3 marca 1598 Właśnie zapaliłem latarnię… Tak, ta posada to zdecydowanie to czego mi potrzeba. Mam tu tyle czasu na przemyślenia, a jednocześnie czuję, ze nie będę narzekać na nudę. Aż sam nie wierzę, ze to prawda i co chwile się szczypie, aby się upewnić. Tak sobie myślę jak to jeszcze rano błądziłem wzrokiem po tablicach ogłoszeń i słupach informacyjnych w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego dla mnie, kiedy to nagle zobaczyłem ogłoszenie o poszukiwaniu latarnika. Pamiętam tez tę myśl, która wtedy wyświetliła mi się w głowie: „Czyżby los wreszcie się do mnie uśmiechnął? Mam dobre przeczucia.” Próbowałem skupić się na otaczającej mnie przyrodzie na tym jak tu pięknie, lecz nie wiem czemu moja podświadomość się buntuje przeciwko tym rozważaniom. Cały czas myślę tylko o tym, że teraz zaznam już spokoju, że to jest to na co warto było czekać. Lecz myśli te wcale mi nie przeszkadzają. Dobrze mi z nimi, tak jak i z całym moim „nowym” życiem
14 marca 1598 To już drugi dzień na wyspie. Czuję się tu naprawdę wspaniale. Tym bardziej, ze poznałem dzisiaj piękno otaczającej mnie przyrody. Te wszystkie drzewa, krzewy, kwiaty. Tyle tu tego wszystkiego. I to najróżniejsze gatunki, zaczynając na pospolitej sasance a kończąc na gatunku, którego nazwy nie znam. Jest tu naprawdę przepięknie. A z latarni… to dopiero są widoki: pełne morze, spokojne lub też wzburzone, z drugiej stronę zaś niewielkie obszary lasów na mej wysepce, za którymi jednak znów morze. I ten szum towarzyszący mi na każdym kroku. O tak, to jest chyba właśnie mój raj. Cisza, spokój, szum morza, spokój.
15 marca 1598 Dziś z samego rana jak to co dzień zszedłem na dół po jedzenie, które zresztą co rano przywozi mi Johns. Ucięliśmy sobie miłą pogawędkę, po czym wróciłem na balkon. I tam spędziłem resztę dnia z przerwami na czynności związane z pracą latarnika. Podziwiałem te niesamowite widoki zza barierki i rozmyślałem. Głównie o tym co mnie już w życiu spotkało, ale też co mnie jeszcze czeka. I tak przyszło mi na myśl, aby poczęstować resztkami jedzenia mewy. Jak zauważyłem pomysł mój spotkał się z dużą aprobatą ze strony ptaków.
16 marca 1598 Dziś niedziela – jedyny dzień w tygodniu, w którym mogę opuszczać wyspę i odwiedzić Aspinwall. Tak więc skorzystałem z okazji i pojechałem do kościoła, potem na spacer po porcie. Przy okazji porozmawiałem sobie z różnymi ludźmi na wiele tematów, a na koniec kupiłem sobie gazetę i wyruszyłem w drogę powrotną. Jeden dzień w tygodniu w miasteczku mi nie przeszkadza, chociaż innym ludziom mogłoby wydawać się to niemożliwe. Ja jednak na wyspie czuję się wspaniale, czuję, ze to właśnie tu jest teraz moje miejsce, i ze to sprawia, że jestem taki szczęśliwy, szczęśliwszy niż w porcie. Poza tym naprawde zaprzyjaźniłem się z mewami. Teraz już codziennie zjadają one resztki po mych posiłkach.
17 marca 1598 Czuję się tu naprawdę szczęśliwy. Nic więcej mi nie potrzeba.
Latarnia morska w Aspinwall nad Kanałem Panamskim poszukuje osoby chętnej na posadę latarnika. Wymagana jest sumienność w wykonywaniu pracy, odpowiedzialność oraz dobre zdrowe nogi ponieważ w ciągu doby trzeba kilkakrotnie wchodzić i schodzić z latarni w różnych celach. To zajęcie jest dla człowieka który lubi samotność. Raz w tygodniu przysyłana jest skrzynia z żywnością. Wysokie wynagrodzenia gdyż praca nie jest łatwa. Chętnych prosimy się zgłosić dn.20.01.2010r. do latarni w Aspinwall nad Kanałem Panamskim, gdzie odbędzie się szczegółowe przesłuchanie kandydatów i wybranie jednego który dostanie tą posadę.
