechneła
- nie wierzysz mi ?
- takie rzeczy sie zdarzają tylko w bajkach
- mamo ja już nie oglądam bajek
- no dobrze to udowodnij , ze ta twoja branzoletka potrafi zdziałać cuda
- to co mam zrobić ?
- hmmm....
- wiem !
- co takiego ?
- żeby mi się zmienił kolor lakieru na paznokciach , zgadzasz się ?
- no dobrze już dobrze
Trzymając branzoletkę proszę aby zmienił się kolor moich paznokci . I zdarza się cud . Paznokcie które miałam pomalowane na niebieski kolor zmieniły się na różowe .
- i co mamo , a nie mówiłam ?
- to chyba jakiś cud
- mam zaczarowaną branzoletkę !!
- dobrze , za dużo tych wrażeń jak na dzisiaj , idziemy do domu
- nie aż tak dużo
- oj nie marudź i chodź
- no dobrze już idę
Po powrocie do domu przez dłuższy czas myślałam co ta branzoletka w sobie ma że potrafi zdziałać takie cuda .
Mam nadzieję że pomogłam , liczę na naj :D . Pozdrawiam .