Był wtorek. Nienawidziłam tego dnia. Mamy wtedy z samego rana aż dwie godziny gramatyki, która była moją piętą Achillesową. Nie miałam jednak sposobu, żeby wymigać się od szkoły, więc byłam skazana na te męczarnie. Jak się potem okazało, moje obawy w ogóle nie były słuszne.
Przyszłam do szkoły nieco spóźniona, ponieważ nie przyjechał mój autobus i musiałam czekać na następny. Kiedy weszłam do klasy, zamarłam. Wszyscy siedzieli w swoich ławkach z śmiertelnie poważnymi wyrazami twarzy, a pani rozdawała karteczki z pytaniami. Niezapowiedziana kartkówka! W tym momencie pożałowałam, że w końcu jakikolwiek autobus przyjechał i zabrał mnie do szkoły. Przeprosiłam za spóźnienie i zajęłam swoje miejsce. Na lekcjach gramatyki siedziałam zawsze sama, ponieważ dawno temu nauczycielka przesadziła mnie za „zbytnie gadulstwo”. Otrzymałam swój egzemplarz sprawdzianu. Rzuciłam na niego okiem i zbaraniałam. To niemożliwe! Przejrzałam wszystkie pytania jeszcze raz, żeby upewnić się, że mi się nie przywidziało. To było niesamowite, ale znałam odpowiedź na wszystkie pytania! Szybko wzięłam się za rozwiązywanie, uważając przy tym, aby nie popełnić żadnego błędu. Skończyłam jako pierwsza, mimo że zaczęłam pisać ostatnia. Z wielkim uśmiechem na ustach wstałam od ławki. Kiedy odkładałam kartkę z rozwiązaniami na biurko nauczycielki, zobaczyłam jej zaskoczony wyraz twarzy.
- Wszystko jest dobrze – powiedziała tylko.
Ogromnie dumna wróciłam na miejsce, aby w spokoju poczekać aż reszta skończy pisać. Jak się okazało reszta lekcji również nie była dla mnie wcale żadną męką. Nagle gramatyka stała się dla mnie łatwa, zrozumiała i oczywista. Kiedy wróciłam do domu, moja mama była ze mnie bardzo dumna. Tata natomiast stwierdził, że jego sto złotych za dwa weekendy korepetycji nie poszły na marne.
Ten dzień był naprawdę niesamowity! Sama nie podejrzewałabym siebie o takie zdolności gramatyczne. Jak widać nauka jednak popłaca, bo niesamowicie zdołałam się podciągnąć w tej dziedzinie przez ostatnich parę tygodni. Od teraz nie będę już obawiała się tego przedmiotu.
Napisałam to dosłownie przed chwilą. Mam nadzieję, że tyle wystarczy :)
Był wtorek. Nienawidziłam tego dnia. Mamy wtedy z samego rana aż dwie godziny gramatyki, która była moją piętą Achillesową. Nie miałam jednak sposobu, żeby wymigać się od szkoły, więc byłam skazana na te męczarnie. Jak się potem okazało, moje obawy w ogóle nie były słuszne.
Przyszłam do szkoły nieco spóźniona, ponieważ nie przyjechał mój autobus i musiałam czekać na następny. Kiedy weszłam do klasy, zamarłam. Wszyscy siedzieli w swoich ławkach z śmiertelnie poważnymi wyrazami twarzy, a pani rozdawała karteczki z pytaniami. Niezapowiedziana kartkówka! W tym momencie pożałowałam, że w końcu jakikolwiek autobus przyjechał i zabrał mnie do szkoły. Przeprosiłam za spóźnienie i zajęłam swoje miejsce. Na lekcjach gramatyki siedziałam zawsze sama, ponieważ dawno temu nauczycielka przesadziła mnie za „zbytnie gadulstwo”. Otrzymałam swój egzemplarz sprawdzianu. Rzuciłam na niego okiem i zbaraniałam. To niemożliwe! Przejrzałam wszystkie pytania jeszcze raz, żeby upewnić się, że mi się nie przywidziało. To było niesamowite, ale znałam odpowiedź na wszystkie pytania! Szybko wzięłam się za rozwiązywanie, uważając przy tym, aby nie popełnić żadnego błędu. Skończyłam jako pierwsza, mimo że zaczęłam pisać ostatnia. Z wielkim uśmiechem na ustach wstałam od ławki. Kiedy odkładałam kartkę z rozwiązaniami na biurko nauczycielki, zobaczyłam jej zaskoczony wyraz twarzy.
- Wszystko jest dobrze – powiedziała tylko.
Ogromnie dumna wróciłam na miejsce, aby w spokoju poczekać aż reszta skończy pisać. Jak się okazało reszta lekcji również nie była dla mnie wcale żadną męką. Nagle gramatyka stała się dla mnie łatwa, zrozumiała i oczywista. Kiedy wróciłam do domu, moja mama była ze mnie bardzo dumna. Tata natomiast stwierdził, że jego sto złotych za dwa weekendy korepetycji nie poszły na marne.
Ten dzień był naprawdę niesamowity! Sama nie podejrzewałabym siebie o takie zdolności gramatyczne. Jak widać nauka jednak popłaca, bo niesamowicie zdołałam się podciągnąć w tej dziedzinie przez ostatnich parę tygodni. Od teraz nie będę już obawiała się tego przedmiotu.
Napisałam to dosłownie przed chwilą. Mam nadzieję, że tyle wystarczy :)