Pewnego dnia idąc drogą spotkałen dziwnie ubranego Pana. Ubrany był cały na czerwono i mial długą brodę.
Trochę się go bałam, ale przeszedłem obok niego obojętnie.
On jednak zaczepił mnie i powiedział:
- Dzień Dobry.Mógłbym ci jakoś pomóc ?
- Nie, serdecznie dziękuję. Mam rodziców, nie potrzebuję pomocy- odpowiedziałem
- Dostałaś od życia bardzo dużo- powiedział. Daj to samo innym.
Powiedziawszy to odszedł. Podszedł do domu najbiedniejszych ludzi w okolicy, wszedł na dach i rzucił dużo upominków przez komin. Chodził przez cały wieczór roznosząc upominki. Głodny, zmarznięty, samotny. Najpiękniejszy dzień w roku spędził sam, poświęcając się i pomagając innym. Św Mokołaj to bardzo dobry człowiek.
Jechał sobie Sw. Mikoła saniami zaprzężonymi w rudolfa. Jeżdzili tak soobie i rozrzucali prezenty. Nagle stało się coś dziwnego. Rudolf zatrzymał się ,
Okazało się że jego nos przestał świecić i niewiedzieli gdzie mają jechać. Mikołaj bardzo posmutniał, wiedział, że dzieci nie dostanął prezentów. Gdy tak siedzieli już od dwóch godz z Rudolfem, nagle coś się zaświeciło. Oto pojawił się pewny mężczyznaz narzędziami. Ofiarował swą pomoc i naparawił Rudolfowi nos, teraz mogli już lecieć.
Mikołaj w nagrodę wręczył mężczyżnie wielki prezent i zabrał na przejażdżkę saniami. Wszyscy dostali prezenty i byli szczężliwi.
Pewnego dnia idąc drogą spotkałen dziwnie ubranego Pana. Ubrany był cały na czerwono i mial długą brodę.
Trochę się go bałam, ale przeszedłem obok niego obojętnie.
On jednak zaczepił mnie i powiedział:
- Dzień Dobry.Mógłbym ci jakoś pomóc ?
- Nie, serdecznie dziękuję. Mam rodziców, nie potrzebuję pomocy- odpowiedziałem
- Dostałaś od życia bardzo dużo- powiedział. Daj to samo innym.
Powiedziawszy to odszedł. Podszedł do domu najbiedniejszych ludzi w okolicy, wszedł na dach i rzucił dużo upominków przez komin. Chodził przez cały wieczór roznosząc upominki. Głodny, zmarznięty, samotny. Najpiękniejszy dzień w roku spędził sam, poświęcając się i pomagając innym. Św Mokołaj to bardzo dobry człowiek.
Jechał sobie Sw. Mikoła saniami zaprzężonymi w rudolfa. Jeżdzili tak soobie i rozrzucali prezenty. Nagle stało się coś dziwnego. Rudolf zatrzymał się ,
Okazało się że jego nos przestał świecić i niewiedzieli gdzie mają jechać. Mikołaj bardzo posmutniał, wiedział, że dzieci nie dostanął prezentów. Gdy tak siedzieli już od dwóch godz z Rudolfem, nagle coś się zaświeciło. Oto pojawił się pewny mężczyznaz narzędziami. Ofiarował swą pomoc i naparawił Rudolfowi nos, teraz mogli już lecieć.
Mikołaj w nagrodę wręczył mężczyżnie wielki prezent i zabrał na przejażdżkę saniami. Wszyscy dostali prezenty i byli szczężliwi.