Pewnego dnia Urszulka Kochanowska obudziła się wczesnym rankiem .Słońce wkradało się zza okna do pokoju . Szykował się piękny dzień. Ula wstała z łóżka i nałożyła swoją ulubioną różową sukienkę . Uczesała włosy i zbiegła na śniadanie. Wdrapała się tacie na kolana i dała mu buziaka na dzień dobry , po czym wzięła swój ulubiony talerzyk i nałożyła na niego jedzenie . Zaczęła rozmawiać z tatą - Janem Kochanowskim o tym ,co jej się w nocy przyśniło . Był to przepiękny sen , w którym Urszulka znajdowała się w cudownej krainie pełnej kwiatów i zaczarowanych motyli . Ulę poniosła wyobraźnia, miała rozmarzony wyraz twarzy. W tym czasie mama zawołała ją na dwór. Ula ubrała buciki i wybiegła na zewnątrz . Było bardzo ciepło, środek lata dawał się we znaki . Ula pobiegła na łąkę i zaczęła zbierać kwiatki . Potem uplotła piękny wianek, który nałożyła sobie na główkę. Zobaczyła motyla i biegła zanim śpiewając wymyśloną na poczekaniu piosenkę Czas mijał jej beztrosko i szybko , mama zawołała Urszulkę na obiad . Po posiłku Ula wybrała się z rodzicami na spacer do pobliskiego lasu . Tam z mamą i tatą układali nowe wiersze . Ula dawała tacie pomysły, które on bardzo chętnie realizował . Gdy się ściemniło, rodzina postanowiła wracać do domu. Ula dreptała obok taty, śmiejąc się i podśpiewując . Po powrocie mama ułożyła ją do snu a tatuś opowiedział piękną bajkę na dobranoc . Ula zasnęła z uśmiechem na ustach ..
ziewczynka wstała z łóżka i po cichu wymknęła się z domu. Idąc ścieżką, rozglądała się na wszystkie strony. Gdy dotarła do ogrodu, usiadła na ławeczce pod wielką, rozłożystą lipą. Jej listki poruszane porannym wiatrem kołysały się we wszystkie strony i wydawały piękny szmer. Rozbudzone ptaki świergotały swój codzienny koncert. Mała Urszulka wpatrywała się w nie otwierając ustka z zachwtu. Po chwili poczęła wymyślać cudowne rymowanki. Zachwycił się nimi ojciec, który przechodząc obok, usłyszał głos kochanej córki. Przysiadł do niej i razem zapatrzyli się w jasnoniebieskie niebo usłane białymi, puchowymi chmurkami. Gdy tak dumali wtuleni w siebie, zjawiła się matka Urszuli. Poinformowała ich, że za kilka minut będzie obiad i wróciła do domu. Ojciec i córka niechętnie ruszyli za nią. Śmiali sie przy tym głośno, ponieważ Orszulka wymyślała zabawne wierszyki. Dotarli do domu, a zanim zasiedli do suto zastawionego stołu, zmówili modlitwę. Po obiedzie wszyscy zajęli się swoimi sprawami. Dziewczynka nie wadzac nikomu, zaszyła się w swym malutkim pokoiku. Tam bawiła się swoimi laleczkami, które zrobiła razem z mamą.
Pewnego dnia Urszulka Kochanowska obudziła się wczesnym rankiem .Słońce wkradało się zza okna do pokoju . Szykował się piękny dzień. Ula wstała z łóżka i nałożyła swoją ulubioną różową sukienkę . Uczesała włosy i zbiegła na śniadanie. Wdrapała się tacie na kolana i dała mu buziaka na dzień dobry , po czym wzięła swój ulubiony talerzyk i nałożyła na niego jedzenie . Zaczęła rozmawiać z tatą - Janem Kochanowskim o tym ,co jej się w nocy przyśniło . Był to przepiękny sen , w którym Urszulka znajdowała się w cudownej krainie pełnej kwiatów i zaczarowanych motyli . Ulę poniosła wyobraźnia, miała rozmarzony wyraz twarzy. W tym czasie mama zawołała ją na dwór. Ula ubrała buciki i wybiegła na zewnątrz . Było bardzo ciepło, środek lata dawał się we znaki . Ula pobiegła na łąkę i zaczęła zbierać kwiatki . Potem uplotła piękny wianek, który nałożyła sobie na główkę. Zobaczyła motyla i biegła zanim śpiewając wymyśloną na poczekaniu piosenkę Czas mijał jej beztrosko i szybko , mama zawołała Urszulkę na obiad . Po posiłku Ula wybrała się z rodzicami na spacer do pobliskiego lasu . Tam z mamą i tatą układali nowe wiersze . Ula dawała tacie pomysły, które on bardzo chętnie realizował . Gdy się ściemniło, rodzina postanowiła wracać do domu. Ula dreptała obok taty, śmiejąc się i podśpiewując . Po powrocie mama ułożyła ją do snu a tatuś opowiedział piękną bajkę na dobranoc . Ula zasnęła z uśmiechem na ustach ..
ziewczynka wstała z łóżka i po cichu wymknęła się z domu. Idąc ścieżką, rozglądała się na wszystkie strony. Gdy dotarła do ogrodu, usiadła na ławeczce pod wielką, rozłożystą lipą. Jej listki poruszane porannym wiatrem kołysały się we wszystkie strony i wydawały piękny szmer. Rozbudzone ptaki świergotały swój codzienny koncert. Mała Urszulka wpatrywała się w nie otwierając ustka z zachwtu. Po chwili poczęła wymyślać cudowne rymowanki. Zachwycił się nimi ojciec, który przechodząc obok, usłyszał głos kochanej córki. Przysiadł do niej i razem zapatrzyli się w jasnoniebieskie niebo usłane białymi, puchowymi chmurkami. Gdy tak dumali wtuleni w siebie, zjawiła się matka Urszuli. Poinformowała ich, że za kilka minut będzie obiad i wróciła do domu. Ojciec i córka niechętnie ruszyli za nią. Śmiali sie przy tym głośno, ponieważ Orszulka wymyślała zabawne wierszyki. Dotarli do domu, a zanim zasiedli do suto zastawionego stołu, zmówili modlitwę. Po obiedzie wszyscy zajęli się swoimi sprawami. Dziewczynka nie wadzac nikomu, zaszyła się w swym malutkim pokoiku. Tam bawiła się swoimi laleczkami, które zrobiła razem z mamą.