Napisz opowiadanie o człowieku i psie. Opowiedz dowolną historię, prawdziwą lub zmyśloną.
Opowiadanie powinno zająć całą kartkę z bloku A4.
Liczę na szybkie odpowiedzi i wielkie dzięki za pomoc ;)
Daję naj!
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Gdy miałam 9 lat tato kupił mi psa , ucieszyłam się bo już wcześniej chciałam
mieć psa .
był to pies czarno-brązowego ubarwienia futra z białą plamką na ogonie . Mama powtarzała mi żeby pilnować go jak oka w głowie i też tak uczyniłam niespuszczałam go z oka ,ale jak wiadomo nie mogłam go pilnować w nieskończoność . Umuwiłam się z kolerzanką w piątek bo zaczynał się wtedy weekend i przyjechał cyrk , z początku bałam się o psa , ale z czasem uległam , w piątek o 14:25 zaczełam szykować się do wyjścia , pies wariował i nawet zepsuł mi fryzure ,wtedy pusciły mi nerwy zkrzyczałam go i powiedziałam ,że pies to udręka . Gdy z Karoliną wyszłyśmy o 15:15 pies wył jak do księżyca ,ale był dzień . Pokazy magików,tańcerzy i zwierząt były códowne , siedziałyśmy w 1 rzędzie , było super . Gdy wróciłam karzdy dziwnie się na mnie patrzył ale zbytni się o tym nie martwiłam . Z ranka zjadłam śniadanie i poszedłam wyprowadzić psa , i zobaczyłam ,że go niema odrazy pytałam jak to możliwe ?! Załamałam się obwiniałam się za to , ale karzdy mi powtarza , że to nie moja wina i ,że się znajdzie i żebym się nie przejmowała i pytałam : Ale jak ? przecież to mój kochany pies ?! miną rok od jego zniknięcia a go jaszcze nie było
już wiedziałam , że się nie znajdzie żałoba nie malała wręcz przeciwnie była coraz mocniejsza i nie dawała mi jak myśleć o szczęściu , cieple i miłości do zwierząt .
Zblirzały się wakacje i moje 12 urodziny 11 i 10 były fajniejsze bo był na nich mój pies. Rodzice planowali mi z początku kupić innego psa podobnego ale poco mi inny
podobny nie znaczy ten sam . Wtorek moje urodziny moje święto , karzdy miał dobry chumor nawet ja miałam lepszy koledzy i kolerzanki odarowywali mnie różnymi prezętami . Postanowiłam poszukać ostatni raz mojego psa gwizdałam i gwizdałam
i usłyszałam szczekanie , pobiegłam odgłos dobiegał z tarasu i tu wszyscy zgromadzili się i mój pies z kokardką na głowie , nigdy się tak nie ucieszyłam a tata się mnie zapytał:
-Chyba trzeba dać mu jakieś imie , co nie?
a ja mu odpowiedziałam :
- No tak , będzie się nazywał...hmm... Zguba tak Zguba
-Dobrze od dziś to jest nasz domowy pies Zguba
Od tamtej pory wszystko się zmieniło byłam szczęśliwa i nic nie mogło tego zmienić.
Mam nadzieje ,że dobrze ale jak jest jakaś ortografia to sory i liczę na NAJ ;D