Napisz opis przeżyć wewnętrznych Fericia z Dywizjonu 303 rozdział pt. Koleżeńskość
dooomi
Strzelałem kilkakrotnie do do jednego z meserszmitów,gdy nagle ogarnęły mnie ciemności.Byłem przerażony.Okazało się,że pękły przewody z olejem.Na domiar złego zatarł się silnik.Musiałem zawrócić, w innym wypadku bym zginął.Moim jedynym ratunkiem był lot ślizgowy,podczas którego wykorzystane zostają jedynie skrzydła samolotu.Miałem do pokonania 25 kilometrów i niebezpieczeństwo ewentualnych ataków niemieckich,wobec których byłem bezbronny. Napięcie spotęgowało się,kiedy spostrzegłem z boku samolot.Byłem niemal pewien,że to meserszmit.Na szczęście był to hurrican, a w nim podporucznik Łokuciewski.Z drugiej strony nadleciał porucznik Paszkiewicz.Obydwaj podjęli jednomyślną decyzję:mimo niebezpieczeństwa będą osłaniać mnie.Nie opuścili mnie nawet w tak niebezpiecznej sytuacji dla nas wszystkich,za co jestem im bardzo wdzięczny.Uspokoiłem się, jednak teraz niepokoiłem się o to,czy uda się przelecieć nad wodą. Nadszedł jeszcze jeden niebezpieczny moment-leciały dwa meserszmity.Moi towarzysze wznieśli się w górę,ponad moją maszynę.Krążyli nade mną osłaniając mój samolot.Niemcy wahali się przed atakiem,aż w końcu odlecieli.Teraz już tylko trzeba było dolecieć do brzegu.I to się udało.Wesoło rozmawialiśmy przez radiostację.Nasze wzruszenie i zdenerwowanie pokryliśmy rubasznym humorem. Podczas tej przygody zrozumiałem co znaczy prawdziwa przyjaźń.Teraz wiem,że zawsze mogę liczyć na moich kolegów,a oni na mnie.
Napięcie spotęgowało się,kiedy spostrzegłem z boku samolot.Byłem niemal pewien,że to meserszmit.Na szczęście był to hurrican, a w nim podporucznik Łokuciewski.Z drugiej strony nadleciał porucznik Paszkiewicz.Obydwaj podjęli jednomyślną decyzję:mimo niebezpieczeństwa będą osłaniać mnie.Nie opuścili mnie nawet w tak niebezpiecznej sytuacji dla nas wszystkich,za co jestem im bardzo wdzięczny.Uspokoiłem się, jednak teraz niepokoiłem się o to,czy uda się przelecieć nad wodą.
Nadszedł jeszcze jeden niebezpieczny moment-leciały dwa meserszmity.Moi towarzysze wznieśli się w górę,ponad moją maszynę.Krążyli nade mną osłaniając mój samolot.Niemcy wahali się przed atakiem,aż w końcu odlecieli.Teraz już tylko trzeba było dolecieć do brzegu.I to się udało.Wesoło rozmawialiśmy przez radiostację.Nasze wzruszenie i zdenerwowanie pokryliśmy rubasznym humorem.
Podczas tej przygody zrozumiałem co znaczy prawdziwa przyjaźń.Teraz wiem,że zawsze mogę liczyć na moich kolegów,a oni na mnie.