Agata lubiła chodzić do lasu. Pewnego letniego popołudnia poszła na swoją ulubioną polankę. Były tam piękne stokrotki, maki i fiołki. Wokoło latały bąki,pszczółki i barwne motyle.Położyła się na trawie z zamkniętymi oczami i rozmyślała.,,Ciekawe co by się stało gdyby w chwili gdy otworzę oczy ukaże się tu inna kraina?". Leżała tak jeszcze godzinę. Gdy otworzyła ujrzała tą samą polankę. Nie zdziwiła się , bo mimo ciągłych nadziei w jej życiu nigdy nie działo się nic ciekawego. Postanowiła pójść nad strumyk. Szła i szła. Gdy przechodziła obok wielkiego drzewa potknęła się o coś i upadła , a gdy się rozejrzała spostrzegła, że nie jest tam gdzie wcześniej. Wpadła prosto do dziwnej i ciemnej jaskini. Nagle usłyszała dziwny dźwięk. Poszła w stronę z którego dobiegał. Idąc potykała się o kamienie i nierówności. Wcześniej nie podejrzewała, że ta jaskinia jest taka olbrzymia. Oczy zaczęły jej się przyzwyczajać do ciemności i ze zdziwieniem stwierdziła , że nie jest tu tak strasznie.Na ścianach widniały malowidła przedstawiające dziwne zwierzęta. Tak się na nie zagapiła, że nim się spostrzegła gdy dotarła do źródła dźwięku. Na puchowym dywaniku siedział chłopiec , a w koło niego jakieś dziesięć może jedenaście psów. Rozmawiał z nimi po cichu i głaskał po pyskach. -Kim jesteś?-spytała Agata -Mam na imię Marcin-odpowiedział nie zwracając większej uwagi na dziewczynę -Ja jestem Agata. Co tutaj robisz? -Opiekuję się psami.Mój tata nie pozwala mi ich trzymać w domu dlatego przychodzę z nimi tutaj. -Marcin co ty tutaj robisz?!-usłyszeli nagle wściekły krzyk -To mój tata -szepnął chłopak i szybko schował wszystkie psy -To twoja dziewczyna?-zapytał gdy ujrzał Agatę -Nie dopiero co się poznaliśmy -Tak czy siak marsz do domu! Odtąd spotykali się codziennie i przychodzili do jaskini i ta przyjaźń zawarta w niesamowitych okolicznościach przetrwała jeszcze długie lata.
Agata lubiła chodzić do lasu. Pewnego letniego popołudnia poszła na swoją ulubioną polankę. Były tam piękne stokrotki, maki i fiołki. Wokoło latały bąki,pszczółki i barwne motyle.Położyła się na trawie z zamkniętymi oczami i rozmyślała.,,Ciekawe co by się stało gdyby w chwili gdy otworzę oczy ukaże się tu inna kraina?". Leżała tak jeszcze godzinę. Gdy otworzyła ujrzała tą samą polankę. Nie zdziwiła się , bo mimo ciągłych nadziei w jej życiu nigdy nie działo się nic ciekawego. Postanowiła pójść nad strumyk. Szła i szła. Gdy przechodziła obok wielkiego drzewa potknęła się o coś i upadła , a gdy się rozejrzała spostrzegła, że nie jest tam gdzie wcześniej. Wpadła prosto do dziwnej i ciemnej jaskini. Nagle usłyszała dziwny dźwięk. Poszła w stronę z którego dobiegał. Idąc potykała się o kamienie i nierówności. Wcześniej nie podejrzewała, że ta jaskinia jest taka olbrzymia. Oczy zaczęły jej się przyzwyczajać do ciemności i ze zdziwieniem stwierdziła , że nie jest tu tak strasznie.Na ścianach widniały malowidła przedstawiające dziwne zwierzęta. Tak się na nie zagapiła, że nim się spostrzegła gdy dotarła do źródła dźwięku. Na puchowym dywaniku siedział chłopiec , a w koło niego jakieś dziesięć może jedenaście psów. Rozmawiał z nimi po cichu i głaskał po pyskach.
-Kim jesteś?-spytała Agata
-Mam na imię Marcin-odpowiedział nie zwracając większej uwagi na dziewczynę
-Ja jestem Agata. Co tutaj robisz?
-Opiekuję się psami.Mój tata nie pozwala mi ich trzymać w domu dlatego przychodzę z nimi tutaj.
-Marcin co ty tutaj robisz?!-usłyszeli nagle wściekły krzyk
-To mój tata -szepnął chłopak i szybko schował wszystkie psy
-To twoja dziewczyna?-zapytał gdy ujrzał Agatę
-Nie dopiero co się poznaliśmy
-Tak czy siak marsz do domu!
Odtąd spotykali się codziennie i przychodzili do jaskini i ta przyjaźń zawarta w niesamowitych okolicznościach przetrwała jeszcze długie lata.