Pewnego słonecznego poniedziałku wstałam rano z uśmiechem na twarzy gdyż dobrze wiedziałam że dziś jest 1 kwietnia, co wiąże się prima aprilis.
Pobiegłam na dół do jadalni, a tam ujżałam całkiem pusty dom, pomyślałam: "Gdzie oni wszyscy są?". Zdziwiło mnie to bardzo bo zawsze gdy zchodziłam na śniadanie moja rodzina czekała na mnie przy stole wypełnionym jedzeniem. Szybko coś przekąsiłam i od razu pobiegłam do ogrodu. Chodziłam tak w koło i nie wiedziałam co się dzieje nagle z za kolorowej zasłony z małej komórki wyskoczyła mama, tata, siostra i brat (piszesz sobie tam kogo masz w rodzinie co nie ;) ) wszyscy razem krzykneli:
- Śmingus dyngus, mała!!! - byłam cała mokra.
Szybko popędzilam do domu po butelkę z wodą napełniłam ją i też zaczęłam ich oblewać. Krzyczałam:
- Ha ha ha!!! Śmingus dyngus!!! - lecz oni nie poddali się tak łatwo i oblali mnie mocniej. W końcu zobaczyliśmy że przyjechała moja ulubiona ciocia. Przebraliśmy się wszyscy w suche ciuszki i przywitaliśmy ją pysznym ciastem świątecznym i herbatką. Powiedziała nam w pośpiechu:
- Słyszałam że Marcin jedzie do Paryża i ma zamiar zafundować nam wszystkim bilety samolotowe, żebyśmy polecieli razem z nim (możesz tu sobie wpisać coś innego bo ja tam nie mam żadnego pomysłu) - gdy to usłyszałam od razu zadzwoniłam do mojego kochanego chrzestnego, lecz on wszystkiemu zaprzeczył i razem z ciocią krzykneli: - Prima aprlilis, maluchy !!! - resztę dnia spędziliśmy w domu z całą rodziną która przyjechała zaraz po tym telefonie .
To był najfajniejszy dzień w moim życiu nigdy go nie zapomnę.
Prima aprilis
Pewnego słonecznego poniedziałku wstałam rano z uśmiechem na twarzy gdyż dobrze wiedziałam że dziś jest 1 kwietnia, co wiąże się prima aprilis.
Pobiegłam na dół do jadalni, a tam ujżałam całkiem pusty dom, pomyślałam: "Gdzie oni wszyscy są?". Zdziwiło mnie to bardzo bo zawsze gdy zchodziłam na śniadanie moja rodzina czekała na mnie przy stole wypełnionym jedzeniem. Szybko coś przekąsiłam i od razu pobiegłam do ogrodu. Chodziłam tak w koło i nie wiedziałam co się dzieje nagle z za kolorowej zasłony z małej komórki wyskoczyła mama, tata, siostra i brat (piszesz sobie tam kogo masz w rodzinie co nie ;) ) wszyscy razem krzykneli:
- Śmingus dyngus, mała!!! - byłam cała mokra.
Szybko popędzilam do domu po butelkę z wodą napełniłam ją i też zaczęłam ich oblewać. Krzyczałam:
- Ha ha ha!!! Śmingus dyngus!!! - lecz oni nie poddali się tak łatwo i oblali mnie mocniej. W końcu zobaczyliśmy że przyjechała moja ulubiona ciocia. Przebraliśmy się wszyscy w suche ciuszki i przywitaliśmy ją pysznym ciastem świątecznym i herbatką. Powiedziała nam w pośpiechu:
- Słyszałam że Marcin jedzie do Paryża i ma zamiar zafundować nam wszystkim bilety samolotowe, żebyśmy polecieli razem z nim (możesz tu sobie wpisać coś innego bo ja tam nie mam żadnego pomysłu) - gdy to usłyszałam od razu zadzwoniłam do mojego kochanego chrzestnego, lecz on wszystkiemu zaprzeczył i razem z ciocią krzykneli:
- Prima aprlilis, maluchy !!! - resztę dnia spędziliśmy w domu z całą rodziną która przyjechała zaraz po tym telefonie .
To był najfajniejszy dzień w moim życiu nigdy go nie zapomnę.
Myślę że się przydało :)