- Znowu to samo! Mama znęcała się nade mną od przeszło pół godziny, liczyłam sumiennie lecący czas. No coż, na świecie można zmienić prawie wszystko, ale nie reakcje rodziców na niedostateczne ich dzieci. - Co się z tobą ostatnio dzieje?! - mama zostawiła sobie to jakże poruszające zdanie na zakończenie totrur. - O, Jezu, no nic - odparłam, siegając po garść czipsów wspypanych do dużej szklanej misy. - Przecież w zeszłym półroczu pani cię chwaliła! - czytaj jako ,, Nicole rowiązała zadanie typu dwa plus dwa". Dumna przekazałam mamie, że pani Biureta stwierdziła iż jeśli nadal tak będe dobrze władać matermatyką, to z pewnością zajdę daleko. Taa, jasne, po prostu śmierć frajerom, którzy wierzą w takie bzdury. - Dobrze mamuś, ale zauważ, do tamtej pory minęło jednak trochę czasu. A jak już wiesz - u mnie wiedza jest ulotna. - W związku z tym musisz rozwiązywać jeszcze więcej zadań i powtarzać wiadomości. - Rozumiem. W takim razie, proponuję abyś od razu postawiła nade mną krzyżyk, a ja się wysilę na jakiś mroczny tekst na mój nagrobek. Wiesz doskonale, że i tak pratykcznie nie mam czasu wolnego, ciągle sypią się kartkówki i sprawdziany... Czasem wole nie wiedzieć, jak mi podskoczyło ciśnienie po całym stresującym dniu w więzieniu. - Mniej kofeiny i będzie w normie - no jasne, zapomniałam przecież że mama to istota bezlitosna i bezwzględna na tej płaszczyźnie.- Mam nadzieję, że dojdziesz do słusznego wniosku, czemu dostałaś jedynkę. - Zgadza się. Już do niego doszłam. Kiepsko ściągałam,a to przez tą idiotkę która stała nade mną prawie cały czas... - No, no nie szastaj tak słownictwem. Szacnek dla starszego, zapomniałaś? - Mamuś - wznisłam błagające spojrzenie do sufitu - dla mnie to NAUCZYCIEL. Starsza? Kobieta ma dopiero 25 lat, a już sobie spaprała życie.Wybrała fatlany zawód. Widząc, że rodzicielka zamierza atakować kontrargumentem, przyłożyłam palec do ust, nakazując milczenie. - Obiecuję poprawę i za wszytko bardzo żałuję - wygłosiłam gładką formułkę, działającą na starych jak impuls do obudzenia w rodzaju troski rodzicielskiej, której nie tolerowałam. Chąc umknąć karze za ,,pyskowanie", jak to się uroczo określa, przeskakując po dwa stopnie, zaszyłam się w moim pokoju zastanawiając się, gdzie może znajdować się książka od chemii.
- Znowu to samo!
Mama znęcała się nade mną od przeszło pół godziny, liczyłam sumiennie lecący czas. No coż, na świecie można zmienić prawie wszystko, ale nie reakcje rodziców na niedostateczne ich dzieci.
- Co się z tobą ostatnio dzieje?! - mama zostawiła sobie to jakże poruszające zdanie na zakończenie totrur.
- O, Jezu, no nic - odparłam, siegając po garść czipsów wspypanych do dużej szklanej misy.
- Przecież w zeszłym półroczu pani cię chwaliła! - czytaj jako ,, Nicole rowiązała zadanie typu dwa plus dwa". Dumna przekazałam mamie, że pani Biureta stwierdziła iż jeśli nadal tak będe dobrze władać matermatyką, to z pewnością zajdę daleko. Taa, jasne, po prostu śmierć frajerom, którzy wierzą w takie bzdury.
- Dobrze mamuś, ale zauważ, do tamtej pory minęło jednak trochę czasu. A jak już wiesz - u mnie wiedza jest ulotna.
- W związku z tym musisz rozwiązywać jeszcze więcej zadań i powtarzać wiadomości.
- Rozumiem. W takim razie, proponuję abyś od razu postawiła nade mną krzyżyk, a ja się wysilę na jakiś mroczny tekst na mój nagrobek. Wiesz doskonale, że i tak pratykcznie nie mam czasu wolnego, ciągle sypią się kartkówki i sprawdziany... Czasem wole nie wiedzieć, jak mi podskoczyło ciśnienie po całym stresującym dniu w więzieniu.
- Mniej kofeiny i będzie w normie - no jasne, zapomniałam przecież że mama to istota bezlitosna i bezwzględna na tej płaszczyźnie.- Mam nadzieję, że dojdziesz do słusznego wniosku, czemu dostałaś jedynkę.
- Zgadza się. Już do niego doszłam. Kiepsko ściągałam,a to przez tą idiotkę która stała nade mną prawie cały czas...
- No, no nie szastaj tak słownictwem. Szacnek dla starszego, zapomniałaś?
- Mamuś - wznisłam błagające spojrzenie do sufitu - dla mnie to NAUCZYCIEL. Starsza? Kobieta ma dopiero 25 lat, a już sobie spaprała życie.Wybrała fatlany zawód.
Widząc, że rodzicielka zamierza atakować kontrargumentem, przyłożyłam palec do ust, nakazując milczenie.
- Obiecuję poprawę i za wszytko bardzo żałuję - wygłosiłam gładką formułkę, działającą na starych jak impuls do obudzenia w rodzaju troski rodzicielskiej, której nie tolerowałam.
Chąc umknąć karze za ,,pyskowanie", jak to się uroczo określa, przeskakując po dwa stopnie, zaszyłam się w moim pokoju zastanawiając się, gdzie może znajdować się książka od chemii.