- Mamo, mamo! - Dziewczynka o kruczoczarnych, kręconych włosach, zimno niebieskich oczach i alabastrowej cerze, odziana w zwiewną, kwiatową sukienkę, prędko zbiegła po schodach, podekscytowana tym co widziała chwilę temu. Skręciła do salonu, przytrzymując się barierki schodów, aby nieco skrócić sobie drogę. Wbiegając do pomieszczenia, w sekundę cała radość z niej uciekła. Zatrzymała się i poczuła jak podniecenie się rozwiewa. Stała lekko przygarbiona z rozczarowaniem w oczach. Chciała podjąć próbę wypowiedzenia czegokolwiek, jednak wielka gula w gardle udaremniła jej to. Poczyniła kilka kroków do przodu, stąpając gołymi stopami po miękkim dywanie. Wyciągnęła drżącą rękę przed siebie, podchodząc bliżej, po czym położyła ją na dłoni swojej rodzicielki. Najpierw delikatnie, by kobieta poczuła tylko muśnięcie. Później oparła na niej cały ciężar swojej malutkiej ręki. - Mamo?... - jęknęła. W jej oczach pojawiły się łzy na widok matki odzianej w krótką spódniczkę i prześwitującą bluzkę. Kobieta leżała bezwładnie na kanapie, z poduszką na twarzy. Była pijana. Jak zwykle. Choć nie zdarza się, by dziewięcioletnie dziecko rozumiało co oznacza być pijanym, April nie miała z tym najmniejszego problemu. Odkąd się urodziła nie zdarzyło się, by jej rodzicielka wyglądała jak przeciętna matka. Gdyby nie fakt, że to ona ją poczęła i to ona nie wyrzuciła jej na śmietnik, nie miałaby prawa tytułować się jej matką. - Czego wrzeszczysz, smarkaczu?! - warknęła podnosząc głowę. Dziewczynka spróbowała spojrzeć w jej zielone jak trawa oczy, aczkolwiek skutecznie zasłaniały je potargane, czarne włosy kobiety. - WYJDZ STĄD! - dodała, popychając dziewczynkę i kładąc głowę na poduszce. April patrzyła na matkę swoimi wielkimi oczyma, stojąc otumaniona i zdezorientowana, chociaż właściwie powinna być przyzwyczajona do tego widoku. Łzy zebrały się w jej oczach, by po chwili spłynąć po policzkach. Pociągnęła nosem. Odwróciła się, przypominając sobie o tym, co widziała i potykając się, pospiesznie pobiegła na strych. Rzuciła się na drzwi, celem ich otworzenia, po czym podbiegła do okna. Wskoczyła na szeroki parapet usłany białym puchem. Otarła mokre policzki i odlepiła od nich swoje długie włosy. Dlaczego ona jej to robiła? Czym sobie na to zasłużyła, przecież nie wyrządziła jej żadnej krzywdy, nigdy nie była dla niej zła, opryskliwa. Zawsze starała się być posłuszną dziewczynką jaką tylko można sobie wymarzyć. Dziewczynka podkuliła nogi, oplatając je swoimi drobnymi rękami. Oparła brodę na kolanach i wpatrywała się w istoty na niebie. - Tatusiu, gdzie jesteś?...
- Mamo, mamo! - Dziewczynka o kruczoczarnych, kręconych włosach, zimno niebieskich oczach i alabastrowej cerze, odziana w zwiewną, kwiatową sukienkę, prędko zbiegła po schodach, podekscytowana tym co widziała chwilę temu. Skręciła do salonu, przytrzymując się barierki schodów, aby nieco skrócić sobie drogę.
Wbiegając do pomieszczenia, w sekundę cała radość z niej uciekła. Zatrzymała się i poczuła jak podniecenie się rozwiewa. Stała lekko przygarbiona z rozczarowaniem w oczach. Chciała podjąć próbę wypowiedzenia czegokolwiek, jednak wielka gula w gardle udaremniła jej to.
Poczyniła kilka kroków do przodu, stąpając gołymi stopami po miękkim dywanie. Wyciągnęła drżącą rękę przed siebie, podchodząc bliżej, po czym położyła ją na dłoni swojej rodzicielki. Najpierw delikatnie, by kobieta poczuła tylko muśnięcie. Później oparła na niej cały ciężar swojej malutkiej ręki.
- Mamo?... - jęknęła. W jej oczach pojawiły się łzy na widok matki odzianej w krótką spódniczkę i prześwitującą bluzkę. Kobieta leżała bezwładnie na kanapie, z poduszką na twarzy.
Była pijana. Jak zwykle.
Choć nie zdarza się, by dziewięcioletnie dziecko rozumiało co oznacza być pijanym, April nie miała z tym najmniejszego problemu. Odkąd się urodziła nie zdarzyło się, by jej rodzicielka wyglądała jak przeciętna matka. Gdyby nie fakt, że to ona ją poczęła i to ona nie wyrzuciła jej na śmietnik, nie miałaby prawa tytułować się jej matką.
- Czego wrzeszczysz, smarkaczu?! - warknęła podnosząc głowę. Dziewczynka spróbowała spojrzeć w jej zielone jak trawa oczy, aczkolwiek skutecznie zasłaniały je potargane, czarne włosy kobiety.
- WYJDZ STĄD! - dodała, popychając dziewczynkę i kładąc głowę na poduszce.
April patrzyła na matkę swoimi wielkimi oczyma, stojąc otumaniona i zdezorientowana, chociaż właściwie powinna być przyzwyczajona do tego widoku. Łzy zebrały się w jej oczach, by po chwili spłynąć po policzkach. Pociągnęła nosem. Odwróciła się, przypominając sobie o tym, co widziała i potykając się, pospiesznie pobiegła na strych.
Rzuciła się na drzwi, celem ich otworzenia, po czym podbiegła do okna. Wskoczyła na szeroki parapet usłany białym puchem.
Otarła mokre policzki i odlepiła od nich swoje długie włosy. Dlaczego ona jej to robiła? Czym sobie na to zasłużyła, przecież nie wyrządziła jej żadnej krzywdy, nigdy nie była dla niej zła, opryskliwa. Zawsze starała się być posłuszną dziewczynką jaką tylko można sobie wymarzyć.
Dziewczynka podkuliła nogi, oplatając je swoimi drobnymi rękami. Oparła brodę na kolanach i wpatrywała się w istoty na niebie.
- Tatusiu, gdzie jesteś?...