Napisz opowiadanie, którego tematem będzie żart primaaprilisowy :)
Proszę żeby nie było błędów ortograficznych oraz żeby były akapity :)
Potrzebuje to na dziś :/
Daję naj
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Więc było to w szkole.He, he mój kolega Filip zrobił żart mojej kolezance Ani.Było to na lekcji w-f. Zaczęła się lekcja i Filip do Ani powiedział, ze widział ja jak się przebiera.Ona spaliła się ze wstydu.Filip nie odpuszczał Ani.Cały czas sie z niej smiał.Aż w końcu zadzwonił dzwonek na przerwe.Wszystkie chłopaki śmiali się z niej aż ona powiedziała :
- Niee, jak mogłeś mnie zobaczeć ty kłamiesz ty kłamczuchu jeden.I jak jeszcze raz usłysze chichoty to ide do Pani żeby Ci da ła minusowe i juz.
Chłopaki milczeli.Nadszedł czas na lekcje j.angielskiego.Chłopaki ani słówka pisknęłli.Zadzwonił dzwonek juz do domu.W przebieralni chłopaki powiedzieli jej że to primaaprilisowy żart.Ania zaczeła się tak śmiać ze sie popłakała ze smiechu.I wszystko sie dobrzez skończyło!!
Pewnego słonecznego poniedziałku wstałam rano z uśmiechem na twarzy gdyż dobrze wiedziałam że dziś jest 1 kwietnia, co wiąże się prima aprilis.
Pobiegłam na dół do jadalni, a tam ujżałam całkiem pusty dom, pomyślałam: "Gdzie oni wszyscy są?". Zdziwiło mnie to bardzo bo zawsze gdy zchodziłam na śniadanie moja rodzina czekała na mnie przy stole wypełnionym jedzeniem. Szybko coś przekąsiłam i od razu pobiegłam do ogrodu. Chodziłam tak w koło i nie wiedziałam co się dzieje nagle z za kolorowej zasłony z małej komórki wyskoczyła mama, tata, siostra i brat (piszesz sobie tam kogo masz w rodzinie co nie ;) ) wszyscy razem krzykneli:
- Śmingus dyngus, mała!!! - byłam cała mokra.
Szybko popędzilam do domu po butelkę z wodą napełniłam ją i też zaczęłam ich oblewać. Krzyczałam:
- Ha ha ha!!! Śmingus dyngus!!! - lecz oni nie poddali się tak łatwo i oblali mnie mocniej. W końcu zobaczyliśmy że przyjechała moja ulubiona ciocia. Przebraliśmy się wszyscy w suche ciuszki i przywitaliśmy ją pysznym ciastem świątecznym i herbatką. Powiedziała nam w pośpiechu:
- Słyszałam że Marcin jedzie do Paryża i ma zamiar zafundować nam wszystkim bilety samolotowe, żebyśmy polecieli razem z nim (możesz tu sobie wpisać coś innego bo ja tam nie mam żadnego pomysłu) - gdy to usłyszałam od razu zadzwoniłam do mojego kochanego chrzestnego, lecz on wszystkiemu zaprzeczył i razem z ciocią krzykneli:
- Prima aprlilis, maluchy !!! - resztę dnia spędziliśmy w domu z całą rodziną która przyjechała zaraz po tym telefonie .
To był najfajniejszy dzień w moim życiu nigdy go nie zapomnę.
Myślę że się przydało :)