Napisz opowiadanie o przygodzie prawdziwej lub zmyślonej, która wydarzyła się na obozie klasowym. Proszę o pomoc, wybiorę najlepszą odpowiedź. Przyjmuje również tylko pomysły jakiejś przygody,resztę wymyśle sama. ;)
KamilEmail
Wydarzyło się to w lecie tamtego roku. Wyjechaliśmy całą klasą na tygodniową wycieczkę. Było ciepło, więc pierwszego dnia pływaliśmy w jeziorze. Karmiliśmy kaczki, rybki porywały rzucony chlebek. Spaliśmy w namiotach. Nasza wychowawczyni, pani ......... /Tu możesz wpisać imię twojej wychowawczyni lub wymyślone imię/ chodziła do późna i sprawdzała czy wszyscy już śpią. Ja z dwójką koleżanek byłam w jednym namiocie. Następnego dnia padało, pogoda była beznadziejna, więc nie kąpaliśmy się, lecz siedziałyśmy w namiotach. Usłyszałam/em jakieś szmery. Ktoś nadchodził z przeciwka. Pluski wody pod butami chlustały. To była pani, poinformowała nas o wyjeździe do hotelu, ze względu na pogodę. Po dojechaniu rozpakowaliśmy się. Było późno. Następnego dnia pomyślałam/em o wyjściu z hotelu sama. Była to taka ucieczka z obozu. Gdy nikt nie paczył, więc przeleciałam/em przez hol i znalazłam/em się przed wyjściem. Zobaczyłam/em sarnę na którą upadło drzewo. Od razu zerwałam/em się do pomocy. Krzyczałam/em, ale nikt mnie nie słyszał. Zobaczyłam/em w oddali jakiegoś turystę. -Proszę pana, proszę pana - krzyknęłam/em. -Co się stało dziewczynko/chłopczyku?? - spytał. Opowiedziałam/em mu szybko o sarnie i pobiegliśmy w jej stronę. Udało się ją uratować. Pan, który mi pomógł, odwiózł zwierzę do weterynarza. Nagle zza krzaków wyskoczył wielki dzik. Krzyknęłam/em za panem Tomaszem, bo tak się nazywał. Zatrzymał się i szybko weszłam/em do samochodu. Pan Tomasz, jak się okazało widział całe zdarzenie, więc dlatego się zatrzymał, inaczej by mnie nie usłyszał. Następnego dnia wszystko opowiedziałam/em naszej pani. Okazało się, że sarenka jest teraz zdrowa na wolności. Pan Tomasz nie tylko uratował niewinne zwierzę, ale i mnie. Okazało się, że był to znajomy mojej mamy. Resztę wycieczki spędziliśmy w hotelu, pogoda poprawiła się. Tą wycieczkę zapamiętam do końca życia.
-Proszę pana, proszę pana - krzyknęłam/em.
-Co się stało dziewczynko/chłopczyku?? - spytał.
Opowiedziałam/em mu szybko o sarnie i pobiegliśmy w jej stronę. Udało się ją uratować. Pan, który mi pomógł, odwiózł zwierzę do weterynarza. Nagle zza krzaków wyskoczył wielki dzik. Krzyknęłam/em za panem Tomaszem, bo tak się nazywał. Zatrzymał się i szybko weszłam/em do samochodu. Pan Tomasz, jak się okazało widział całe zdarzenie, więc dlatego się zatrzymał, inaczej by mnie nie usłyszał. Następnego dnia wszystko opowiedziałam/em naszej pani. Okazało się, że sarenka jest teraz zdrowa na wolności. Pan Tomasz nie tylko uratował niewinne zwierzę, ale i mnie. Okazało się, że był to znajomy mojej mamy. Resztę wycieczki spędziliśmy w hotelu, pogoda poprawiła się. Tą wycieczkę zapamiętam do końca życia.