3 marca 1598
Właśnie zapaliłem latarnię… Tak, ta posada to zdecydowanie to czego mi potrzeba. Mam tu tyle czasu na przemyślenia, a jednocześnie czuję, ze nie będę narzekać na nudę. Aż sam nie wierzę, ze to prawda i co chwile się szczypie, aby się upewnić. Tak sobie myślę jak to jeszcze rano błądziłem wzrokiem po tablicach ogłoszeń i słupach informacyjnych w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego dla mnie, kiedy to nagle zobaczyłem ogłoszenie o poszukiwaniu latarnika. Pamiętam tez tę myśl, która wtedy wyświetliła mi się w głowie: „Czyżby los wreszcie się do mnie uśmiechnął? Mam dobre przeczucia.” Próbowałem skupić się na otaczającej mnie przyrodzie na tym jak tu pięknie, lecz nie wiem czemu moja podświadomość się buntuje przeciwko tym rozważaniom. Cały czas myślę tylko o tym, że teraz zaznam już spokoju, że to jest to na co warto było czekać. Lecz myśli te wcale mi nie przeszkadzają. Dobrze mi z nimi, tak jak i z całym moim „nowym” życiem
14 marca 1598
To już drugi dzień na wyspie. Czuję się tu naprawdę wspaniale. Tym bardziej, ze poznałem dzisiaj piękno otaczającej mnie przyrody. Te wszystkie drzewa, krzewy, kwiaty. Tyle tu tego wszystkiego. I to najróżniejsze gatunki, zaczynając na pospolitej sasance a kończąc na gatunku, którego nazwy nie znam. Jest tu naprawdę przepięknie. A z latarni… to dopiero są widoki: pełne morze, spokojne lub też wzburzone, z drugiej stronę zaś niewielkie obszary lasów na mej wysepce, za którymi jednak znów morze. I ten szum towarzyszący mi na każdym kroku. O tak, to jest chyba właśnie mój raj. Cisza, spokój, szum morza, spokój.
15 marca 1598
Dziś z samego rana jak to co dzień zszedłem na dół po jedzenie, które zresztą co rano przywozi mi Johns. Ucięliśmy sobie miłą pogawędkę, po czym wróciłem na balkon. I tam spędziłem resztę dnia z przerwami na czynności związane z pracą latarnika. Podziwiałem te niesamowite widoki zza barierki i rozmyślałem. Głównie o tym co mnie już w życiu spotkało, ale też co mnie jeszcze czeka. I tak przyszło mi na myśl, aby poczęstować resztkami jedzenia mewy. Jak zauważyłem pomysł mój spotkał się z dużą aprobatą ze strony ptaków.
16 marca 1598
Dziś niedziela – jedyny dzień w tygodniu, w którym mogę opuszczać wyspę i odwiedzić Aspinwall. Tak więc skorzystałem z okazji i pojechałem do kościoła, potem na spacer po porcie. Przy okazji porozmawiałem sobie z różnymi ludźmi na wiele tematów, a na koniec kupiłem sobie gazetę i wyruszyłem w drogę powrotną. Jeden dzień w tygodniu w miasteczku mi nie przeszkadza, chociaż innym ludziom mogłoby wydawać się to niemożliwe. Ja jednak na wyspie czuję się wspaniale, czuję, ze to właśnie tu jest teraz moje miejsce, i ze to sprawia, że jestem taki szczęśliwy, szczęśliwszy niż w porcie. Poza tym naprawde zaprzyjaźniłem się z mewami. Teraz już codziennie zjadają one resztki po mych posiłkach.
17 marca 1598
Czuję się tu naprawdę szczęśliwy. Nic więcej mi nie potrzeba.
Latarnia morska w Aspinwall nad Kanałem Panamskim poszukuje osoby chętnej na posadę latarnika. Wymagana jest sumienność w wykonywaniu pracy, odpowiedzialność oraz dobre zdrowe nogi ponieważ w ciągu doby trzeba kilkakrotnie wchodzić i schodzić z latarni w różnych celach. To zajęcie jest dla człowieka który lubi samotność. Raz w tygodniu przysyłana jest skrzynia z żywnością. Wysokie wynagrodzenia gdyż praca nie jest łatwa.
Chętnych prosimy się zgłosić dn.20.01.2010r. do latarni w Aspinwall nad Kanałem Panamskim, gdzie odbędzie się szczegółowe przesłuchanie kandydatów i wybranie jednego który dostanie tą posadę.