MałyGłód
Opowiem, wam co wydarzyło mi się całkiem niedawno. Był to poranek jak wszystkie inne, wstałem, zjadłem śniadanie i umyłem zęby. Popatrzyłem za okno. Pogoda była, taka jaka zawsze jest na zimę. Ubrałem się, na "cebulę" i wyszedłem zjeżdżać na nartach. Poszedłem do szopy, w poszukiwaniu kijów. Zobaczyłem, że ten budynek był o wiele większy, niż zawsze, więc poszedłem w głąb. Strasznie się bałem, ale nabrałem ducha w siebie. W pewnym momencie popatrzyłem na stronę prawą, były tam zdjęcia z XVIII wieku, poustawiane w jednym rządku, musiała być to rodzina szlachciców, gdyż pod obrazem były lata takie jak: 1719-1726, 1745-1748. Jednak brakowało jednego portretu, postawiłem krok dalej i spadłem w jakiś dół. Był tam statek, więc wszedłem na drap i poszedłem w głąb. Usłyszałem śmiech, jakby ducha i spadłem do wody, była bardzo zimna. Okazało się, że statek był bardzo kruchy i spadłem na sam dół, więc szybko się pozbierałem. 'Tu twoje imię' wstawaj, bo spóźnij się do szkoły - usłyszałem, a zaraz po tym zobaczyłem, że jestem w łóżku a to wszystko było snem. popatrzyłem na zegarek, była 7:37.
0 votes Thanks 1
pomocna179
Ostatniego lata kiedy byłem nad morzem razem z przyjaciółmi postanowiliśmy wybrać się na wycieczkę rowerową, aby pozwiedzać trochę miasto. Mieliśmy szczęście, bo pogoda była piękna. Już nad samym razen ubraliśmy się w lekkie bluzki i ruszyliśmy w trasę. Podróż zapowiadała się fantastycznie - piękne krajobrazy, niebo bez żadnych chmur, lekii wietrzyk, który przyjemnie wiał nam w plecy, a do tego w towarzystwie najlepszych przyjaciół. Przejechaliśmy wiele kilometrów i byliśmy już tak zmęczeni, że stwierdziliśmy, że czas już odpoocząć, a że byliśmy już prawie w centrum miasta, postanowiliśmy również pooglądać wystawy. NIe mogliśmy się oderwać - wystawy pięknych muszli, bursztynów, wokół ludzie idący na plażę - aż chciało się żyć! Wstąpiliśmy do pobliskiej kawiarni i zamówiliśmy napoje oraz lody. Chwilę posiedzieliśmy jeszcze, a kiedy wyszliśmy natrafiliśmy na supermarket. Jako, że w naszym domku kończyło się już jedzenie zrobiliśmy jeszcze zakupy. Jednak wszystko to musiało trwać bardzo długo, bo kiedy wyszliśmy ze sklepu okazało się, że jest już bardzo późno i wcale nie tak ciepło. Szybko wskoczyliśmy na rowery i czym orędzej ruszyliśmy w drogę powrotną, jednak wiedzieliśmy, że jest ona bardzo długa. Pędziliśmy ile sił w nogach, aż tu nagle rozpętała się wichura. Jak można się było spodziewać zaraz aczął paać deszcz i zaczęła się straszna burza. Byliśmy w środku lasu i z przeażenia nie mogliśmy tak szybko pedałować. Kiedy w końcu dotarliśmy cali przemarźnięci i przemoczeni do domu, zrobiliśmy sobie gorącą czekoladę i ogrzaliśmy się przy kominku. Tak, to była jedna z moim największych przygód tamtego lata!! Mam nadzieję, że może być! Pozdro!:-)
Był to poranek jak wszystkie inne, wstałem, zjadłem śniadanie i umyłem zęby. Popatrzyłem za okno. Pogoda była, taka jaka zawsze jest na zimę. Ubrałem się, na "cebulę" i wyszedłem zjeżdżać na nartach. Poszedłem do szopy, w poszukiwaniu kijów. Zobaczyłem, że ten budynek był o wiele większy, niż zawsze, więc poszedłem w głąb. Strasznie się bałem, ale nabrałem ducha w siebie. W pewnym momencie popatrzyłem na stronę prawą, były tam zdjęcia z XVIII wieku, poustawiane w jednym rządku, musiała być to rodzina szlachciców, gdyż pod obrazem były lata takie jak: 1719-1726, 1745-1748. Jednak brakowało jednego portretu, postawiłem krok dalej i spadłem w jakiś dół. Był tam statek, więc wszedłem na drap i poszedłem w głąb. Usłyszałem śmiech, jakby ducha i spadłem do wody, była bardzo zimna. Okazało się, że statek był bardzo kruchy i spadłem na sam dół, więc szybko się pozbierałem.
'Tu twoje imię' wstawaj, bo spóźnij się do szkoły - usłyszałem, a zaraz po tym zobaczyłem, że jestem w łóżku a to wszystko było snem. popatrzyłem na zegarek, była 7:37.
Mam nadzieję, że może być! Pozdro!:-)