Napisz opowiadanie w którym przedstawisz znaną sobie historię potwierdzającą prawdziwość przysłowia : " Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło " .
emilka2232
Weronikę obudził krzyk mamy: "Czas do szkoły!" Zwlokła się powoli z łóżka i poszła do kuchni. Zdecydowała, iż na śniadanie usmaży sobie jajecznicę. Wyjmując jajka z lodówki, jedno rozbiła. Nie mogła już liczyć na pomoc mamy, bo ta wyszła do pracy. Nie dość, że była spóźniona, to musiała umyć jeszcze podłogę po tymże jajku. Szybciutko posprzątała i pobiegła do szkoły. Przyszła w połowie pierwszej lekcji i dowiedziała się, że klasa właśnie pisze niezapowiedzianą kartkówkę, do której po pierwsze ona się nie uczyła, a po drugie musiała ją napisać w niecałe 5 minut, gdyż przyszła spóźniona. Usiadła zrezygnowana w ławce, obok swojej koleżanki Oli, po czym napisała jakieś bzdury i oddała kartkę pani. Po skończonych lekcjach, wróciła do domu, usiadła w fotelu i na reszcie odetchnęła, po tak ciężkim dniu. I nagle:"dryń, dryń", dzwoniła mama. Weronika odebrała i od razu jej chwila "błogości" prysnęła. -Co ty sobie myślisz? Żeby dzowniła do mnie twoja wychowawczyni i uskarżała się na Ciebie? Na Twoje oceny? Nie odebrałaś Kaśki z przedszkola. Porozmawiamy sobie w domu. Po czym mama rozłączyła się, a Werka na złamanie karku pognała do przedszkola, po młodszą siostrę. Odprowadzając ją do domu, spotkała Kubę swojego kolegę z klasy, z którym chciała się zaprzyjaźnić lecz niestety nie wychodziło jej to. Kuba zaproponował jej spotkanie kolejnego dnia, a Weronika oczywiście bez wahania się zgodziła. Wróciła do domu, padła na łóżko, ale uśmiechnęła się do siebie i dziarsko powiedziała, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Przyszła w połowie pierwszej lekcji i dowiedziała się, że klasa właśnie pisze niezapowiedzianą kartkówkę, do której po pierwsze ona się nie uczyła, a po drugie musiała ją napisać w niecałe 5 minut, gdyż przyszła spóźniona. Usiadła zrezygnowana w ławce, obok swojej koleżanki Oli, po czym napisała jakieś bzdury i oddała kartkę pani.
Po skończonych lekcjach, wróciła do domu, usiadła w fotelu i na reszcie odetchnęła, po tak ciężkim dniu. I nagle:"dryń, dryń", dzwoniła mama. Weronika odebrała i od razu jej chwila "błogości" prysnęła.
-Co ty sobie myślisz? Żeby dzowniła do mnie twoja wychowawczyni i uskarżała się na Ciebie? Na Twoje oceny? Nie odebrałaś Kaśki z przedszkola. Porozmawiamy sobie w domu.
Po czym mama rozłączyła się, a Werka na złamanie karku pognała do przedszkola, po młodszą siostrę.
Odprowadzając ją do domu, spotkała Kubę swojego kolegę z klasy, z którym chciała się zaprzyjaźnić lecz niestety nie wychodziło jej to. Kuba zaproponował jej spotkanie kolejnego dnia, a Weronika oczywiście bez wahania się zgodziła.
Wróciła do domu, padła na łóżko, ale uśmiechnęła się do siebie i dziarsko powiedziała, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.