napisz opowiadanie z dialogiem ania z zielonego wzgórza
Zgłoś nadużycie!
Moje spotkanie z Anią Siedziałyśmy w sadzie. Był już wieczór. Wiatr lekko kołysał gałęzie drzew, a z ogródka płynął ku nam zapach kwiatów. Szczególnie intensywnie wyróżniała się woń mięty. Nad nami migotały gwiazdy otaczające księżyc w pełni. -Aniu, kolacja gotowa. Zapraszam dziewczynki, bo gorąca czekolada wystygnie- zawołała Maryla z kuchni. -Chodź, Mariolka, bo Maryla może się gniewać, że lekceważymy jej wysiłki- powiedziała Ania. -Już idziemy-dała znać opiekunce. O dziewiątej rano zjawiłam się na Zielonym Wzgórzu. Wygląd dworku był wspaniały. Dom stał w środku kwitnących drzew jabłoni i wiśni. Poza ogrodem rozciągały się zielone łany łąk okraszone różową koniczyną. A najbardziej zachwyciłam się brzozowym gaikiem i szemrzącym cichutko strumykiem. -Dzień dobry-powiedziałam i przedstawiłam się- jestem Mariola. Przybyłam tu na zaproszenie ani. Czy może jest w domu?- zapytałam. -Ach to ty! Witaj, Ania już na ciebie czeka. Zapraszam do środka-zaproponowała starszy pan. A więc tak wygląda Mateusz-domyśliłam się. Po przywitaniu zjedliśmy pyszne śniadania autorstwa Maryli Cuthbert. Ania oprowadziła mnie po całym domu. Potem kazała mi zamknąć oczy i powtarzać za sobą: „Dobry Boże, dziękuję ci za Jezioro Lśniących Wód, za Baią Drogę Rozkoszy, za Jutrzenkę i za mojego gościa-Mariolkę.”Powtarzałam za nią jak mantrę. Będąc na spacerze, Ania dziękowała Bogu za spotykanych znajomych, a ja musiałam za nią powtarzać. Była to taka jej nowa atrakcja. Zabawa, którą wymyśliła specjalnie dla mnie, abym nie nudziła się podczas wizyty u niej. Jej sąsiedzi nie byli wcale zdziwieni, w przeciwieństwie do mnie, bo przywykli już do szaleństw rudowłosej dziewczynki. Ania imponowała mi bardzo . Zadziwiała mnie. „Skąd ma tyle energii i pomysłów”- zastanawiałam siew duchu.”Z nią na pewno nie można się nudzić”- myślałam dalej. Taka zabawa trwała cały dzień. Zwiedziłyśmy prawie całe Avonlea, odwiedzając znajomych panny Shirely. Wróciłyśmy już po zapadnięciu zmroku, usiadłyśmy w ogrodzie i przeżywały dzisiejsze przygody, gdy zawołała nas Maryla… Właśnie leżę w łóżku, w pokoiku Ani i zastanawiam się, co nowego spotka mnie jutro. Panna Shirley powiedziała, że nie wyjadę dopóki nie poznam wszystkich atrakcji Avonlea.
Siedziałyśmy w sadzie. Był już wieczór. Wiatr lekko kołysał gałęzie drzew, a z ogródka płynął ku nam zapach kwiatów. Szczególnie intensywnie wyróżniała się woń mięty. Nad nami migotały gwiazdy otaczające księżyc w pełni. -Aniu, kolacja gotowa. Zapraszam dziewczynki, bo gorąca czekolada wystygnie- zawołała Maryla z kuchni. -Chodź, Mariolka, bo Maryla może się gniewać, że lekceważymy jej wysiłki- powiedziała Ania. -Już idziemy-dała znać opiekunce.
O dziewiątej rano zjawiłam się na Zielonym Wzgórzu. Wygląd dworku był wspaniały. Dom stał w środku kwitnących drzew jabłoni i wiśni. Poza ogrodem rozciągały się zielone łany łąk okraszone różową koniczyną. A najbardziej zachwyciłam się brzozowym gaikiem i szemrzącym cichutko strumykiem. -Dzień dobry-powiedziałam i przedstawiłam się- jestem Mariola. Przybyłam tu na zaproszenie ani. Czy może jest w domu?- zapytałam. -Ach to ty! Witaj, Ania już na ciebie czeka. Zapraszam do środka-zaproponowała starszy pan.
A więc tak wygląda Mateusz-domyśliłam się.
Po przywitaniu zjedliśmy pyszne śniadania autorstwa Maryli Cuthbert. Ania oprowadziła mnie po całym domu. Potem kazała mi zamknąć oczy i powtarzać za sobą: „Dobry Boże, dziękuję ci za Jezioro Lśniących Wód, za Baią Drogę Rozkoszy, za Jutrzenkę i za mojego gościa-Mariolkę.”Powtarzałam za nią jak mantrę. Będąc na spacerze, Ania dziękowała Bogu za spotykanych znajomych, a ja musiałam za nią powtarzać. Była to taka jej nowa atrakcja. Zabawa, którą wymyśliła specjalnie dla mnie, abym nie nudziła się podczas wizyty u niej. Jej sąsiedzi nie byli wcale zdziwieni, w przeciwieństwie do mnie, bo przywykli już do szaleństw rudowłosej dziewczynki. Ania imponowała mi bardzo . Zadziwiała mnie. „Skąd ma tyle energii i pomysłów”- zastanawiałam siew duchu.”Z nią na pewno nie można się nudzić”- myślałam dalej. Taka zabawa trwała cały dzień. Zwiedziłyśmy prawie całe Avonlea, odwiedzając znajomych panny Shirely. Wróciłyśmy już po zapadnięciu zmroku, usiadłyśmy w ogrodzie i przeżywały dzisiejsze przygody, gdy zawołała nas Maryla… Właśnie leżę w łóżku, w pokoiku Ani i zastanawiam się, co nowego spotka mnie jutro. Panna Shirley powiedziała, że nie wyjadę dopóki nie poznam wszystkich atrakcji Avonlea.