Napisz opowiadanie z dialogiem na temat : "Historia pewnej przyjaźni" 1 str A4 ;DD plosem ;)) ;PP i dzięki ;D
adixxx9
Historia pewnej przyjaźni... Każdy z nas jest Aniołem z jednym skrzydłem. Żeby latać potrzebujemy drugiej osoby. Osobą, dzięki której unosimy się nad ziemią jest z pewnością przyjaciel. Najczęściej jest to bardzo bliska nam osoba, przed którą nie mamy tajemnic. Bo kto jak nie przyjaciel pomoże nam w potrzebie? Wywoła uśmiech na twarzy w smutku? Rozbawi do łez? Za przyjaciela uważamy kogoś z kim się świetnie dogadujemy, kogoś kto ma podobną wrażliwośc, podobny system wartości, kogoś kto potrafi słuchać, kogoś kto nadaje na tych samych falach. Często mówi się o prawdziwej przyjaźni.Przyjaźni az do grobowej deski. Mawiają nawet, że "przyjaźń silniejsza jest i trwalsza niż miłość"...
Ale koniec ze stereotypami, sztywnymi regułkami bo przecież życie wymyka się z wszelkich ram i nie podlaga regułom. Przejdźmy do konkretów.
Moja przyjaciółka. Jedna z najwspanialszych osób które udało mi się spotkać. Znamy się od życia plodowego. Zawsze nierozłaczny duet Justyna i Marietta. Od dzieciństwa- zawsze rezem. Kiedy byłyśmy młodsze kupowałyśmy te same ubrania, buty, czapki. Zawsze podobali nam sie ci sami faceci, ale nigdy nie było o nich kłótni. Tyle lat wspólnie przeżytych, tyle smutków, radości. Można by wiele na ten temat pisać... Tyle wspólnych wspomnień.
I co? Rozleciało się w drobny mak. Poleciało jak stało na łeb i szyję. Tak jak piękny, drogi wazon który był zawsze pełen wody i pięknych kwiatów. Teraz leżący w kawałkach. I to w ile? Zaledwie jeden dzień. Ot tak. Poprostu. Śmieszne. A raczej tragiczne.
A może to wcale nie była przyjaźń? Może to było przywiązanie? Może złuda?Jak bańka mydlana która nagle pękła... Skończyło się. Ale pogodziłam się z tym. Chociaż... Może nie pogodziłam. Może nie chce w to do końca uwierzyć. Może jeszcze mam nadzieję, że wazon da się skleić? Sama nie wiem.
Ale czy przyjacielem może być ktoś kto nie potrafi się dla nas ani trochę poświęcić? I nie mowa tu o wielkim poświęceniu jak rezygnacja z marzeń, planów czy oddaniu narządu. Mowa o zwykłych, codziennych, prozaicznych poświęceniach. Takich, które dla przyjaciół są zupełnie normalne i oczywiste... No właśnie. Przyjaźń z poświęceniem idą w parze. Widocznie tak nie było w tym wypadku. Ja nie mam sobie nic do zarzucenia. Ale to w tej chwili bez znaczenia.
Każdy z nas jest Aniołem z jednym skrzydłem. Żeby latać potrzebujemy drugiej osoby. Osobą, dzięki której unosimy się nad ziemią jest z pewnością przyjaciel. Najczęściej jest to bardzo bliska nam osoba, przed którą nie mamy tajemnic. Bo kto jak nie przyjaciel pomoże nam w potrzebie? Wywoła uśmiech na twarzy w smutku? Rozbawi do łez? Za przyjaciela uważamy kogoś z kim się świetnie dogadujemy, kogoś kto ma podobną wrażliwośc, podobny system wartości, kogoś kto potrafi słuchać, kogoś kto nadaje na tych samych falach. Często mówi się o prawdziwej przyjaźni.Przyjaźni az do grobowej deski. Mawiają nawet, że "przyjaźń silniejsza jest i trwalsza niż miłość"...
Ale koniec ze stereotypami, sztywnymi regułkami bo przecież życie wymyka się z wszelkich ram i nie podlaga regułom. Przejdźmy do konkretów.
Moja przyjaciółka. Jedna z najwspanialszych osób które udało mi się spotkać. Znamy się od życia plodowego. Zawsze nierozłaczny duet Justyna i Marietta. Od dzieciństwa- zawsze rezem. Kiedy byłyśmy młodsze kupowałyśmy te same ubrania, buty, czapki. Zawsze podobali nam sie ci sami faceci, ale nigdy nie było o nich kłótni. Tyle lat wspólnie przeżytych, tyle smutków, radości. Można by wiele na ten temat pisać... Tyle wspólnych wspomnień.
I co? Rozleciało się w drobny mak. Poleciało jak stało na łeb i szyję. Tak jak piękny, drogi wazon który był zawsze pełen wody i pięknych kwiatów. Teraz leżący w kawałkach. I to w ile? Zaledwie jeden dzień. Ot tak. Poprostu. Śmieszne. A raczej tragiczne.
A może to wcale nie była przyjaźń? Może to było przywiązanie? Może złuda?Jak bańka mydlana która nagle pękła... Skończyło się. Ale pogodziłam się z tym. Chociaż... Może nie pogodziłam. Może nie chce w to do końca uwierzyć. Może jeszcze mam nadzieję, że wazon da się skleić? Sama nie wiem.
Ale czy przyjacielem może być ktoś kto nie potrafi się dla nas ani trochę poświęcić? I nie mowa tu o wielkim poświęceniu jak rezygnacja z marzeń, planów czy oddaniu narządu. Mowa o zwykłych, codziennych, prozaicznych poświęceniach. Takich, które dla przyjaciół są zupełnie normalne i oczywiste... No właśnie. Przyjaźń z poświęceniem idą w parze. Widocznie tak nie było w tym wypadku. Ja nie mam sobie nic do zarzucenia. Ale to w tej chwili bez znaczenia.
...3 miesiąc milczenia...