Pewnego razu, gdy wracałem/am od kolegi, szłam/em ciemną ulicą. Odrazu zauważyłem/am, że coś jest nie tak. W pewnej chwili zobaczyłem/am za sobą latająca pół metra nad ziemią, białą postać. Był to duch i nie był on przyjaźnie nastawiony. Zacząłem/am uciekać lecz on mnie złapał, wyfrunął ze mną na najwyższy wieżowiec w mieście i oznajmił, że jest duchem mojego pradziadka, który walczył w czasie II wojny światowej. Powiedział także, że nie chciał mnie, przestraszyć lecz poznać najmłodszą cześć swojej rodziny, dziwnie się poczułem/am gdy odstawił mnie na ziemię i zniknął w murach kościoła.
Był to piękny, letni dzień, taki sam jak każdy. Gdy wstałam jeszcze nie wiedziałam, że ten dzień zapamiętam bardzo długo. Po umyciu się i zjedzeniu śniadania postanowiłam wybrać się na długi spacer, ponieważ była piękna pogoda. Szłam długo aż zauważyłam, że nie poznaję miejsca, w którym się znalazłam. Nie przestraszyłam się, bo lubię poznawać nową okolicę. Rozejrzałam się w poszukiwaniu ciekawego obiektu do zwiedzenia. Mój wzrok zatrzymał się na jakichś starych ruinach. Podeszłam bliżej, obeszłam je dookoła i stwierdziłam, że to kiedyś musiał być jakiś pałacyk. Po krótkim namyśle weszłam do środka. Chodziłam, przyglądałam się wnętrzu budynku ale cały czas miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Przeszedł mnie zimny dreszcz gdy usłyszałam za sobą kroki, jednak kiedy się obejrzałam nikogo za mną nie było. Zdecydowałam, że czas wracać do domu, ale coś mnie zatrzymało. Zobaczyłam jakąś postać na końcu korytarza. Strach sparaliżował wszystkie moje mięśnie. Nie mogłam się ruszyć. Wtedy istota przemówiła do mnie: - Co tu robisz? - Ja tylko zwiedzam. Czy jesteś duchem? - zapytałam. - Tak. Byłem właścicielem tego dworku. Dawno tu nikogo nie widziałem i nie miałem okazji z nikim porozmawiać. Możesz coś dla mnie zrobić? Przychodź tu co tydzień i zostawiaj w tym miejscu jakiś kwiat. - powiedziało widmo i rozpłynęło się a ja wyszłam zszokowana z pałacyku. Przez całą drogę do domu rozmyślałam o tym dziwnym dniu. Spełniłam prośbę ducha. Co tydzień chodzę w tamto miejsce i zostawiam jakiś kwiat zerwany po drodze. Do końca życia nie zapomnę tego spotkania.
Pewnego razu, gdy wracałem/am od kolegi, szłam/em ciemną ulicą. Odrazu zauważyłem/am, że coś jest nie tak. W pewnej chwili zobaczyłem/am za sobą latająca pół metra nad ziemią, białą postać. Był to duch i nie był on przyjaźnie nastawiony. Zacząłem/am uciekać lecz on mnie złapał, wyfrunął ze mną na najwyższy wieżowiec w mieście i oznajmił, że jest duchem mojego pradziadka, który walczył w czasie II wojny światowej. Powiedział także, że nie chciał mnie, przestraszyć lecz poznać najmłodszą cześć swojej rodziny, dziwnie się poczułem/am gdy odstawił mnie na ziemię i zniknął w murach kościoła.
Był to piękny, letni dzień, taki sam jak każdy. Gdy wstałam jeszcze nie wiedziałam, że ten dzień zapamiętam bardzo długo.
Po umyciu się i zjedzeniu śniadania postanowiłam wybrać się na długi spacer, ponieważ była piękna pogoda. Szłam długo aż zauważyłam, że nie poznaję miejsca, w którym się znalazłam. Nie przestraszyłam się, bo lubię poznawać nową okolicę. Rozejrzałam się w poszukiwaniu ciekawego obiektu do zwiedzenia. Mój wzrok zatrzymał się na jakichś starych ruinach. Podeszłam bliżej, obeszłam je dookoła i stwierdziłam, że to kiedyś musiał być jakiś pałacyk. Po krótkim namyśle weszłam do środka. Chodziłam, przyglądałam się wnętrzu budynku ale cały czas miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Przeszedł mnie zimny dreszcz gdy usłyszałam za sobą kroki, jednak kiedy się obejrzałam nikogo za mną nie było. Zdecydowałam, że czas wracać do domu, ale coś mnie zatrzymało. Zobaczyłam jakąś postać na końcu korytarza. Strach sparaliżował wszystkie moje mięśnie. Nie mogłam się ruszyć. Wtedy istota przemówiła do mnie:
- Co tu robisz?
- Ja tylko zwiedzam. Czy jesteś duchem? - zapytałam.
- Tak. Byłem właścicielem tego dworku. Dawno tu nikogo nie widziałem i nie miałem okazji z nikim porozmawiać. Możesz coś dla mnie zrobić? Przychodź tu co tydzień i zostawiaj w tym miejscu jakiś kwiat. - powiedziało widmo i rozpłynęło się a ja wyszłam zszokowana z pałacyku. Przez całą drogę do domu rozmyślałam o tym dziwnym dniu.
Spełniłam prośbę ducha. Co tydzień chodzę w tamto miejsce i zostawiam jakiś kwiat zerwany po drodze. Do końca życia nie zapomnę tego spotkania.